We wtorek 28 maja o godzinie 18:00 PGE Ekstraliga (mimo, iż nie był to termin rezerwowy dla przełożonych spotkań) wyznaczyła mecz pomiędzy ebut.pl Stalą Gorzów a ZOOleszcz GKM Grudziądz. Przed meczem z powodu prognoz zapowiadających opady deszczu na tor została położona plandeka.
Sędzia Michał Sasień postanowił, iż mecz odbędzie się. Opady deszczu ustały wcześniej niż zakładano. Przez trzy godziny po ściągnięciu plandeki organizatorzy walczyli o to by spotkanie się odbyło. Na torze pojawił się ciężki sprzęt. Gospodarze naprawdę robili wszystko by przygotować właściwie tor.

Jednak mimo tych starań mecz nie odbył się. A sędzia tego meczu ogłosił obustronny walkower. Oto komunikat PGE Ekstraligi:
Decyzją sędziego Michała Sasienia, w meczu EBUT.PL STAL Gorzów – ZOOLESZCZ GKM Grudziądz ogłoszony został obustronny walkower.
Michał Sasień: – Oczekiwałem na ocenę kierowników drużyn i oświadczenia. Tor jest trudny, ale regulaminowy – tak go oceniłem. Nastąpiła odmowa jazdy grudziądzan na ekstraordynaryjną próbę toru. Po próbie rozmawiałem z zawodnikami. Okazało się, że obie drużyny zaczęły twierdzić, że tor jest niebezpieczny i drużyny odmówiły jazdy. Podmiot zarządzający podejmie decyzję weryfikacyjną w stosownym komunikacie
A jak było rzeczywiście?
Jakub Miśkowiak, który odjechał próbę toru powiedział przed kamerami tv: Tor jest delikatnie wymagający. Dobrze mi się jechało, ale nie wiem, jak to będzie w czterech, bo jechałem sam. Są takie miejsca, że jest twardo i nagle jest przyczepnie. Krawężnik jest „plastelinowy”. Myślę jednak, że dobrze się jechało, motocykla mi nie stawiało
Dla Canal+ po odjechanej próbie toru wypowiedział się także Szymon Woźniak: Jest różnica między próbą toru samemu a ściganiem się w czterech, tym bardziej gdzie newralgicznym miejscem, niestety, jest wejście w pierwszy łuk. Tam najwięcej tej wody podciekło pod plandekę i to jest fragment bardzo przyczepny. Można odnieść wrażenie, że jechaliśmy z Kubą płynnie, ale tak naprawdę omijaliśmy ten newralgiczny punkt, bo… musieliśmy go omijać. Jeździliśmy z najazdu, nie jechaliśmy ze startu. W sytuacji, w której wystartujemy w czterech spod taśmy, zawodnik z pierwszego pola może mieć duże problemy ze złożeniem się w łuk.
Reporter Canal+ Łukasz Benz miał na uwadze kibiców, którzy cztery godziny bezczynnie siedzieli na Jancarzu i nie wiedzieli czy dojdzie do tego spotkania: To naprawdę nie jest żart. Wciąż nie ma decyzji co do tego meczu. Ludzie opuszczają stadion. Została garstka kibiców, zagorzałych fanów. Krążą jakieś kartki, oświadczenia, telefony, cały czas jest gorąco. Przepraszam państwa, że państwo muszą tak długo czekać.
Okazuje się, że ogromne pieniądze wydane na odwodnienie toru, czy plandeki wyrzucone zostały dosłownie w błoto. Skoro na tor została położona plandeka mająca zabezpieczyć nawierzchnię, tak by w niedługim czasie po opadach deszczu mecz ligowy – w podobno najlepszej lidze świata – mógł się odbyć, to dlaczego tak nie jest?
Czy osoby odpowiedzialne za narzucanie klubom ogromnych wydatków na różne wymyślane przez nich inwestycje, w końcu poniosą za to odpowiedzialność? Mamy mnóstwo przykładów z innych lig, gdzie nie ma obowiązkowych plandek, ani odwodnienia a mecze ligowe po opadach deszczu odbywają się. Niestety przyzwyczajeni do twardych jak stół nawierzchni w większości nasi zawodnicy mają w takich warunkach kłopoty z płynną jazdą. Czy podążamy w dobrą stronę, by ratować żużel, by dyscyplina nie zwijała się – a wręcz przeciwnie rozwijała?
Czy ktoś z rządzących polską ligą przyzna się do błędu i z honorem poda się do dymisji? Czy znów wszystko zostanie zamiecione pod dywan i okaże się, że nie ma sprawy. Co tam kibice spędzający kilka godzin na stadionie bez żadnej informacji o tym czy dojdzie do meczu czy nie. Co tam zdrowie zawodników. Show must go on!
Poniżej komentarz redaktora Bartłomieja Czekańskiego z jego mediów społecznościowych, z którym trudno się nie zgodzić:
KOLEJNY WIELKI SKANDAL W POLSKIM ŻUŻLU! MAM NADZIEJĘ, ŻE SĘDZIA SASIEŃ ZOSTANIE DOŻYWOTNIO POZBAWIONY JAKICHKOLWIEK FUNKCJI W TYM SPORCIE! Zarządził w Gorzowie… obustronny walkower. Żadna z drużyn nie dostanie punktów do ligowej tabeli za to spotkanie! Gospodarze wydają się być bardziej stratni, gdyż u siebie byli faworytami, choć to tylko sport i nie mów hop… Sasień, czy jak mu tam, trzymał ludzi na stadionie od godz. 18 (a niektórzy zjawili się już o 17) aż do godz. 21.52, żeby zamknąć to żałosne „widowisko”. Kibice przez 3,5, a niektórzy przez 4,5 godziny oglądali plandekę, potem zaś prace na torze. Podobno miejscowy toromistrz już o godz. 19. mówił arbitrowi, że plandeka – za grubą kasę – nie zdała egzaminu i przeciekła w czasie deszczu, który dopiero ustał, przez co on przy takiej pogodzie nie jest w stanie przygotować bezpiecznej nawierzchni. To samo mówili zawodnicy, ale uparty sędzia wciąż nie odwoływał spotkania. Na próbę toru wyjechali tylko dwaj Stalowcy, którzy omijali niebezpieczne miejsca. Tor bowiem był w niektórych momentach wredny i zaskakujący. Zarówno Woźniak jak i Miśkowiak krygowali się potem do kamery, ale wreszcie wydusili z siebie, że w pojedynkę to jeszcze jakoś się da, lecz w czterech spod taśmy to już niekoniecznie, zwłaszcza ten z pierwszego pola będzie miał na wejściu przechlapane, może go tam na plamie odprostować, a on może przez to skosić kolegę z toru. Tyle, że ponoć na naradzie u sędziego, jak się zarzeka ów nieudacznik, Szymek rzekomo zachowywał się jak dziewica, co to nie bardzo chce, no, ale może jednak… Mówię Wam, że żużlowi herosi po zdjęciu kasków stają się nagle plastusiami miękkim chujem robionymi. Tam być może były jakieś przepychanki między GKM-em, a Stalą, próby wzajemnego oszwabienia się, można przypuszczać, że były telefony od Sasienia do szefów Ekstraligi, w każdym razie zaraz potem do sędziego zgłosiły się jednak solidarnie OBYDWIE DRUŻYNY i oświadczyły, że nie pojadą w tym meczu, gdyż tor jest niebezpieczny, zdradliwy i nieregulaminowy, bo ma mokre gumiaste placki, które mogą doprowadzić do ciężkich kraks. Na to rozkoszny arbiter powiedział (razem z komisarzem?), że według niego tor jest… regulaminowy, a skoro OBIE drużyny odmawiają startu, to obie zostają ukarane obustronnym walkowerem. Co za paranoja! Facet, który w życiu nie siedział na motorze, wie lepiej od żużlowców, czy to tor jest okey, czy nie! JESZCZE RAZ: LICZĘ, ŻE PO TYM SKANDALU SASIEŃ ZNIKNIE ZE SPEEDWAYA! NAJLEPIEJ RAZEM Z SZEFAMI SPÓŁKI EKSTRALIGA. SZKODA KIBICÓW NA JANCARZU I W SUMIE SZKODA STALECZKI, BO RACZEJ NA WŁASNYCH ŚMIECIACH BY TO WYGRAŁA, ACZ DO KOŃCA TEGO NIE DA SIĘ PRZESĄDZIĆ. GKM JEST OSŁABIONY BRAKIEM LIDERA. NAJLEPSZA LIGA ŚWIATA?! JAJA SOBIE ROBICIE?
A toruńskie „Anioły” na wyjazdach to nadal nieloty i nie trzymają ciśnienia. W Czewie bańki zebrały znów w ostatnich wyścigach. Swoich juniorów to w ogóle nie powinny brać na wyjazdy, bo szkoda marnować pieniędzy. Włókniarz odetchnął. Wreszcie ma punkty. Bartek Czekański