Kolejny raz Tai Woffinden zmienia zdanie. Jeszcze w ubiegłym sezonie chwali wspólne zamieszkiwanie z cąłą swoją rodziną w domu pod Wrocławiem. Tajski cenił sobie to, iż na dojazdy zarówno na treningi jak i na mecze nie traci zbyt dużo czasu. Jednak po nie najlepszym sezonie 2022 Brytyjczyk postanowił wyprowadzić się z całą rodziną z Polski.
W bieżącym sezonie podobnie rzecz ma się z jego występami na torach. W zasadzie Tajski „wszędzie” jedzie oprócz toru na Stadionie Olimpijskim. We Wrocławiu przed obecnym sezonem zmieniono toromistrza.
Ale kłopoty Tajskiego nie wynikają z tej roszady. Najpewniej problemem jest to, iż każdy domowy mecz do tej pory Wrocławianie jechali po zdjęciu plandeki przed samym meczem i nawierzchnia była dla wszystkich zagadką.
Liczby Taia po 5 rundach speedwayekstraligi mówią same za siebie: średnia „domowa” 1,692 pkt./bieg, a średnia „wyjazdowa” to 2,300 pkt./bieg. Pod względem skuteczności na wyjazdach Brytyjczyk jest piąty wśród wszystkich zawodników PGE Ekstraligi. Wśród Spartan lepszy od Tajskiego jest tylko Artem Łaguta ze średnią 2,700 pkt./bieg.
Nie dziwi zatem frustracja trzykrotnego indywidualnego mistrza świata.
Mam problem na torze we Wrocławiu, ale wciąż nie znam przyczyny. Zresztą nie tylko ja mam problem na domowym torze. Piotrek Pawlicki też sobie nie radzi, Artem Łaguta zdobył tylko osiem punktów przeciwko Włókniarzowi. Tor jest nieco inny na każde zawody, ale to nie jest żadna wymówka. Gdy patrzę na swoje występy w ostatnich trzech sezonach, to łatwo zauważyć, że za każdym razem miałem lepszą średnią na wyjeździe niż u siebie. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Mnóstwo czasu spędziłem tam na treningach, testowałem mnóstwo silników, ale wciąż mam problem – powiedział dla sportowychfaktów Tai Woffinden.
Brytyjczyk dodał jeszcze:
Nie zmienia to jednak sytuacji, że w Szwecji jeżdżę dobrze, dobrze pojechałem w Toruniu i Lublinie, a także w zawodach GP w Warszawie i Gorican. Problem jest tylko we Wrocławiu. Moim najnowszym pomysłem jest to, by już więcej nie trenować na domowym torze. Skończyłem z tym. Jeżdżę tam regularnie od 2012 roku, znam ten tor doskonale pod każdym względem. Być może nikt nie zna go lepiej ode mnie. Jadę do Szwecji czy na turnieje Grand Prix i wszędzie idzie mi dobrze bez szczególnych treningów. Jestem więc przekonany, że nie ma sensu więcej trenować we Wrocławiu. Obecnie mam sporo zaplanowanych startów i może w ten sposób będzie mi łatwiej osiągnąć dobry wynik. Może takie podejście zapewni lepszy efekt?
Jestem sfrustrowany wynikami we Wrocławiu. W tym przypadku na sto procent bardziej chodzi o moją formę niż same silniki. Wciąż nie czuję się idealnie ma motocyklu, ale jestem spokojny, bo wiem, że to naturalnie przyjdzie z czasem. Teraz pomogą mi występy w Szwecji i turnieje Grand Prix
– zakończył zawodnik Betard Sparty.
Źródło: wp.sportowefakty.pl