Zapraszamy na kolejny felieton Przemysława Sierakowskiego z cyklu – Piórem Sieraka (https://www.facebook.com/profile.php?id=100084823056532)
Sezon zaczyna się rozkręcać. Póki co za nami Kryterium, IMME i finał MPPK (takich z nominacji, a nie eliminacji) to z tych liczących się Turniejów, nie biorąc pod wzgląd coraz liczniejszych sparingów.
Pierwsze wnioski? Na długofalowe zbyt wcześnie, ale parę obserwacji i dygresji zrazu się nasuwa. I tak Zmarzły skuteczny, acz nieprzekonujący. Powtórka sprzed dwóch sezonów? Dużo autopromocji, sporo „pi-aru”, a kiedy zaczęło się tlić – kopiemy studnię, by gasić. Furki współpracują na dwucyfrówkę, ale nie komplecik. Fachowcem w tej materii jawi się Lewicki. Poszedł wróż Rafał jasnowidz i cudotwórca, pomóc Kacprowi i ten pojechał. Wrócił do nowego, polskiego zawodnika Artka Łaguckiego i ten zrazu zasuwa bez złudzeń, imponując prędkością, dopasowaniem i (o dziwo) zębem. Hegemon? Spokojnie. Liga zweryfikuje, acz wiele wskazuje na powrót dominatora, tyle że w nowych barwach narodowych.
W MPPK Artka nie było, to i Bartek wycisnął lubelakom złoto. Dlaczego nie było w finale toruńskiego Polaka z odzysku? Niech to pozostanie tajemnicą Aniołów, u których wiele wskazuje na problemy Duzzersa, postępujący regres Pawełka i powrót na właściwe tory Lambo, podobnie jak w Cze-wie Leona. Tamże Kacper, takoż Misiek mocni głównie przy Olsztyńskiej, zaś Michaś poszukujący. Leszno? Zagadka. Sprawia wrażenie ekipy dobrych średniaków, z tendencją do zrywów i wyskoków. W Gorzowie rollercoaster. Będą kłopoty? Niekoniecznie. W kwietniu sezon startuje, a nie się kończy. Gdyby tak było, to na dziś losy krośnieńskiego beniaminka byłyby przesądzone.
Na szczęście sport nie jest ani sprawiedliwy, ani przewidywalny. Czego sobie i państwu życzę, licząc przy tym, że obniżona regulaminowo taśma, nie będzie w środkowej części podnosiła się pół sekundy wolniej niźli na skrajnych polach, pod swym ciężarem. Taki kamyczek do ogródka racjonalizatorów.