Ponad 2 mld zł majątku. Słyszy pytania, dlaczego „trwoni” fundusze
Wielu biznesmenów – nawet tych, którzy zarabiają 50 mln zł rocznie – nie jest chętnych, by wyłożyć na sport choćby sto tysięcy. Nie rozumiem tego – mówi miliarder Stanisław Bieńkowski. On wiele razy musiał się tłumaczyć, dlaczego „trwoni” fundusze.
W ostatnim wydaniu listy stu najbogatszych Polaków wg magazynu Forbes Stanisław Bieńkowski zajął 30. miejsce z majątkiem szacowanym na 2 mld 317 mln zł. Wielkie pieniądze przyniósł mu eksport architektury ogrodowej produkowanej przez jego spółkę Stelmet. Jest on jednym z zaledwie trzech najbogatszych Polaków, który swoje pieniądze wydaje na sport (w pierwszej setce Forbesa są jeszcze Zbigniew Jakubas – sponsoruje Motor Lublin, oraz Adam Góral – sponsoruje Resovię).
W tym roku jeszcze mocniej postanowił zaangażować się we wspieranie Stelmetu Falubazu Zielona Góra, na który co roku wydaje przynajmniej kilka milionów złotych. W sumie przez ostatnie 20 lat na sport w Zielonej Górze przeznaczył kilkadziesiąt milionów złotych. Dziś opowiada, po co to robi i jak reagują na to jego partnerzy biznesowi.
Bieńkowski: „Nie rozumiem takiej postawy”
Stanisław Bieńkowski, właściciel spółki Stelmet i żużlowego klubu Stelmet Falubaz Zielona Góra, nie ukrywa swojego zdziwienia postawą innych przedsiębiorców:
„Wielu biznesmenów – nawet tych, którzy zarabiają po 50 mln złotych rocznie – nie jest chętnych, by wyłożyć na sport choćby 100 tysięcy. Współpracowaliśmy z jedną gigantyczną firmą o ogólnopolskim zasięgu i proszę uwierzyć, że jedyne, co byli gotowi przekazać, to 25 tysięcy złotych rocznie i to na koniec sezonu. Większość nie chce dać nawet tyle. Kompletnie nie rozumiem takiej postawy.”
Jednocześnie podkreśla, że jego wsparcie nie wynika jedynie z miłości do żużla, ale przede wszystkim z potrzeby działania na rzecz społeczności lokalnej:
„Lubię żużel, oglądam mecze nawet w środku tygodnia i regularnie czytam żużlowe wiadomości. Ale moje życie nie kręci się wokół sportu. Czasami zazdroszczę innym ludziom, którzy oglądają mecz i są tak podekscytowani, że niemalże jadą z żużlowcami. Ja aż tak się nie ekscytuję. Przez lata dawałem pieniądze na koszykówkę, a tę dyscyplinę śledzę jeszcze rzadziej. Wychodzę jednak z założenia, że jestem zabezpieczony, a warto dać coś mieszkańcom Zielonej Góry.”
Idealny kandydat na prezesa PZM?
Bieńkowski w swoich wypowiedziach pokazuje zdroworozsądkowe podejście do żużla. Jego słowa dotyczące Macieja Janowskiego i sytuacji w kadrze narodowej pokazują, że mógłby być świetnym kandydatem na prezesa Polskiego Związku Motorowego:
„W sporcie zawodnik i trener, czy zawodnik i prezes powinni tworzyć partnerską relację. Wszystkim powinno zależeć na spokoju i dobrej atmosferze. Nie rozumiem więc, dlaczego nie pozwolono Janowskiemu wyjechać na ślub kolegi. Przecież to zamieszanie nikomu nie pomogło.”
To podejście, które spotyka się z uznaniem środowiska żużlowego i mogłoby stanowić nową jakość w zarządzaniu polskim żużlem.
Wsparcie dla Piotra Protasiewicza i stabilność Falubazu
Stanisław Bieńkowski odniósł się także do medialnych spekulacji dotyczących rzekomego konfliktu między Piotrem Protasiewiczem a zarządem klubu.
„Stelmet Falubaz Zielona Góra to jeden z najbardziej rozpoznawalnych klubów żużlowych w Polsce, który niestety często staje się obiektem medialnych ataków i insynuacji. Jako człowiek zaangażowany w działalność klubu, jego główny akcjonariusz i przewodniczący rady nadzorczej mam dość nieprawdziwych informacji na nasz temat. Klub funkcjonuje na stabilnych fundamentach i według sprawdzonego harmonogramu przygotowuje się do sezonu. Za jego wyniki sportowe odpowiedzialny jest Piotr Protasiewicz, a za bieżącą działalność spółki Adam Goliński. To różne piony, co nie znaczy, że dyrektor sportowy i prezes są skonfliktowani. Mam nadzieję, że ta rozmowa ostatecznie to potwierdzi.”
Bieńkowski jednoznacznie stwierdził, że medialne doniesienia są nieprawdziwe:
„To niedopuszczalne i skandaliczne, że tego typu pomówienia funkcjonują w przestrzeni publicznej, wpływając negatywnie na wizerunek klubu, a tym samym na jego bieżącą działalność. Konflikt między dyrektorem sportowym i nowymi władzami ZKŻ SSA nie istniał i nie istnieje.”
Dodatkowo, miliarder podkreślił, że ma pełne zaufanie do Piotra Protasiewicza:
„Mamy pełne zaufanie do Piotra, którego obowiązuje dwuletni kontrakt, precyzyjnie regulujący zakres obowiązków, skoncentrowanych wokół pionu sportowego. Podważanie tego i sugerowanie zastępstwa to po prostu kłamstwo, a powielanie tego typu wypowiedzi przez media, jest tylko niepotrzebną próbą zakłócenia naszych dobrych kontaktów. Wspólnie pracujemy nad tym, aby Stelmet Falubaz Zielona Góra osiągał sukcesy i mam nadzieję, że już nikt nie zdecyduje się nam w tym przeszkadzać, kreując różne niesprawdzone historie.”
Podsumowanie
Stanisław Bieńkowski to przykład przedsiębiorcy, który nie oczekując niczego w zamian, od lat wspiera żużel w Zielonej Górze. Jego podejście do sportu, zawodników i zarządzania klubem pokazuje, że nie tylko dba o sukcesy Falubazu, ale także o stabilność całej dyscypliny. W kontekście jego wypowiedzi dotyczących Macieja Janowskiego i problemów polskiego żużla, można śmiało powiedzieć, że byłby świetnym kandydatem na stanowisko prezesa PZM. Jego postawa to wzór dla innych biznesmenów – nie tylko w sporcie, ale i w szeroko pojętym mecenacie kultury i sportu.
Źródła: zuzel.falubaz.com i sportowefakty.wp.pl
Zdjęcie: publiczny Fb Falubaz Zielona Góra






