Nasz jedyny i pierwszy w historii reprezentant w cyklu turniejów o mistrzostwo świata na długim torze Stanisław Burza zajął ostatecznie 10 miejsce i niestety nie utrzymał się w czołowej stawce premiowanej startem w przyszłym roku.

We wszystkich zawodach jeździł bardzo ambitnie, walczył i wszystkie punkty które zgromadził zdobywał na rywalach po walce na torze. Punktów tych w klasyfikacji końcowej trochę jednak zabrakło. Niewiele, ale zabrakło. Kilku rywali wywalczyło też awans w turnieju challenge w Marmande (w przypadku kumulacji mają oni pierwszeństwo przed klasyfikacją końcową MŚ).

Prawdopodobnie też Theo Pijper, któremu w Roden przed turniejem wręczono upominek z okazji 25-lecia startów w przyszłorocznym cyklu już nie pojedzie. Jednak 10 miejsce Polaka w końcowej klasyfikacji może nie wystarczyć – nawet jak na debiutanta – do otrzymania jednej z trzech dzikich kart. Zaproszenia będą zapewne wysłane w pierwszej kolejności do Martina Smolinskiego czy Josefa Franca ale z Martinem Malkiem może Stanisław Burza rywalizować.

Jak więc ocenić ten sezon startów Stanisława Burzy? Pamiętajmy, że był to pierwszy sezon startów Stanisława Burzy na prawdziwie długich torach i pierwszy sezon w takiej stawce zawodników, z których każdy już na takich torach nie raz się ścigał i trenował. Biorąc te czynniki pod uwagę oraz kłopoty sprzętowe, które go dotykały a które są inne niż te znane z klasycznych torów (dodam że, na długich torach nawet opony są inne) postawę Staszka Burzy uznać należy za przyzwoitą i dobrze rokującą na przyszłość.

A stosując szkolną skalę ocen szkolnych śmiało można wystawić naszemu zawodnikowi  ocenę pozytywną, z pogranicza 3+/4-. To oceny za końcowy efekt punktowy i ostateczne miejsce w klasyfikacji. Za całokształt u mnie Staszek ma ocenę 4+. Ktoś może i powie, że za wysokie te oceny. Zależy jednak jaką skalą i co będziemy mierzyli. Np. dla Bartka Zmarzlika drugie miejsce w mistrzostwach świata to było by pewnie duże niepowodzenie i rozczarowanie, a z kolei dla np. Olivera Bertzona miejsce w czołowej szóstce to raczej byłby duży sukces.

Dzięki Stasiu za całoroczną przygodę z długimi torami, za emocje, informacje pozyskiwane od kuchni, za nowopoznanych ludzi, w tym także tych z Twojego teamu i otoczenia, za wszelkie wrażenia. Gdyby nie Wy, prawdopodobnie nie odwiedziłbym tych wszystkich miejsc i nie oglądałbym na żywo wszystkich tych wyścigów. A już na pewno byłyby to zawody bez takich emocji jakie były z twoim udziałem. Inaczej kibicuje się przecież osobie która reprezentuje nasz kraj.

Wyszło to może bardzo patetycznie i wzniośle – ale tak właśnie było! Jeszcze raz dzięki! Do zobaczenia i dużo zdrowia!

Zdjęcia: autor tekstu