Zapraszamy na kolejny felieton Przemysława Sierakowskiego z cyklu – Piórem Sieraka (https://www.facebook.com/profile.php?id=100084823056532)

Ot i błysnął medialnie (swoim zdaniem) niedawno odzyskany Polak imieniem Artiom Łaguta. Tenże nieuprzejmy był objawić mianowicie, iż nie widzi większych przeszkód w zaintonowaniu a cappella swojego Hymnu. Mazurka Dąbrowskiego ma się rozumieć. To na okoliczność przywrócenia do rywalizacji w cyklu SGP jako Lacha naturalnie. Splendor, sukcesy i… kasa kuszą. Nie dziwota. Szkoda, że kupczymy obywatelstwem i paszportem jak na Bazarze Różyckiego nie przymierzając. Polskość to znacznie więcej niźli papierek przywłaszczony przez obcego i wykorzystywany dopiero po latach, by dalej zarabiać krocie, a przy tym uniknąć ostracyzmu wobec Rosjan, w związku ze specjalną operacją militarną na Ukrainie. Taki z niego „Polak”. Przez lata twierdził, że nie zamierza startować w biało-czerwonych barwach. Teraz nagle zakochał się w naszej Ojczyźnie. Co myślę o podobnie dwulicowych delikwentach? Posłużę się Rzymianinem i jego słowy. Quousque tandem abutere, Catilina, patientia nostra – to incipit mowy przeciw Katylinie, wygłoszonej 8 listopada 63 roku p.n.e. w senacie rzymskim przez mówcę i polityka Cycerona po wykryciu spisku, mającego na celu obalenie republiki. W dosłownym tłumaczeniu: „Jak długo, Katylino, będziesz nadużywał naszej cierpliwości?” Dalszy ciąg mowy brzmi: Quam diu etiam furor iste tuus nos eludet? Quem ad finem sese effrenata iactabit audacia? Nihilne te nocturnum praesidium Palati, nihil urbis vigiliae, nihil timor populi, nihil concursus bonorum omnium, nihil hic munitissimus habendi senatus locus, nihil horum ora voltusque moverunt? Patere iam tua consilia non sentis? W wolnym przekładzie: „Do jakich granic miotać się będzie twoje nieokiełzane zuchwalstwo? Nie rozumiesz, że już ujawnione są twoje plany?”

No i naczwarzyła nam władza w ostatnim momencie. Miast pakować rozwleczone i nieczytelne zarazem reguły do WiNRaR-a, fundują nam rewolucję last minute. Naturalnie wespół z kolejną rozbudową rozbuchanych do granic absurdu regulaminów. Pokrótce? Tylko polscy juniorzy w trzeciej dywizji? Fajnie. Dla obcego zaciągu jeno U24. Rezerwowy? Do lat 24 narodowości dowolnej. Też fajnie. Ceny za tych nie spadających z motocykli poszybują. Taki mamy klimat. ZZ w Play Off za trzech, nie lidera. Oj będą „kombinować” nasze światłe umysły „medyczne”. I wreszcie możliwa zmiana zestawu pól startowych przed nominowanymi na wniosek przegrywającego. Zapytam. Przed czy po bronowaniu i polewaniu ów wniosek? Nie zagłębiam się. Uparli się członkowie przewidywać nieprzewidywalne i trwają w tej swoistej misji z uporem maniaków. Ich prawo. Ich wola. Ich totalny brak odpowiedzialności za cokolwiek. No i dożywotnie stołki takoż ichnie. A prawdziwe nowotwory drążące światowy i krajowy speedway w odstawce. Ręce opadają. Ale tylko niektórym. Dziennikarska brać rzuci się jak dziki w żołędzie by zrazu recenzować, komentować, czasem mniej lub bardziej siermiężnie szydzić. Tylko z zastrzeżeniem. Tak nienachalnie, by nie urazić któregokolwiek z pryncypałów. Czemuż? A to patronat szlag trafi. A to profilaktycznie naczelny przeniesie karnie do drużyny rezerw. Wlazłeś między wrony… .

To sobie Diabełki i Kolejarze nie pohasają. Nawet jeśli będą silni nic nie zwojują. Nasi najświatlejsi nie pozwolą. Sportowo bądź sobie nawet mistrzem Polski. Organizacyjnie cię zdusimy. Jak pomyśleli – tak zrobią. Obwarowania niekonieczne, ale wymagane. To sprawia, że ani Niemcy, ani Łotysze nie będą mogli cieszyć się z awansu. Owszem. Wolno im „produkować” późniejsze gwiazdy polskich „potentatów” tyle, że dla siebie to już nie. No bo który z rokujących żółtodziobów chciałby do końca swoich dni, bawić się w żużel na poziomie pół amatorskiej naszej trzeciej dywizji? Nie damy wam zginąć, ale rozkwitnąć takoż nie. Przewrotna argumentacja.

Elipa takoż pozostanie hermetyczną, cuchnącą puchą. Odór delikatnie rozsiewa się przez niewielkie (na razie) pęknięcia, ale fetor będzie rósł. Póki co bossowie łatają dziury budżetowe po gigantycznych, nieuzasadnionych kontraktach gwiazd z przyszłorocznych wpływów. Dwa, góra trzy sezony i ta metoda pęknie jak każda piramida finansowa. Takie żużlowe Amber Gold. A na poszerzenie i dopuszczenie maluczkich do Pańskiego stołu szans niet. Tak to przynajmniej nasi drodzy, bardzo drodzy, zdaniem niektórych – zbyt drodzy bonzowie wykombinowali. Kiedyś można było regulować zegarki według przyjazdów pociągów, ale to za czasów „prawdziwych”, przedwojennych zawiadowców. Współcześni dyżurni ruchu zajmują się wszystkim, tylko nie tym co istotne. Miast dumać nad sposobami osiągnięcia celu – prześcigają się w piętrzeniu wydumanych trudności, rzekomo uniemożliwiających realizację koncepcji, jaką by ona nie była.

Amerykańskie SGP do du…szy. Dostosowali się. Nie wszystko co zza Oceanu musi być piękne, rzetelne, obiektywne i doskonałe. Nawet nie musi być jak z UNRR-y, prawda wyznawcy faktów… TVN? Nie ma rozwoju, nie ma ekspansji, nie ma promocji. Nie ma pomysłu na cykl, ani poszczególne transmisje. Serwują nam wyłącznie źle pojmowaną rutynę. Jest odcinanie kuponów, głównie dzięki skutecznemu udojowi naiwnych, ze szczególnym uwzględnieniem Polaczków. Żeby było bardziej światowo zaś, wymyślono terytorializm. Im więcej nacji w stawce, tym większa „atrakcyjność” zawodów. Cóż tu komentować? Zwyczajny skok na kasę. Nie tęsknię za BSI, ale nowi niczego odkrywczego (ang.discovery) nie wnoszą. „Tradycyjne” mydlenie oczu, że może, że kiedyś, że ktoś i takoż tradycyjne wyciskanie ile się da z dogorywającego. Nawet poduszkę spod głowy gotowi wyciągnąć konającemu, bo zawsze można ją opylić. Nie rokuje to dobrze dla speedway`a. Brak rozumnych decydentów, a w ślad za tym doraźne korzyści przesłaniają szerszy obraz. Wykonawcy zaś kupili sobie kilka lat spokoju za drobne na waciki i dalej testować, ile można beznakładowo ugrać. Przypomina mi to stary dowcip o hodowcy, który próbował odzwyczaić konia od jedzenia. Po dwóch miesiącach, kiedy już prawie mu się udało – koń zdechł z głodu. Oby tego żużlowego konia nie zadusili wespół w zespół.

Zima będzie długa, acz Indianie chrustu nie zbierali, więc pewnie oszczędzi konieczności ogrzewania się przy drogim, z powodu galopującej inflacji, ognisku. Pokrzyczą media o transferach. Naturalnie „sensacyjnych” mimo, że przesądzonych od miesięcy. Ktoś będzie miał problem z licencją. Ktoś trafi do Trybunału. O kasę ma się rozumieć. Ktoś w ostatnim momencie wywinie numer na Doyle`a, albo Kowalskiego jak komu wygodnie. I tak zleci kilka miesięcy. Coś tam się jeszcze odgrzeje, gdy zimowa posucha zacznie mocno doskwierać. I tyle. Nie dowiemy się kto personalnie zawalił tor w Krośnie podczas próby rozegrania III finału IMP, bo trzeba by „swojego” ze źwiąźku odstrzelić. Nie usłyszymy po co, na jakich zasadach i w jakim zakresie oddano tenże IMP pośrednikowi. Wielu innych, istotnych informacji także nam poskąpią.

Na chwilę „przykryje” łamy „emocjonująca” rywalizacja w Ice Speedway`u, z udziałem wciąż tego samego i wciąż amatora z Radzynia, podszywającego się pod reprezentanta. Tylko nikt w „czołowych” mediach nie pociągnie wątku. A wystarczy systematycznie pomęczyć głównodowodzących np.jakim cudem facet siłą odciągnięty od telewizora, bez regularnych treningów, na zabytkowym motocyklu, naraża życie i zdrowie za czapkę śliwek. Dla interesu władzy? Wprost, czy szeroko rozumianego? Grunt, że Burmistrz zadowolony. Telewizja pokaże. No i najważniejsze. Kasa się zgadza. A ja chciałbym wiedzieć dlaczego w tak beznadziejny sposób, urągający wszelkim zasadom logiki „musi” się ta atrakcja odbywać? Jeśli mamy rozwijać lodową odmianę żużla w Polsce, to róbmy to. Warunek – jak przy każdej inwestycji – z głową i pomysłem. Rzetelnie i systematycznie. Przy tym na szerszą skalę niźli jeden pociotek byłego rajdera, który z Grzesia odziedziczył li tylko nazwisko i starego rzęcha po rewitalizacji. Tak to i ja mogę „wystąpić”. Na Walaska. Taśma, defekt, wykluczenie za 2 minuty i nawrót choroby. A przed zawodami także mogę sprzedać mediom kilka głodnych kawałków o ambicji, szansach i walce. Taniej wezmę, bo nawet motocykl pożyczę a nie kupię.

Poczytałbym zimą sensowne dyskusje o skutecznym rad sposobie. A to na ten przykład, jak zminimalizować ryzyko kontuzji, dając realną szansę ochrony dmuchańcom, przy radykalnie zmniejszonych prędkościach. Jak bez uszczerbku dla atrakcyjności ścigania, a z zyskiem dla żużlowego zaścianka, sprawić, by szlaka była znacznie tańszym, a przy tym zdecydowanie dostępniejszym sportem. Jak „ogarnąć” temat inwalidów na torach i blankietów z pieczątką lekarza sportowego w rękach nierozsądnych Prezesów. O kilku innych wątkach również. Tylko kto miałby dociekać, skoro większość „wiodących” redakcji, tych tzw.opiniotwórczych, to jak nie przymierzając RMF z Orlenem. Uwikłane w patronaty, wyłączności i inne cuda na kiju, zwyczajnie nie mają interesu kąsać ręki, która karmi. Ot czasy.

No i jeszcze. Chętnie dowiem się wreszcie, na jakich zasadach funkcjonuje (podobno nadal działa, choć „podopieczni w prywatnych rozmowach bywają, że tak dyplomatycznie to określę – bardzo krytyczni) Fundacja PZM. Nie przeczę, że takowa istnieje, ale co do jakości „oferty” mógłbym długo dyskutować. Na początek wystarczą podstawy. Z czyich środków i w jakim procencie owa jest finansowana. Czy to regularne wpływy określone w Statucie, czy tylko kwestia „widzi mi się” szefa wszystkich szefów? Praktyka pokazuje, że dawni herosi potrzebni są jedynie do promocji współczesnych bossów. Chyba, że się mylę, to mnie poprawcie miłościwie panujący. A żużlowy telefon zaufania? Wciąż istnieje? Przydał się mimo totalnego braku aktywności? No i jeszcze kamyczek do ogródka Metanolu. Co z funduszem emerytalnym od i dla obecnych ścigantów? A jak sprawa obligatoryjnego wsparcia starszych kolegów, którzy ścigali się za uścisk dłoni i kawałek szkła, minimalnym choćby, określonym procentowo odpisem z gigantycznych kontraktów? Wbrew pozorom zimą jest o czym pisać. Pytanie tylko kto ma ochotę ruszyć niewygodne, wstydliwe wątki?

fot.ilustracyjne – publiczny fb