Polacy, w składzie Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski i Patryk Dudek, byli pewnymi kandydatami do awansu do finału Speedway of Nations. Podobnie rzecz się miała z Australijczykami. Pozostałe drużyny miały bić się o miejsce w barażu i trzecią lokatę dającą awans.

Ostatecznie obok Australijczyków nadspodziewanie dobrze poradzili sobie Finowie, którzy zajęli we środę drugie miejsce. Biało-Czerwoni, by wystąpić w sobotnim finale SON musieli zmierzyć się w barażu z Niemcami. Na szczęście udało się naszym ten bieg wygrać.

W trakcie zawodów Maciej Janowski powiedział:

Początek był trochę nerwowy. Mega ważny był start – trzeba było starać się go wygrać za wszelką cenę i gnać do przodu po punkty. A te pola startowe przygotowano trochę dziwnie i były dość zdradliwe. Bardzo się zmieniały w trakcie zawodów i musieliśmy chwilami mocno kombinować. Raz lepsza okazywała się koleina, a za chwilę bardziej opłacało się ruszać z płaskiego. Cóż, taki jest dzisiejszy speedway, trzeba być bardzo uważnym i stale analizować, co dzieje się z nawierzchnią

Po zawodach zadowolony Bartosz Zmarzlik na informację o tym, że polscy zawodnicy mają nerwy ze stali i serwują kibicom ogromne emocje odpowiedział przed kamerami TV z uśmiechem:

Żeby było więcej biegów w telewizji. Oczywiście żartuję.

Później już całkiem poważnie:

To jest fajny tor do jeżdżenia, ale bardzo trudny do ustawień, trudno jest obierać ścieżki. To jak wyglądał tor w pierwszych i ostatnich biegach to duża różnica.

Mnie z rytmu wybił ten jeden bieg przerwy. Oczywiście każdy chciał pojechać i tak musi być, ale my nic nie zrobiliśmy (z motocyklem) i później byłem cały czas jeden bieg do tyłu, żeby coś znaleźć. Ale najważniejsze, że awansowaliśmy i plan został wykonany.

Na zakończenie rozmowy nasz mistrz dodał:

Tutaj jest tak, jakbyśmy na asfalt wysypali taczkę piachu, dlatego było tak trudno. Do końca trwała walka z ustawieniami, żeby spasować się z torem. To tor pełen.

Natomiast trener Rafał Dobrucki po półfinale powiedział o tym, jak ciężkie okazały się te zawody:

Ciężko było. Ta nasza droga do finału okazała się zwariowana. Cały czas mieliśmy w tych zawodach wzloty i upadki. Ciągle szukaliśmy odpowiednich rozwiązań. Takie zresztą były nasze założenia. Oczywiście nie traktowaliśmy tych zawodów w żadnym wypadku jako treningu, ale chcieliśmy wyciągnąć z nich maksymalnie dużo informacji. Gdzieś tam to nieco uciekało, przez co może na koniec było trochę nerwowo, ale myślę, że nawet ten ostatni bieg barażowy przyniósł jakąś wiedzę oraz dane i mógł nas upewnić, co było źle, a co dobrze. Dzisiaj w żużlu to jest kluczowe.

Ten tor jest mniej więcej znany, ale kolejne sezony pokazują, że te notatki, które były robione w zeszłym roku, często przy nowych silnikach lub zmianie pogody nawet trochę zaburzają obraz. Tak, czy inaczej dobrze, że je mamy. Wszystko wygląda jednak bardzo różnie.

Na koniec nas Narodowy stwierdził:

Sam bieg barażowy na pewno nie stanowiłby tu jakiejś większej przewagi, ale wszystkie siedem wyścigów wspólnie na pewno dały nam sporo potrzebnych informacji.

Miejmy nadzieję, że doświadczenie zebrane w środowym półfinale sprawi, że w decydującym starciu Polacy wykorzystają nabytą wiedzę i w końcu osiągną upragniony sukces w postaci złota SON.