Dziś zapraszamy na drugą część rozmowy z Tajskim, która ukazała się na stornie jego jednego ze sponsorów – monsterenergy.com.
Tai wyróżnia się w tłumie. Może nie jest najwyższy, ale widać go z daleka. Ciemne włosy, czasami fryzura na czeskiego piłkarza, a czasami krótko ścięte włosy, wielki uśmiech, tunele w uszach i tatuaże, które pokrywają 75% jego ciała.
Ah tatuaże! Z nimi wiąże się śmieszna historia. Gdy miałem 14 lat chciałem sobie zrobić tatuaż. Rodzice powiedzieli, że jeżeli dobrze mi pójdzie w Anglii to będę mógł sobie go zrobić. Mając 15 lat i zdobywając dużo punktów zrobiłem swój pierwszy tatuaż.
Którejś zimy moja mama wracała do Australii i zacząłem robić sobie kolejne. Przed powrotem prosiła mnie żebym zostawił ręce i szyję. Dwa tygodnie po jej wylocie wysłałem jej zdjęcie moich tatuaży na rękach i szyi. Nie była zbyt zadowolona!
Niektóre mają pewne znaczenie, niektóre nie. Mam kilka osobistych, ale większość zrobiłem, bo podobał mi się design. Jednak jeszcze nie skończyłem. Chcę jeszcze zrobić sobie dużo tatuaży, ale ciężko znaleźć na to czas. Czasami, gdy mam przerwę w kalendarzu mój tatuator Ronnie przyjeżdża do mnie do domu i robimy całodniową sesję. Nie przeszkadza mi ból, ale nie podoba mi się, że to tyle trwa. Jestem niecierpliwy!
Taki już jestem. Lubię je i, dlatego mam ich tak dużo. Nie zastanawiam się nad tym.
Po zwycięstwie w 2013 popularność Taia w Wielkiej Brytania eksplodowała. Każdy chciał go poznać. Zwycięstwa w 2016 i 2018 jeszcze to wzmocniły. Jednak im większa sława tym większa uwaga społeczeństwa.
Jeżeli znacie Taia, wiecie, że raczej nie gryzie się w język!
Cieszy mnie duża popularność, ale to nic nie znaczy jeżeli nie wygrywam. Zdobyłem ją wygrywając, więc to chyba idzie w parze. Jeżeli będę dalej zdobywał tytuły będę jeszcze bardziej znany i będę jeszcze bardziej musiał uważać na to co mówię!
To, że jestem znany jest fajne, ale czasami nienawidzę tego. Jest tak wiele rzeczy, których nie mogę powiedzieć lub zrobić. Czasami chcę powiedzieć dokładnie jak się czuję, ale nie mogę, bo to może kogoś zdenerwować. Popularność to nie same plusy. Wiele razy, gdy chciałem napisać coś na swoich profilach mówiono mi, że nie mogę tego pisać i powinienem to zostawić.
Nawet, gdy pracowałem nad książką musiałem usunąć dużo elementów przez prawników. Wraz z wiekiem nauczyłem się, że muszę trzymać siebie dla siebie. Teraz dobrze sobie radzę i nie wdaję się w problemy. Zawsze będę szczery i zapytany odpowiem tak jak czuję.
Może jak odejdę, wrócę do Australii i nie będę miał problemów to powiem wszystko, co chciałbym powiedzieć!
Pierwszy tytuł nie był tym, co najbardziej zmieniło jego życie w 2013 roku. Gdybyście go zapytali zapewne odpowiedziałby, że to nie była nawet najważniejsza rzecz w tamtym roku.
W kwietniu poznał swoją żonę Faye. Pobrali się w 2016 roku i mają dwie córki. Każdy widzi, że ma na niego ogromny wpływ. Była z nim, gdy zdobywał 3 tytuły mistrza świata i zapewnia mu stabilizację jakiej potrzebuje żeby dawać z siebie jak najwięcej.
Gdy poznałem Faye od razu wiedziałem, że chcę się z nią ożenić. Byłem wytrwały. Od razu zaklikało i to proste, po prostu działa.
Nie wiedziała czym jest żużel i jej to nie interesowało. To była po prostu moja praca. Im bardziej się poznawaliśmy zrozumiała, że to nie jest zwykła praca, tylko pełne zaangażowanie na 6 miesięcy.
Nie denerwuje jej to. Wie, że dopóki nie odejdę będę się temu całkowicie poświęcał. Jednak, gdy jestem w domu nie rozmawiamy o tym, nie oglądamy, nic z tych rzeczy. W domu jestem jej mężem i ojcem dla naszych córek, a nie żużlowcem.
Mamy wspaniałe życie. Niedaleko nas mieszkają rodzice Faye, mamy stajnie, małe jezioro, wynajmujemy tereny, więc mamy mnóstwo koni. To świetne miejsce, gdzie dorastają nasze dzieci.
To był duży projekt. Tak wiele nad tym pracowaliśmy. Rozwaliliśmy dwa domu, odnowiliśmy je, wyrównaliśmy podłoże, postawiliśmy nowe ogrodzenie, wybudowaliśmy rondo, wszystko. Jeszcze nie skończyliśmy, ale jesteśmy blisko. Gdy będzie gotowy będzie świetnie.
Dawno zapomniał o piciu i awanturach. Po 10 latach od fatalnego występu w Grand Prix Tai jest teraz 3-krotnym mistrzem, ojcem dwóch córek, wydał bestsellerową autobiografię, zdobył liczne nagrody i zapewnił sobie miejsce w historii sportu.
To jednak nie oznacza, że skończył. Do tego jeszcze daleko…
Cieszę się, że mam 3 tytuły mistrza świata. Gdybym jutro odszedł na emeryturę byłbym zadowolony z tego, czego dokonałem. Ale co dalej? Wiem w czym jestem dobry. Jestem dobry w jeździe motocyklem na żużlu i muszę to w pełni wykorzystać. Gdy jeżdżę chcę być najlepszy na świecie. To mnie motywuje. Gdy już odejdę chcę móc spojrzeć na to co zrobiłem i powiedzieć, że dobrze wykonałem swoją pracę.
Nicki Pedersen (rywal w Grand Prix i 3-krotny mistrz świata) powiedział, że najtrudniej jest utrzymać tytuł. To kolejna motywacja. Zdobyłem go 3 razy, ale nie udało mi się utrzymać mistrzostwa i to mnie denerwuje. Nie chcę wygrać w jednym roku i przegrać w kolejnym, a później znowu wygrać itd. To mnie wkurza!
Ciężko jest zdobyć tytuł mistrzowski. Dlatego udało się to niewielu zawodnikom. Seria Grand Prix to top na świecie i każdy żużlowiec jeździ jak najlepiej, walcząc o to samo co Ty.
Wiem, że mam świetny zespół. Wiem jak ciężko pracuję i wiem, że to wystarczy żeby wygrać. Po zdobyciu pierwszego tytułu pewnie trochę odpuściłem, ale zrozumiałem, że tak nie będę najlepszy. W tym roku będę pracował jeszcze ciężej niż w zeszłym, a w kolejnym jeszcze bardziej.
Chcę być najlepszy w historii. Rekord to 7 tytułów. Ja mam tylko 3, więc przede mną długa droga, ale spróbuję. To mnie nakręca. Chcę zrobić coś czego nikt nigdy nie dokonał.
Może mu się to udać.
Źródło: monster energy.com