Zbigniew Raniszewski urodził się 24 lutego 1927 r w Toruniu. Zmarł w wieku 29 lat, w wypadku na torze Stadionu Prater w Wiedniu 21 kwietnia 1956 r.

W swojej karierze reprezentował barwy TKM Toruń oraz Gwardii Bydgoszcz. Dwukrotnie zdobywał brązowe medale IMP (1951,1955) i czterokrotnie w latach 1951, 1953, 1955 i 1956 stawał na podium w DMP. W 1955 r z drużyna Polonii Bydgoszcz wywalczył złoty medal Drużynowych mistrzostw Polski. Jest pierwszym żużlowcem pochodzącym z Torunia, który osiągał sukcesy nie tylko na polskich torach. Jego pierwszym motocyklem do jazdy na żużlu był NSU 600. Jeździł nim w Toruniu na starym stadionie Pomorzanina przy  ul. Gen. Bema.

Starty w zawodach rozpoczął w wieku 19 lat, a oficjalny debiut Raniszewskiego miał miejsce 20 października 1946 podczas turnieju indywidualnego w Bydgoszczy. Zawodnik rodem z Torunia wygrał w klasie motocykli 100ccm oraz 250ccm.

W 1951 r po utworzeniu żużlowej ligi zrzeszeniowej w Bydgoszczy powstała centralna sekcja klubów gwardyjskich. Założeniem ówczesnych władz było skupienie najlepszych żużlowców w centralnych sekcjach danych zrzeszeń. Do Bydgoszczy „ściągnięto” gwardzistów z innych ośrodków w Polsce min. Nazimka czy Kurka. W składzie znalazł się też Zbigniew Raniszewski.

Zbigniew Raniszewski w rozgrywkach o DMP zadebiutował 15 lipca 1951 r we Wrocławiu. Wówczas Gwardia wygrała z Górnikiem 35-19, a Raniszewski zdobył komplet 9 punktów (w 3 startach). Następny komplet punktów zdobył 12 sierpnia ponownie we Wrocławiu. Tym razem Gwardia pokonała Spójnię 32-20.

Tak spektakularne wyniki debiutanta w lidze żużlowej poskutkowały powołaniem go do reprezentacji kraju. Zbigniew Raniszewski zadebiutował w meczu ze Szwecją – potęgą w ówczesnym żużlu – w Oerebro.

Jesienią 14 października na torze Stadionu Olimpijskiego we Wrocławiu zawodnik z Torunia zajął trzecie miejsce podczas Indywidualnych Mistrzostw Polski. Uległ tylko Szwendrowskiemu i Spyrze. Niezwykle udany sezon 1951 zakończył zwycięstwem 11 listopada w I Criterium Asów rozegranym w Bydgoszczy.

Trzeba zwrócić uwagę na fakt, iż Zbigniew Raniszewski przez pięć sezonów występował w dwóch ligach. W barwach Gwardii Bydgoszcz walczył o Drużynowe Mistrzostwo Polski, a w imprezach towarzyskich i w zawodach na tzw. maszynach przystosowanych (jeśli miał wolny termin) walczył w barwach Gwardii Toruń.

Kolejne sezony już nie były tak spektakularne w wykonaniu Raniszewskiego jak jego debiutancki rok. Wciąż zaliczał się do krajowej czołówki, ale jakoś nie mógł odnieść sukcesów indywidualnych.

Przełom nastąpił w 1955 r. Do Bydgoszczy przyszedł z Wrocławia Mieczysław Połukard a z CWKSu trafili nad Brdę bracia Świtałowie. Na tak zbudowaną drużynę nie było mocnych w kraju i Gwardia zdobyła tytuł Drużynowych Mistrzów Polski. A Raniszewski po raz drugi zdobywa brązowy medal IMP.

W następnym sezonie przed rozpoczęciem rozgrywek ligowych Polska reprezentacja miała zorganizowane trzy test mecze w Austrii. Miały to być przygotowania do startów, które później mieli mieć tam Polacy w ramach eliminacji do Indywidualnych Mistrzostw Świata.

Pierwszy mecz zaplanowano na sobotę 21 kwietnia na narodowym stadionie austriackim – na Praterze w Wiedniu. Gospodarze zostali wzmocnieni na te trzy mecze Anglikiem Bishopem i Niemcem Seidlem.

Wiedeński tor nie posiadał bandy. Co więcej na łukach – w miejscu w którym dochodzi najczęściej do upadków znajdowały się niczym nie zabezpieczone betonowe schody. Mimo to jakimś dziwnym trafem tor na stadionie w Wiedniu miał międzynarodową homologację FIM.

Polacy zwracali uwagę organizatorom, że tor nie spełnia wymogów regulaminowych. Zbigniew Raniszewski nie chciał wystartować w tym turnieju z uwagi na obawy o bezpieczeństwo uczestników tej rywalizacji.

W sprawozdaniu pisanym po zawodach kierownictwo polskiej drużyny poinformowało, że na odprawie ustalono, iż zawodnicy ze względów bezpieczeństwa potraktują mecz jak trening, mają jechać ostrożnie, nie walczyć o zwycięstwo, nie martwić się ewentualną porażką. Działacze obiecują wytłumaczyć ich z niej w centrali.

Austriacy mecz traktują jak najbardziej poważnie. Walczą na całego. Sprzyja atmosfera wypełnionych po brzegi publicznością trybun. DO pierwszego wypadku dochodzi w XIV biegu, w momencie kiedy mecz był już rozstrzygnięty na korzyść gospodarzy. Upadek zalicza Andrzej Krzesiński uderzając głową (w kasku) o betonowe schody. Traci przytomność i jest odwieziony do szpitala.

Prawdziwa tragedia rozegrała się w ostatnim biegu dnia. Pod taśmą stanęli Kapał i Raniszewski oraz Bishop i Stile.

W pewnym momencie Raniszewski wyprzedza Bishopa, ale zahacza o jego maszynę, potem zostaje wytrącony z równowagi przez nadjeżdżającego z tyłu Stile. Stile się wywraca i bezpiecznie sunie po torze, Zbigniew Raniszewski nie zdążył położyć motocykla. Za późno jest już na cokolwiek, rozpędzona maszyna bez kontroli zawodnika sunie z prędkością 90 km/h wprost pod betonowe schody. W ostatniej chwili widać jak Zbigniew Raniszewski próbuje się ratować , kuli głowę w kierownicę. Jednak polski zawodnik przy takiej prędkości w zderzeniu z betonowymi schodami nie miał żadnych szans. Wręcz wbija się pod betonowe schody, ponosząc śmierć na miejscu. Zawody natychmiast przerwano i zaliczono wynik 45-38 dla Austrii.

Śmierć żużlowca , młodego polskiego zawodnika to ogromna strata. Była to śmierć zupełnie niepotrzebna. Gdyby zabezpieczenie stadionu spełniało normy bezpieczeństwa a polski kierownictwo obawiało się o zdrowie polskich zawodników – a nie skandalu w wyniku odmowy wyjazdu na tor Zbigniew Raniszewski nie zginąłby w tym wypadku.

I tutaj historia się nie kończy. Przez lata zarówno austriacki organizator jak i polskie służby bezpieczeństwa z władzami PZM na czele zatajały prawdę o całym wydarzeniu. Wdowa po Zbigniewie Raniszewskim najpierw miała problemy ze sprowadzeniem ciała męża do Polski, a później ogromne problemy z uzyskaniem jakiekolwiek odszkodowania. „Ktoś” przywłaszczył sobie 15.000 szylingów austriackich wypłaconych na konto PZM. Koszty pogrzebu i przewiezienia ciała Zbigniewa Raniszewskiego pochłonęły ponad 7.000 szylingów z odszkodowania – mimo ustaleń na piśmie (które są w posiadaniu rodziny Raniszewskich) , że tymi kosztami podzielą się PZM i motocyklowy związek austriacki.

W 2012 r prawda o śmierci ujrzała światło dzienne. W sieci znalazł się 6 sekundowy filmik z momentu jak Zbigniew Raniszewski wjeżdża z całym impetem w betonowe schody.

Później dzięki interwencji Łukasza Borowiaka w polskiej ambasadzie w Wiedniu udało się w 2012 r. pozyskać dwuminutowy film austriackiej kroniki filmowej. Austriacy zgodzili się odsprzedać prawa do nagrania za 550 euro, a pieniądze na wykupienie filmu wyłożył z własnej diety, przewodniczący Rady Miejskiej w Bydgoszczy, Roman Jasiakiewicz. Film okazał się przełomem, bo widać na nim dokładnie, jak dużych zaniedbań dopuścili się organizatorzy. Kłamstwem były opowieści o rzekomych workach ze słomą i dodatkowych zabezpieczeniach. Zawodnicy, jadąc na prostej, mieli przed sobą przerażający widok betonowych schodów, a w niektórych miejscach betonowe zapory od toru dzieliły, nie mniej niebezpieczne… żelazne barierki.

Rodzina Zbigniewa Raniszewskiego nie pokazywała tego filmu żonie zmarłego. Żona przez wiele lat starała się dojść do prawdy o śmierci męża ale wszędzie trafiała na ścianę i zmowę milczenia. Przegrała wszystkie sprawy w austriackich sądach, a w Polsce uznano to za występek i po pięciu latach sprawę uznano za przedawnioną i prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania.

Film z tragicznego meczu 21 kwietnia 1956 r na Praterze w Wiedniu:

Osiągnięcia Zbigniew Raniszewskiego w rozgrywkach o DMP podczas startów w Gwardii Bydgoszcz:

RokWiekKlasaMeczeBiegiPunktyŚr/bieg
195124Ekstraliga92764.02.370
195225Ekstraliga61838.02.111
195326Ekstraliga82354.02.348
195427Ekstraliga1854131.02.426
195528Ekstraliga102850.01.786
195629Ekstraliga2512.02.400
Razem6 sezonów531553492,252

Korzystałem z materiałów udostępnionych dzięki uprzejmości rodziny Zbigniewa Raniszewskiego i strony https://www.raniszewski.com.pl/, oraz Facebook/Zbigniew Raniszewski Historia