Żużlowa Ekstraliga, uznawana za najlepszą ligę świata, od lat przyciąga kibiców widowiskowymi rywalizacjami i emocjami na najwyższym poziomie. Jednak za tym blaskiem kryją się ciemne strony funkcjonowania niektórych klubów, które balansują na krawędzi finansowej przepaści, żyjąc ponad stan. Chęć osiągnięcia sukcesu sportowego za wszelką cenę prowadzi do spirali zadłużenia, która może doprowadzić ligę do katastrofy.

Życie ponad stan i spirala długów

Niektóre kluby żużlowe działają tak, jakby miały nieograniczone zasoby finansowe. Chęć utrzymania się w najwyższej klasie rozgrywkowej powoduje, że wydają więcej, niż faktycznie mają, kontraktując zawodników za gigantyczne kwoty. To zjawisko nakręca spiralę długów, które z sezonu na sezon stają się coraz większe. Kluby te ryzykują przyszłość, licząc na to, że sukces sportowy przyniesie rozwiązanie problemów finansowych. Niestety, często to tylko chwilowe odwleczenie nieuniknionego zderzenia ze ścianą.

Wynik sportowy może być osiągnięty – drużyna utrzymuje się w lidze, zapewniając sobie miejsce w elitarnym gronie – ale co z długami? Problem narasta, a kluby często zmuszone są do dalszego zadłużania się, próbując przetrwać kolejny sezon. Tymczasem realia finansowe są bezlitosne i w końcu taki model prowadzi do katastrofy.

Uczciwi kontra cwaniacy

Na drugim biegunie znajdują się kluby, które podchodzą do swoich finansów odpowiedzialnie. Mierzą siły na zamiary, starają się prowadzić zrównoważoną politykę finansową, dopinają budżety i nie podejmują ryzykownych decyzji. Niestety, sport nie zawsze nagradza odpowiedzialność. Wystarczy jedna kontuzja kluczowego zawodnika lub pechowy sezon, by nawet najlepiej zarządzany klub musiał pożegnać się z Ekstraligą.

Przykładów nie brakuje – drużyny, które zachowały finansowy rozsądek, spadły z ligi, mimo że nie zaciągnęły olbrzymich długów. Tymczasem inne kluby, żyjące ponad stan, pozostają w Ekstralidze, grając „tu i teraz”. Często ich krótkowzroczne decyzje i brak kontroli nad finansami prowadzą do dramatycznej sytuacji, którą próbują zamaskować politycznymi zagrywkami.

Polityczne gry i plucie w twarz uczciwym

W tle tych dramatów pojawiają się polityczne interwencje. Kluby, które zmagają się z poważnymi problemami finansowymi, próbują wywierać wpływ na władze żużlowego związku oraz Ekstraligi, aby uzyskać wsparcie lub przymknięcie oka na ich zadłużenie. Czy takie praktyki mają coś wspólnego z fair play? Wymagamy uczciwości od zawodników na torze, ale co z działaczami zarządzającymi klubami? Czy tak powinno wyglądać rywalizowanie w najwyższej klasie rozgrywkowej – przy „zielonym stoliku”, z pominięciem zasad sportowej rywalizacji?

To plucie w twarz tym, którzy rywalizowali w lidze uczciwie, zarządzali swoimi klubami odpowiedzialnie, ale z powodu sportowych niepowodzeń musieli spaść z ligi. Nie ma znaczenia, jak zasłużony jest dany klub – inny, również zasłużony, właśnie spadł, nie wchodząc w polityczne rozgrywki. Czy takie postępowanie jest sprawiedliwe?

Konsekwencje dla cwaniaków

Klub, który balansuje na krawędzi bankructwa, nie może oczekiwać ulg tylko dlatego, że ma sportowe wyniki. Jeśli długi się piętrzą, a klub stosuje nieuczciwe zagrania względem innych, powinien zostać przykładnie zdegradowany. Tylko całkowite uregulowanie finansów, spłacenie zaległych zobowiązań wobec zawodników i pracowników oraz szczegółowa kontrola przeprowadzona przez Ekstraligę mogłyby pozwolić na dalsze funkcjonowanie takiego klubu w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Nadszedł czas, by powiedzieć „stop” nieczystym zagraniom ze strony władz klubowych, które same sobie zaciskają pętlę na szyi. Działacze mogą odejść, ale smród i bałagan, który pozostawiają, będą uprzątane przez wiele lat. Problemy finansowe klubu nie znikną same, a jeśli Ekstraliga nie podejmie zdecydowanych działań, ryzyko kolejnych dramatycznych upadków będzie tylko rosło.

Zawodnicy zarabiają krocie – ale jak długo?

Problemem, który tylko pogłębia kryzys, są rosnące wymagania finansowe zawodników. W polskiej Ekstralidze żużlowcy zarabiają więcej niż gdziekolwiek indziej na świecie. Skuszeni wielkimi pieniędzmi, podnoszą swoje żądania finansowe, wiedząc, że kluby zrobią wszystko, aby ich zatrzymać. Ta spirala rosnących wynagrodzeń nie jest jednak do utrzymania na dłuższą metę. Czy naprawdę najlepsza liga świata powinna funkcjonować w tak niebezpiecznym finansowo modelu?

Czy Ekstraliga wyciągnie wnioski?

Żużlowa Ekstraliga stoi na rozdrożu. Dalsze przymykanie oczu na zadłużenie niektórych klubów i brak konsekwencji w stosunku do tych, którzy żyją ponad stan, może doprowadzić do finansowej katastrofy. Liga musi znaleźć sposób na zrównoważenie sportowego poziomu z odpowiedzialnym zarządzaniem klubami.

Jeśli nic się nie zmieni, coraz więcej klubów może znaleźć się w sytuacji, z której nie będzie wyjścia. Ekstraliga musi zacząć działać teraz, by uniknąć zderzenia z rzeczywistością, która może okazać się bolesna dla wszystkich – zawodników, kibiców i całej polskiej sceny żużlowej.