Przypomnijmy, iż w polskiej lidze żużlowej – na wzór brytyjskiej średniej CMA – w latach 1999–2002 oraz 2011–2013 obowiązywała KSM, czyli kalkulowana średnia meczowa. Średnia obliczana była na podstawie wzoru:

KSM zawodnika = średnia liczba punktów zawodnika na bieg w sezonie poprzednim z uwzględnieniem punktów bonusowych x 4.

W 1999 roku drużyna zgłoszona do meczu nie mogła mieć KSM wyższego niż 46 punktów.

Jak widać KSM nie przyjął się w polskiej lidze. Obowiązywał tylko przez siedem sezonów i był powszechnie krytykowany.

Obecnie od dłuższego czasu rozważana jest możliwość przywrócenia KSM. Celem jakiemu ma przyświecać wprowadzenie tych ograniczeń jest zmniejszenie rosnących żądań finansowych zawodników. Żużlowcy doskonale zdają sobie sprawę, że teraz w polskim speedwayu jest sporo pieniędzy i zapewne będą naciskać na zwiększenie swoich zarobków.

Problem zauważa prezes PGE Ekstraligi Wojciech Stępniewski, który w rozmowie dla sportowefaskty.wp.pl powiedział min:

To działa trochę jak w gospodarce. Gdy ludzie mają trochę więcej pieniędzy, to konsumują. W odwrotnej sytuacji ograniczają swoje wydatki. Być może zatem najbardziej logicznym rozwiązaniem będzie nie przekazywanie tej nadwyżki klubom w PGE Ekstralidze. W Metalkas 2. Ekstralidze nie wchodzi to w grę, bo to dopiero początek drogi dla tego projektu.

Prezes dodał:
To musi się wydarzyć za pełną zgodą klubów. Wtedy możemy stworzyć fundusz zadań specjalnych i wspomagać nowe ośrodki czy płacić za punkty wychowanków. Rozwiązań jest naprawdę mnóstwo i nie wykluczam, że to się wydarzy. Zapewniam jednak pana i kibiców, że prezesi klubów ekstraligowych po zakończeniu głosowania nad nową umową telewizyjną przez dobre dwie godziny zastanawiali się, co zrobić, żeby nie wpuścić tych dodatkowych pieniędzy w system.
Każdy z nich jest na tyle świadomy, że nie wierzy w zapowiedzi o rozsądku i nieprzepłacaniu żużlowców. Działacze zimą mogą być wspólnikami, ale od wiosny do jesieni są już rywalami. I oni dobrze wiedzą, że to działa jak domino. Wystarczy, że wyłamie się jeden, a później dopłaca cała reszta.

Na temat możliwości wprowadzenia w PGE Ekstralidze KSM-u Stępniewski przekazał:
Siedem klubów jest za tym rozwiązaniem. Ten temat nigdy nie został zamknięty. I wraca co roku. Można powiedzieć, że cały czas wisi w powietrzu jako opcja atomowa. KSM może mieć swoje dobre i złe strony. Jeśli ma spełnić swoje zadanie w zakresie regulacji rynku, to musi być brutalny. Nie można doprowadzić do sytuacji, która miała miejsce w przeszłości. Wtedy górny limit został ustalony na poziomie, w którym wszyscy się mieścili. Trudno się jednak dziwić, że tak to policzono, skoro jego wysokość ustalały kluby. Wiem, że tak było, bo sam byłem częścią tamtych rozmów.
I tamten KSM nie spełniał swojej roli, bo nie mógł z uwagi na swój zbyt duży górny limit. Tymczasem KSM musi dotknąć każdego w mniejszym lub większym stopniu i być ogłaszany na minutę przed uruchomieniem okresu transferowego. Jeśli mamy zatem o nim dyskutować w przyszłości, to tylko z zachowaniem takich warunków.

Na odpowiedź na słowa prezesa PGE Ekstraligi nie musieliśmy długo czekać. Po opublikowaniu wywiadu z Wojciechem Stępniewskim na platformie X wypowiedź w sprawie KSM skomentował dziennikarz Eleven Sports Marcin Musiał:
To jest niesłychane. Rozmawiałem do Gabinetu Prezesa już z 3 prezesami, żaden nie opowiadał się za KSM. Kilku zaproponowało w wywiadzie inne rozwiązania. Pierwszy z nich w ten wtorek. Tylko dlaczego prezes Stępniewski mówi coś o 7/8 zwolennikach KSM? To est jakiś straszak?

O co więc w tym wszystkim chodzi? Czy PGE Ekstraliga zmierza do tego by wprowadzić KSM wbrew woli niektórych klubów? Czy jest wręcz odwrotnie. Siedmiu prezesów chce wprowadzenia KSM-u, ale publicznie mówią co innego?

Jak zwykle prawda leży gdzieś po środku.

Zdjęcie: Bogielczyk Foto