26 lat temu 22 lutego 1998 r w Częstochowie urodził się Maksym Drabik.

Popularny Torres jest wychowankiem Włókniarza Częstochowa i synem dwukrotnego Indywidualnego Mistrza Polski na żużlu – Sławomira Drabika. Jak więc nie pójść w ślady słynnego ojca, w domu, w którym oddycha się metanolem?

Maksym licencję żużlową uzyskał w wieku 16 lat. Jednak w wyniki kłopotów klubu z Częstochowy ligowy debiut zaliczył jako gość w drużynie Orła Łódź w 1 lidze żużlowej. W 2014 r startował jeszcze na trzecim froncie rozgrywek ligowych w drużynie z Ostrowa Wlkp.

Pierwszy sezon startów kończy ze znakomitym wynikiem –  średnią 1,091 pkt/bieg w barwach Orła w pierwszej lidze oraz ze średnią 1,778 pkt/bieg w barwach klubu z Ostrowa Wlkp. w drugiej lidze. Debiut marzenie.

Już w kolejnym sezonie Maksym jest zawodnikiem Betard Sparty Wrocław. W PGE Ekstralidze 17-letni Maksym notuje świetną średnią – jeszcze lepszą niż w poprzednim roku – 1,788 pkt/bieg. W ekstralidze występuje we wszystkich 18 meczach Sparty Wrocław, startując w 80 wyścigach. W PGE Ekstralidze debiutuje w 2 kolejce spotkań o DMP 2015 r. (pierwsza została przełożona na 17 maja 2015). Wówczas Betard Sparta 12 kwietnia walczyła na wyjeździe z Apatorem w Toruniu. Drabik w trzech startach przywozi 3 punkty (2,0,1). W biegu młodzieżowym musiał uznać wyższość Pawła Przedpełskiego. A mecz zakończył się remisem po 45.

Pierwsze ekstraligowe zwycięstwo Drabik odniósł w swoim drugim meczu o DMP, 26 kwietnia na torze w Rzeszowie. Wówczas w drugim swoim starcie okazał się najlepszy. Drabik wraz z Maciejem Janowskim podwójnie pokonali parę gospodarzy K. Larsen, M. Jabłoński.

Już w pierwszym sezonie startów wraz ze Spartą zdobywa drużynowe wicemistrzostwo Polski. Sparta w fazie finałowej jeździła na bardzo dobrze znanym Drabikowi torze w Częstochowie.

Maksym Drabik startując w trzech edycjach (2017-2019) Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostwach Świata na żużlu wywalczył dwa tytuły mistrzowskie i raz drugie miejsce. Wspólnie z Darcy Wardem z dwoma złotymi i jednym srebrnym medalem jest na czele klasyfikacji wszech czasów MIMŚ na żużlu. W 2018 r Drabik tytuł mistrzowski przegrał w ostatnim turnieju w Pardubicach. Wówczas lepszy od niego był tylko Bartosz Smektała.

Talent Drabika rozwijał się bardzo dobrze do 2019 r. Z roku na rok Maksym poprawiał swoją średnią biegową dorzucając sukcesy indywidualne oraz z drużyną Sparty.

Niestety nie został młodzieżowym indywidualnym mistrzem Polski. Z tej imprezy ma tylko jeden medal brązowy z 2018 roku, z turnieju w Częstochowie.

W 2019 podczas kontroli przed meczem finałowym przyznał się do zastosowania wlewki witaminowej. Lekarz klubowy zaaplikował młodemu zawodnikowi Sparty zbyt dużą dawkę. Przez wiele mediów związanych z żużlem i przez wielu dziennikarzy został niesłusznie określony dopingowiczem. Jak wielokrotnie podkreślaliśmy młody zawodnik dostał bardzo surową lekcję od dorosłych, którzy zachowują się jak dzieci. Gdyby Maksym nie przyznał się do zastosowania wlewki, żadnymi metodami wszystkie komisje antydopingowe na czele nie wykryłyby zastosowania wlewki witaminowej przez młodego zawodnika. Drabik dostał życiową lekcję od dorosłych, że nie opłaca się być uczciwym i nie opłaca się mówić prawdy. Gdyby – nie powiedział nic – przecież nie skłamałby, a żadna kara by go nie spotkała.

Cóż za wszelką cenę chciano przykładnie – nawet na dwa lata – ukarać młodego zawodnika Sparty. Dzięki zmianie przepisów Maksyma czekała roczna karencja. Stracił cały sezon 2021. Rozżalony Drabik zmienił barwy klubowe. W 2022 roku występował w Motorze Lublin, z którym zdobył brakujące w jego kolekcji drużynowe mistrzostwo Polski.

A teraz przedstawmy sytuację z ostatnich Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Młoda zawodnicza z Rosji startująca w łyżwiarstwie figurowym została przyłapana na dopingu. Trzeba to jasno zaznaczyć – to był doping. I cóż się dzieje? Na oczach całego świata dopingowiczka – tutaj jest to jak najbardziej właściwe słowo – zostaje dopuszczona do walki o medale na najważniejszej światowej imprezie!

Cóż – widać, że większym wykroczeniem w świecie sportu i dla polskich władz jest przekroczenie ilości zastosowanej wlewki witaminowej, niż twardy doping wspomagający wydolność organizmu wykryty na igrzyskach olimpijskich…

Może więc biorące łapówki i skompromitowane TSUE nie powinno orzekać w sprawie stosowania (bądź nie) dopingu przez zawodników – jak to było w przypadku Drabika?

Maksym Drabik w sezonie 2022 reprezentował również barwy klubu ze Szwecji, w którym występowało wielu polskich zawodników – Lejonen Gislaved.

Mikael Holmstrand, kierownik drużyny Lejonen powiedział dla speedwayfans.se: To wielki powrót do naszego klubu. Musimy mieć świadomość, że to, co jemu (chodzi o Maksa Drabika – red.) się przydarzyło z zawieszeniem wpłynęło na niego jako osobę. Nie wiemy, w jakiej będzie formie i na pewno będzie potrzebował czasu, ale dzięki szerokiej kadrze jesteśmy na to przygotowani.
Sam Drabik zawsze mówił, że w Szwecji jest dla niego tylko jeden klub. Ma silne powiązania z Lejonen i nigdy nie było żadnych wątpliwości co do powrotu do naszego zespołu. Jest bardzo zadowolony z otrzymanego od nas wsparcia i nie może się doczekać powrotu „do domu”, czyli do Gislaved

Wówczas dla Drabika był to piąty sezon w Lejonen do którego trafił w 2016 roku. Na cytowanej wcześniej stronie www.speedwayfans.se, możemy się również dowiedzieć, że Maksym w „sezonach 2017-2019 był prawdziwym ulubieńcem publiczności w Gislaved, gdzie przez lata był jednym z najbardziej walecznych zawodników”.

W Szwecji Drabik bardzo utożsamia się z jednym klubem, a w Polsce już tak nie jest. Jest wychowankiem Włókniarza Częstochowa, w którym jeździł w 2013. W następnym roku startował w Ostrowie i Łodzi (jako gość). W sezonach 2015-2020 reprezentował Spartę Wrocław. W 2021 był zawieszony za doping. Na sezon 2022 związał się z Motorem Lublin, by w następnym powrócić do rodzinnej Częstochowy.

W minionym roku Drabik reprezentował barwy Włókniarza Częstochowa. W końcu wystartował w zawodach o punkty w klubie, którego jest wychowankiem. W 20 meczach i 94 startach w PGE Ekstralidze osiągnął średnią: 1,840 pkt/bieg. Była to jego najlepsza średnia od 2020 roku. Nie ulega wątpliwości, iż był silnym punktem swojej drużyny.

Oby takich sytuacji z udziałem młodego żużlowca, jak ta z maja 2023 z meczu Tauron Włókniarza Częstochowa z For Nature Solution Apatorem Toruń nigdy więcej nie było. Wówczas to po 13 biegu meczu PGE Ekstraligi sfrustrowany Maksym Drabik spakował swój sprzęt i opuścił park maszyn. Po dwóch biegach Torres miał 5 punktów, by w kolejnych nie zdobyć żadnego. W 13 gonitwie zawodnik zanotował defekt na starcie. Po interwencji prezesa klubu zdenerwowany Maksym jednak wrócił do parku maszyn. Ostatecznie w biegach nominowanych postanowiono go nie wystawiać.

W 2024 roku także będzie reprezentował klub spod Jasnej Góry. Czy Torres stanie się gwiazdą swojej ekipy i nie będzie zawodził w meczach ligowych? Na pewno stać go na średnią powyżej dwóch punktów na bieg.

Zdjęcie: publiczny fb