Na ten mecz kibice czarnego sportu w grodzie nad Wisłokiem ostrzyli sobie zęby. 14 lipca 1958 roku na stadion przy ówczesnej ul. Obrońców Stalingradu przyjechał mistrz Polski Górnik Rybnik. Na trybunach zasiadło 25 tysięcy ludzi. Wszyscy spodziewali się ogromnych emocji. Emocje rzeczywiście były, a sam mecz przeszedł do historii. Niestety, zapisał się w niej czarnymi zgłoskami. W siódmym biegu doszło do wypadku, w wyniku, którego śmierć poniósł Stanisław Różański. Młody zawodnik urodził się w 1935 roku.
Utalentowany, 23-letni rzeszowianin już na pierwszym wirażu stracił panowanie nad maszyną i uderzył w bandę. Różański wypadł poza tor, dlatego sędzia nie przerwał wyścigu. Nikt z widzów jednak nie interesował się już rywalizacją pozostałych. Wszyscy wpatrywali się w leżącego bez ruchu zawodnika.
W szpitalu stwierdzono ciężki uraz mózgu. Lekarze z całych sił walczyli o życie Różańskiego. Z Krakowa specjalnym samolotem sprowadzono plazmę i przeprowadzono operację trepanacji czaszki.
Wszystkie wysiłki medyków okazały się daremne. Jeszcze tego samego dnia (14 lipca 1958 roku), o godz. 22.40 Stanisław Różański zmarł. Odszedł zawodnik, o którym mówiono, że jest przyszłością rzeszowskiego żużla.
W feralnym dla siebie wyścigu Różański jechał w parze z Eugeniuszem Nazimkiem. Kto mógł wtedy przypuszczać, że niemal równo rok później nestor rzeszowskiego speedwaya, wychowawca młodzieży i reprezentant kraju, podzieli los młodszego kolegi.
A tak wypadek, Stanisława Różańskiego wspomina jeden z kibiców, który był wówczas na stadionie Stali i widział ten wypadek na własne oczy:
Rok wcześniej w 1957 roku Stal awansowała do I-szej ligi żużlowej.
Była to w tym czasie najwyższa klasa ligowa, bo nie było Extra Ligi.
Stalowcy jezdzili na silnikach własnej produkcji z WSK.
Przed tym feralnym meczem Stalowców dopadł jakiś pech. Kilku żużlowców było chorych a J. Kościelak uległ kontuzji i nie bardzo kto
miał pojechać w tym meczu. Różański też nie czuł się najlepiej i nie miał jechać ale działacze oraz koledzy z drużyny przyjechali do niego do domu przed meczem i prosili go aby pojechał.
Wypadek miał miejsce w 7-mym biegu. Różański podczas jazdy wpadł
w bandę z dużą siłą. Długo leżał na torze. Karetka zawiozła go do szpitala. Zmarł w szpitalu na drugi dzień tj. dnia 14 lipca 1958 roku.
Rzeszowski żużel poniósł nieodżałowaną stratę.
S. Różański miał 23 lata, był młodym dobrze zapowiadającym się zawodnikiem, ale niestety odszedł. !
Źródło: nowiny24.pl