W PGE Ekstralidze są obecnie ogromne pieniądze. Nie bez powodu podkreśla się, że w Polsce jest najlepsza liga żużlowa świata. Władze ekstraligi do prowadzenia ligowych spotkań wyselekcjonowały wąską grupę arbitrów. Sędziowie nie rozstrzygają w meczach ekstraligi hobbystycznie. Zatem co poszło nie tak, skoro w szóstej rundzie PGE Ekstraligi mamy sędziowski skandal z wypaczeniem meczu na czele?
Już wcześniej musiano zmienić błędną decyzję sędziego – również w meczu ligowym w Lesznie. Co będzie dalej? To dopiero szósta runda spotkań, a błędnych decyzji sędziowskich mających wpływ na wynik rywalizacji ekstraligowej jest stanowczo za dużo. Opamiętajcie się panowie arbitrzy!
Po meczu Przemysław Termiński stwierdził:
Przegraliśmy bo tak postanowił sędzia, który swoją decyzją wypaczył wynik meczu. Proszę zwrócić uwagę, że do momentu ataku Piotra Pawlickiego na Patryka Dudka, nasi zawodnicy prowadzili podwójnie. To oznaczałoby sześciopunktowe prowadzenie przed dwoma ostatnimi wyścigami. Jestem przekonany, że w normalnych okolicznościach wygralibyśmy te zawody, ale ktoś zdecydował, że będzie inaczej.
Na torze w 13. biegu doszło do niespotykanej sytuacji, gdyż Piotr Pawlicki wywiózł Patryka Dudka pod samą bandę i sprawił, że ten musiał bronić się przed groźnym uderzeniem w bandę, sobie tylko znanym sposobem „zaciągając hamulec ręczny”. Pawlicki w drugi wiraż wszedł przy krawężniku, a później jadąc praktycznie prostym motocyklem znalazł się pod bandą na szczycie łuku, nie zostawiając praktycznie miejsca jadącemu po zewnętrznej zawodnikowi Apatora. Dudek ostatecznie utrzymał się na motocyklu, ale stracił szansę na walkę o punkty w tym biegu. Na pierwszym miejscu wciąż jednak jechał jego kolega z drużyny, Robert Lambert, co było niezłym wynikiem dla gości. Sędzia jednak postanowił natychmiast zareagować na problemy Dudka i przerwać wyścig. Wszyscy sądzili, iż wykluczony będzie zawodnik gospodarzy. Po kilku minutach namysłu Krzysztof Meyze, uznał jednak, że winnym przerwania wyścigu jest… Dudek i to tego zawodnika nie zobaczyliśmy w powtórce.
Przemysław Termiński postanowił jednak walczyć „o swoje” w żużlowej centrali:
Pierwsze otrzymane przeze mnie oceny mówią, ze decyzja sędziego nie była nietrafną interpretacją przepisów, ale rozstrzygnięciem niezgodnym z zapisami regulaminu – i jeśli to się potwierdzi, to powinno być to podstawą do weryfikacji wyniku. Jutro dalsze działania
– napisał były senator na Facebooku.
Wrze również w całym środowisku żużlowym. Komentarze po meczu nie pozostawiają złudzeń. Wiele z nich jest nie do zacytowania. Nie gryzł się w język żużlowiec Kacper Gomólski, oceniając błędną decyzję sędziego Meyze.
W sieci pojawiła się cała masa memów wyśmiewających sędziego i wykluczenie przez niego zawodnika Apatora.
W niedzielnym magazynie PGE Ekstraligi Leszek Demskiego wyraźnie stwierdził, iż sędzia spotkania w Lesznie popełnił fatalny błąd, który wpłynął na końcowy wynik spotkania Unia – Apator.
Leszek Demski powiedział ponadto, iż
Decyzja sędziego była prawidłowa, ponieważ bieg został przerwany. Natomiast to, co stało się później, to niestety nie mogę się zgodzić z decyzją sędziego. Mimo że kontaktu nie było i zawodnik nie upadł, to tutaj do wykluczenia był Piotr Pawlicki.
Jest to jednoznaczna opinia i nie daje powodów do dyskusji, bo pokrywa się z tym co wszyscy widzieli podczas tego biegu.
Bardzo ciekawy, a zarazem niesłychany jest powód wykluczenia Patryka Dudka z biegu trzynastego tego meczu.
Leszek Demski poinformował, iż
Sędzia wpisał w protokole zawodów wykluczenie za inną przyczynę, niewskazaną w regulaminie. Tym samym żadna z sytuacji zawartych w regulaminie nie została wskazana w tym konkretnym przypadku.
Tak wygląda profesjonale sędziowanie w najlepszej lidze żużlowej świata. Jak widać niektórym drużynom podczas meczu pomagają sędziowie.
Jeśli zdaniem Leszka Demskiego Krzysztof Meyze podjął słuszną decyzję o przerwaniu biegu to interpretacja, tego kto powinien być z tego biegu wykluczony powinna być jedna i jednoznaczna dla wszystkich arbitrów. Niestety, sędzia meczu w Lesznie podjął decyzję, która ewidentnie sprzyjała gospodarzom.
Sędzia zawodów Krzysztof Meyze popełnił zatem fatalny błąd, który wpłynął na końcowy wynik spotkania. Niewykluczone, że gdyby nie pomyłka arbitra, to Torunianie wywieźliby z Leszna dwa punkty meczowe. A po wykluczeniu z powtórki Piotra Pawlickiego – zgodnie z przepisami sportu żużlowego – sytuacja była by odwrotna. To gospodarze w powtórce mieli by tylko jednego zawodnika. A jadąc samemu przeciwko dwójce zawodników nie da się wygrać biegu podwójnie. Co najwyżej można ten wyścig zremisować…