Zapraszamy na kolejny felieton Przemysława Sierakowskiego z cyklu – Piórem Sieraka (https://www.facebook.com/profile.php?id=61557917217134)

Nie było mnie raptem przez dwa felietony, a tu po drodze jak nie SGP to juniorzy, a jak nie juniorzy to play offy w lidze. I to dubeltowo. Kto zyskał, kto stracił? Kto uznał się za dziennikarza, a kto zawalił? Powolutku. Już działamy.

Dla porządku zacznę od… końca. Na rynku objawił się nowy, nieznany publicysta żużlowy. Otóż RK Racing piórem nie podpisanym postanowił popełnić „oświadczenie” w formie ni to komentarza, ni to felietonu. Miało być zabawnie, z biglem, sarkazmem i delikatną szpileczką. Wyszedł mix rewelacji Puki i finezji Ostafińskiego. Sam nie podjąłbym się choćby próby tuningowania silnika komukolwiek. Więcej szkody niż pożytku. To samo polecam autorowi wpisu w imieniu RK Racing. Ani to lotne, ani merytoryczne. Obiektywnie – Kowalscy mają problem. Najlepiej świadczą o nim wyniki flagowego jeźdźca – Bartosza Zmarzlika, takoż przesiadki innych byłych ścigantów na sprzęt konkurencji. Bajki o wydawaniu sprzętu przez płot i „fochach” tunerów zostawiam sportowym pudelkom i łowcom „sensacji”. Podobnie niesmaczne fragmenty firmowego „oświadczenia” RK dotyczące oceny dokonań sportowych jednego z ekspertów współpracujących z telewizją, a krytycznego wobec tunera. Po co? Najlepiej odpowiedzieć na torze wynikami swoich rajderów. Sam Kowalski jako zawodnik takoż orłem nie był, a majstrem jest nadal przednim. Rozumiem, że każdy tuner o ile znajdzie to „coś”, co pozwoli mu zdetronizować konkurencję, stara się bronić owej tajemnicy jak Niepodległości. To zrozumiałe, choć metody nie zawsze akceptowalne i skuteczne. To jest ich chleb. Jeśli zdołają sprawić, iż ich silniki mają dobry PR i jeszcze lepsze wyniki podopiecznych – zapewniają sobie robotę na kilka zwykle sezonów. Królował Peter Johns. Przestał. Królował Kowalski – może przestać. Nikt nie ma patentu na nieomylność. Do tego stajnia. RK mają (jeszcze) Zmarzlika. Jestem przekonany, że szczególnie w przypadku motoru napędowego całej ekipy, są żywo zainteresowani, by rzeczony miał sprzęt z górnej półki i osiągał światowe sukcesy. Przy tym – nie notując spektakularnych wpadek. Tak się nieszczęśliwie dla RK Racing złożyło, iż owo „oświadczenie” trafiło w eter coś tak pomiędzy wiktorią Bartka w Rydze, a zawaleniem ligowego starcia na Motoarenie. Czy Zmarzlik rzeczywiście położył mecz Motorowi? Spójrzmy. Wynik indywidualny – symetryczny. Pośrodku trójka i po dwie jedynki po bokach. Bilans dla zespołu? 3-3 (1 z bonusem, pokonany Heiselberg), 1-5 (za Lambertem i Dudkiem), 4-2 (pokonany Przedpełski i… Heiselberg), 1-5 (za Dudkiem i Sajfutdinowem) wreszcie ponownie 1-5 (za Lambertem i Sajfutdinowem). Wychodzi minus 10 dla drużyny. Czyli? Z liderami przegrywał podwójnie, a pokonał dwukrotnie najsłabszego w ekipie gospodarzy Heiselberga. To też obiektywne. Przyznacie. Syndrom dnia poprzedniego?

Wcześniej Bartek wygrał w Rydze SGP. Co by było gdyby? Bez znaczenia. Piję tu do „kontrowersji” z wykluczeniem Michelsena. Nie było, a potem wygrał. Kropka. Wcześniej pech dopadł Zmarzlika w półfinale na Olimpico. Bywa. Trudno. To nie „zasługa” RK Racing akurat. Już jednak Ryga to sukces teamu. Całego. Z tunerem włącznie. Gdyby nie liga w Toruniu – można było odtrąbić sukces i powrót z dalekiej wyprawy, a tak… . Wciąż pęczniejące wątpliwości. I żadne „owiadczenie” tego ne zmieni. Tylko wyniki. Wyłącznie wyniki.

Swoją drogą Toruń wykorzystuje prezent od losu (GKM?) ponad miarę. Baron w Gorzowie nie spodziewał się problemów Gołębi, stąd wyczekiwał. Ostatecznie wyszedł z tego majstersztyk taktyczny. O Kostku tym razem nie da się tego powiedzieć. Tor inny niż zamierzał (trochę „pomógł” komisarz, szczególnie ze startem i „dozowaniem” wody), ale już brak szóstego startu Wadima, to ewidentny wielbłąd. Cóż. Tym razem nie poszło. Szkoda, bo z bilansem minus 18 rzadko ktokolwiek awansuje. Ale skoro już szczęście spadło z nieba Apatorowi trzeba korzystać. Wrócił Emil. Wrócił (w przenośni) pożegnany wcześniej przez kibiców Paweł Przedpełski i Apator dokonał niemożliwego. Teraz rewanż, a tu Motor będzie miał szansę pokazać, jak znosi presję. Baron ma trzech liderów. Każdy może pojechać z taktycznej. W domu ograli faworyta nawet bez juniorów. Co z tego, że Lublin skutecznie unikał śliwek? Brakło indywidualności. Ściśle – zwycięstw biegowych. Rewanż będzie zupełnie różnym meczem. Motor z nożem na gardle, zaś Toruń na luziku. Inaczej w Gorzowie. Tam specjalność zakładu. Stal po pierwszej serii prowadzi wyraźnie. Dziesięcioma i więcej, a potem… radośnie trwoni przewagę. To znany scenariusz. Zarówno na Jancarzu, jak też na wyjazdach. Rewanż we Wrocławiu wydaje się formalnością, ale… . Awans GKM do czwórki też się takową wydawał.

Piętro niżej, moim zdaniem, bez sensacji, acz ta w Rybniku była bardzo blisko. Poznań zrobił furorę i… stracił lidera. Saszka pono przenosi się do Bydzi. Jeśli Gryfy awansują, to mają w zanadrzu transfer powrotny Wiktora i być może Magica, co to gra na wymuszenie podwyżki w Sparcie. Beniaminek nie musi być więc tak koszmarnie słaby jak to się wydawało jeszcze „chwilę” temu. Naturalnie o ile będzie nim Polonia. Obawiam się wszakże, że gdyby nastąpił cud mniemany i to ROW awansował, scenariusz o słabym beniaminku może się ziścić. Tamże najlepszy w sezonie Brady Kurtz jedną nogą w WTS. Na rynku praktycznie żadnego potencjalnego ekstraligowego lidera do wzięcia. Może być marnie. Dziwi przy tym odrobinę bezruch w GKM. Prawdopodobnie skończy się tegorocznym składem, albo wymianą Lidseya na kogoś o podobnej „sile rażenia”. Z Pitera zrezygnowano pono dobrowolnie, a to był chyba jedyny solidny grajek wydzwaniający „po prośbie”. Trochę się martwię o przyszłoroczny GKM. Nie będzie sześciu ekip w play off, a apetyty rozbudzone. Kto stoi w miejscu ten się cofa?

Przed nami rewanżowy weekend w lidze. Po drodze Vojens, które kocha albo nienawidzi. W latach 2019-2022 Zmarzlik dwukrotnie tam wygrywał i raz zajął drugą lokatę. Czy to coś oznacza? Pewnie tak, choć jak zawsze liczy się dyspozycja dnia. Gdyby to zależało od kibiców Motoru to pewnie, zważywszy występujący syndrom dnia poprzedniego, woleliby żeby Bartek się nie wychylał (taki „suchar”). W ubiegłym sezonie Zmarzlik nie wystąpił. Okoliczności pamiętamy doskonale. Co się zmieniło? Naturalnie a propos znaczenia Polaków w światowych strukturach. Ano… nic. Dalej między sobą przelicytowujemy horrendalne stawki za pojedyncze turnieje SGP, żeby inni mogli dostać prezent gratis w pakiecie. Nadal złorzeczymy na amerykańskich „odkrywców” z Discovery, jak wcześniej na BSI, że tylko doją. Pozwalamy, to co mają niby robić? Gdyby nasi nie wpychali im kasy za wszelką cenę, to by nie brali. Logiczne. Telewizory? Wykupisz dodatkowo płatny pakiet to sobie obejrzysz. Też doją.

Skoro zaś zahaczyłem – na koniec. Telewizja. Rekordowe kontrakty pozwalające marynarkom spać spokojnie w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Czy na pewno? W istocie większość tych sum zostaje przemielona bez pożytku dla dyscypliny. Kontrakty gwiazd – raz. Liga U24 – dwa. Procent „znaleźnego” dla PZM nie wiadomo na co i jak wydawany – trzy. A telewizja? Mała. O niewielkim zasięgu. Dodatkowo płatna. Znaczy też doją. Tylko nas – kibiców. Jak każdy. To nie otwarty kanał, który pozwoliłby rozpropagować szlakę. Byłem teraz na wakacjach. Zebrało się kilkanaście polskich rodzin. A to ze Zgorzelca, a to z Ustronia, a to z Katowic, ale nie zabrakło też osób z Poznania, Łodzi, Torunia, czy Wrocławia. Na tych kilkadziesiąt osób tylko jeden (słownie – JEDEN) pochodzący z Torunia, od lat mieszkający w Dortmundzie wczasowicz wiedział co to żużel. Taka to „promocja”. Trochę przestaję się dziwić Kowalowi i jego wpisom o wyścigach poganiaczy wielbłądów. Gdyby w „normalnej” firmie specjaliści od PR i marketingu mieli takie osiągi jak ci z PZM, to… marny byłby ich los. A federacja? Kaska jest, to i radośnie „tworzy” w błogim spokoju, nie niepokojona przez nikogo. Powtórzę więc wcześniejsze wątpliwości. Tylko „hasłowo”. Jakiś program wysłany z wnioskiem o dotacje do Ministerstwa Sportu? Towarzysz minister Nitras Sławomir sam nie wpadnie na to, że żużel czegoś potrzebuje. Jakaś sensowna modyfikacja ligi U24 żeby ta mogła zostać kołem zamachowym szlaki? Jakieś przemyślenia pod kątem mocarstwowych zapędów z trzema poziomami, w tym najniższym, biedującym i zadłużonym po uszy? Jakieś pomysły na dopływ świeżej krwi? Sensowne. Po cóż wymyślać koło i proch skoro dawno je wymyślono. Górna liga minimum 10 ekip, a najlepiej 12. Pełne play off jak Bóg przykazał, a pozostali w jedynej niższej lidze. Takie trudne? No chyba, że ktoś się uprze zostać UEFA i pokombinować jak oni z eupejskimi pucharami. Było jasno i przejrzyście, a jest… . Nie przejrzyście i niejasno, że tak delikatnie to ujmę.

Podsumowując. Trzymam kciuki za Zmarzlika w Vojens, tym bardziej po niezwykle szlachetnym geście, jakiego dokonał tuż po ostatniej wygranej w SGP. RK Racing proponuję życzliwie zająć się wyłącznie tym, do czego są stworzeni i mają smykałkę – czytaj tuningiem. Odpuszczając sobie całkowicie pisarskie zapędy. PZM – roboty ma wbrew pozorom huk – zatem oczekiwanych wyników i skuteczności działania. A sobie życzę adrenaliny i niezwykłych emocji – Wam również.

Przemysław Sierakowski

Fot.ilustracyjne – publiczny FB