Bartosz Zmarzlik po raz pierwszy w swojej karierze wystąpił na Jancarzu jako zawodnik gości. Startujący przez 12 lat w barwach Stali Gorzów zawodnik porpowadził swoją drużynę do zwycięstwa.

Jednak cień na jego występie rzuca zachowanie trzykrotnego indywidualnego mistrz świata w wyścigu siódmym. Wówczas doszło do zaciętej walki dwóch dobrych kolegów Szymona Woźniaka ze Zmarzlikiem. Woźniak przez trzy okrążenia prowadził. Zmarzlik na pierwszym łuku ostatniego okrążenia ostro zaatakował rywala wynosząc się od krawężnika na wejściu w łuk aż pod bandę na wyjściu, niemalże wytracając całą prędkość  zawodnika miejscowych. Gdyby zamiast Woźniaka jechał mniej doświadczony żużlowiec to perwnie zdarzenie to zakończyłby upadkiem. Taki chamski manewr na pewno nie przystoi trzykrotnemu mistrzowi świata, który dzięki temu wygrał ten bieg. Żegnały go gwizdy i mistrzowi pokazywano „palce Doyla”. Potem w kolejnych wyścigach, gdy wyjeżdżał na tor było podobnie.

Władysław Komarnicki tak ocenił zachowanie w tym biegu Zmarzlika; — Oczywiście, że Bartek przesadził. Jak na trzykrotnego IMŚ, byłego kapitana Stali, to niepotrzebne tworzyć tak niebezpieczną sytuację i tak ryzykować. Szczególnie niepotrzebne było to zwłaszcza samemu Zmarzlikowi. Kibice ładnie go przywitali, sam zresztą oto apelowałem, ale ta napinka z Woźniakiem chwały mu nie przynosi

Mecz w ogółe był bardzo nerwowy. Widać było, że przyjezdni chcą za wszelką cenę to spotkanie wygrać. A że Gorzowianie nie odpuszczali i także zamierzali zgarnąć dwa oczka to dochodziło do różnych nieprzewidzianych sytuacji. Na dodatek prawie przez cały mecz padał deszcz. Na szczęście były to lekkie opady, ale na pewno nie ułatwiały walki na torze.

Prawie każdy bieg był z różnych powodów powtarzany. A to upadek na pierwszym wirażu, potem z kolei mikroruch (które miały być już „puszczane”), czy też nierówno ruszająca taśma startowa. Dość powiedzieć, iż spotkanie w Gorzowie trwało niemal trzy godziny.

Przyjezdni wygrali, gdyż w końcówce wykazali więcej zimnej krwi i byli bardziej skuteczni. Zadecydowały trzy ostatnie biegi. Jeszcze po 12 wyścigu prowadzili gospodarze 36-35. Jednak końcówkę przyjezdni wygrali 13-5 i to ostatecznie zdecydowało o tym, iż Motor zwyciężył całe spotkanie 48-41. Brawa da gospodarzy za walkę

EBUT.PL STAL GORZÓW — PLATINUM MOTOR LUBLIN 41:48

Wyniki (za przegladsportowy.onet.pl):

STAL 41:
Szymon Woźniak 9+1 (3, 2, 3, w, 1*);
Oskar Fajfer 2+1 (1*, 0, 1, 0);
Martin Vaculik 11 (1, 3, 2, 3, 2);
Wiktor Jasiński 5+1 (0, 1, 1*, 2, 1);
Anders Thomsen 6 (2, 3, 1, 1, w);
Oskar Paluch 5 (3, 2, 0);
Mateusz Bartkowiak 2+1 (2*, 0, 0);
Mathias Pollestad NS.
Trener: Stanisław Chomski.

MOTOR 49:
Jarosław Hampel 7 (2, 2, 0, 3, —);
Dominik Kubera 6+1 (1, 1*, 2, 2);
Jack Holder 8+1 (0, 0, 3, 3, 2*);
Fredrik Lindgren 10+1 (3, 2, 2*, w, 3);
Bartosz Zmarzlik 14+1 (3, 3, 3, 2, 3);
Kacper Grzelak 0 (w, 0, 0);
Mateusz Cierniak 3+1 (1, 1, 1, 0);
Bartosz Bańbor NS.
Menedżer: Jacek Ziółkowski.

 Widzów: 12.000.

Wyścig po wyścigu:
1. Woźniak, Hampel, Vaculik, Holder 4:2
2. Paluch, Bartkowiak, Cierniak, Grzelak (w) 5:1 (9:3)
3. Zmarzlik, Thomsen, Kubera, Jasiński 2:4 (11:7)
4. Lindgren, Paluch, Fajfer, Grzelak 3:3 (14:10)
5. Vaculik, Lindgren, Jasiński, Holder 4:2 (18:12)
6. Thomsen, Hampel, Kubera, Bartkowiak 3:3 (21:15)
7. Zmarzlik, Woźniak, Cierniak, Fajfer 2:4 (23:19)
8. Holder, Lindgren, Thomsen, Paluch 1:5 (24:24)
9. Woźniak, Kubera, Fajfer, Hampel 4:2 (28:26)
10. Zmarzlik, Vaculik, Jasiński, Grzelak 3:3 (31:29)
11. Hampel, Jasiński, Lindgren (w/su), Woźniak (w/u) 2:3 (33:32)
12. Vaculik, Kubera, Cierniak, Bartkowiak 3:3 (36:35)
13. Holder, Zmarzlik, Thomsen, Fajfer 1:5 (37:40)
14.Lindgren, Holder, Jasiński, Thomsen (w/u) 1:5 (38:45)
15.Zmarzlik, Vaculik, Woźniak, Cierniak 3:3 (41:48)