Zapraszamy na kolejny felieton Przemysława Sierakowskiego z cyklu – Piórem Sieraka (https://www.facebook.com/profile.php?id=61557917217134)

Był IMP (cykliczny), mamy MIMP (tradycyjny). Z jednym wszakże zastrzeżeniem ów MIMP. Pojechali młodzi (w większości) eliminacje. Bili się w dodatkowym starciu o wymarzony awans. Na koniec okazało się, że nie wystąpią w finale. Jeden – bo pokonał w barażu gospodarza finału, ale ten „musiał” startować. Drugi, bo mimo absencji dwóch rywali miał pecha. Nie z tej „połówki” został rezerwowym. Takie kuriozum, bez którego w naszej szlace ani rusz jak się okazuje. Wnioski? Wrocław dubeltowo, zatem Sparta wzorem szkolenia. Dla ułatwienia osądu dodam, że aktualny MIMP Jakub Krawczyk wywodzi się z Ostrowa karanego ledwie co za brak efektów… szkolenia właśnie. Jak tu wytrwać przy zdrowych zmysłach?

Przy okazji małe przypomnienie. Mijają tygodnie, a główne tzw.”opiniotwórcze” media w ogóle nie zauważają problemu. Zadziwiające. Zatem dla utrwalenia jeden akapit z ówczesnego mego felietonu.

Klub piłki ręcznej Orlen Wisła Płock przetarł precedensową ścieżkę. Wygrał przed Trybunałem Sportu sprawę przeciwko krajowej federacji o zakaz krytyki arbitrów i nałożone za ową kary finansowe. Trybunał uznał, iż zakaz jest… niezgodny z Konstytucją RP. Brawo Płock. Pora na żużel. Patrząc na ostatnie wydarzenia związane np.z obustronnym walkowerem w Gorzowie wydaje się to wielce wskazane. KOL uznała, że potrzebuje dodatkowych 60 dni na rozpatrzenie odwołań klubów i zawodników od nałożonych kar. W ten sposób kombinują żeby do końca niemal sezonu trzymać wichrzycieli pod butem i uniknąć przy okazji prób naśladownictwa. Chytre. Kto pierwszy ruszy do Trybunału? PZM zamyka usta klubom, zawodnikom, sędziom – wszystkim. Nakazy, zakazy, kary. Jak za komuny. Pora z tym skończyć, tylko… potrzeba pierwszego odważnego. Czego by nie mówić o WTS i Andrzeju Rusko – szkoda, że tym razem na nich nie trafiło. Pociągnęliby wątek na bank. To co? Kto się odważy?

I co? I nic. Cisza. Nowe awantury przykryły „starą”. Szkoda. Wielka szkoda. Znowu jako dyscyplina tracimy okazję poprawy czegoś co jest z gruntu złe. Utrwalamy przy tym przekonanie marynarek, że wszystko wiedzą lepiej. Najlepiej. No i zawsze przeca działają dla swoje… o przepraszam…wymsknęło się… naszego dobra. Wyrocznia nadal pozostaje „nieomylną” – prawda panie Leszku?

Kilka lat temu, gdy tylko „w kuluarach” mówiło się o pomyśle ligi rezerw, postulowałem, iż jeśli w ogóle, to koniecznie w miejscach gdzie szlaka była i już jej nie ma lub za moment nie będzie. Za wzór podawałem wówczas sztandarowy przykład współpracy Rawicza i Leszna w tym względzie. Niedawno skontatowałem w felietonie, że chyba ów pomysł (liga U24) spowszedniał, bo jakoś nikt nie podnosi publicznie problemu. No i doczekałem się. W ostatnim Kolegium Żużlowym temat wrócił, zaś obecni w studio goście optowali za… przeniesieniem drużyn U24 na żużlową pustynię i modyfikację zasad budowania składu, by ze dwóch starych wyżeraczy mogło zmagając się na torze – uczyć adeptów. Zgłaszam pomysł do urzędu patentowego. Mój ci on!!!. Ale mniejsza o autorstwo. Zmarnowano bez spektakularnych dokonań morze pieniędzy. Efekt? Żużla nie ma w Rawiczu, nadal nie ma w Świętochłowicach, Krakowie, Warszawie. KLŻ udaje tylko zmagania ligowe, będąc jedynie kadłubową atrapą tychże z nielicznymi, zadłużonymi po uszy uczestnikami. Po co to komu? Skoro już muszą egzystować trzy szczeble – dobra. Warunek – jedziemy w miejscach, gdzie szlaka była, żeby ożywić nowe-stare terytoria.

Wracając zaś do Patryka Dudka i jego wpisu. Niezwykle rozważny, przemyślany i rozsądny. Szacunek Panie Patryku. Dawno nie czytałem niczego tak stonowanego, acz chwytającego za… sumienie. Nie będę kolejny raz pastwił się nad stadionowymi kibolami. Siła bez rozumu, a i z siłą różnie. Za to tekst Duzersa pierwsza klasa. Nie rozwinę. Dudek zrobił to zdecydowanie lepiej. Nie sposób niczego poprawić ani uzupełnić. Brawo. Brawo. Brawo. Po trzykroć – brawo.

I już na zakończenie. Woryna zostaje we Włókniarzu. Leszno skutecznie zapobiegło rozbiorowi. Lidsey rzekomo dogadany w Rzeszowie. Czyżby Doyle pozostał jedyną sensowną opcją szczególnie dla Częstochowy i… Grudziądza. Michelsen pono w Apatorze, zatem wygląda na to, że znowu wygrany będzie Jason. A GKM? Czyżby przekombinował?

Przemysław Sierakowski

Fot.ilustracyjne – publiczny fb