Zapraszamy na kolejny felieton Przemysława Sierakowskiego z cyklu – Piórem Sieraka (https://www.facebook.com/profile.php?id=100084823056532)

Podobał się Doyle w SGP? Mnie bardzo. Mam następcę Nickiego z najlepszych lat. Fura nie jedzie. Rywale się ścigają, a ja… . Całym sobą. Najgłębiej skrywanymi pokładami determinacji i szaleństwa zgarniam srebro. Zacne. W Grudziądzu pewnie ludków szlag trafił, co i zrozumiałe, jednakowoż warto zauważyć, że bajki kangura dalej nie jadą. W kontekście ligi nie rokuje to najlepiej. Wynik w Gorican zrobił sprytem i ambicją, takoż odrobiną fantazji i maksymalnym ryzykiem. Sprzyjał krótki tor. Było 16 chętnych. Jason wycisnął więcej niż cała reszta, na czele z Bartkiem. Ten przekombinował. Myślę o finale. Poszedł jak stoper w futbolu – na raz. Nie było planu B. Szkoda. Z zewnętrznego (trzecie) miałby więcej wariantów. A tak? Przegrał start. Pozwolił się zamknąć w krawężniku i… pozamiatane. To i dobrze. Niektórzy już wieszali Bartkowi kolejne złoto. Teraz pora na Warszawę, która szczególnie naszym nie leży, zatem nawet bez regulaminowej ingerencji będzie interesująco. Przynajmniej na początek coś się dzieje. No i Zmarzlik nie potraktuje walki jak kolejnego dnia w biurze. Musi się spiąć. A Holder? Służą mu terminy przy Bartoszu. Tak było na wypożyczeniu w Gorzowie kiedy odżył. Taki był poprzedni sezon… kiedy odżył. I tak też jest teraz. Wytrzyma cały cykl? Nie wiem. Wahnięcia mnie nie zdziwią. Do medalu może jednak wystarczyć. Jeśli nie umiejętności i kalkulacji, to jak u Doyle`a – rogatej duszy i charakteru. Oby tylko bez kontuzji, czego życzę całej szesnastce.

Za nami trzy rundy najwspanialszej, najlepszej, najbogatszej i w ogóle „naj” ligi świata. Ostatnio moda na remisy. Jakże inne. Jeden na styku przez całe zawody. Drugi z już przesądzonym zwycięzcą aż… do nominowanych. Działo się. W obu przypadkach. Ten drugi obalił obowiązującą dotąd teorię, że najlepsze są spotkania między najsłabszymi. Bo wyrównane. Ktoś jeszcze zamierza przekonywać o rzekomym obniżeniu poziomu? Ja tam wolę walkę na noże Zengoty z Jensenem niż wygrane o długość prostej Holdera nad Przedpełskim. Przekonajcie, że się mylę. Na dole będzie fascynująco. Z trójki Leszno, Zielona, Grudziądz tylko GKM bez punktów. Ale dwa razy byli w delegacji i raz polegli u siebie z dream team`em. Dajcie im czas i… Doyle`a. Bez niego z dobrymi furami ani rusz. Ciekawie będzie na Lesznie w Grudziądzu. Podobny potencjał. Podobne problemy. Ale tylko jeden prezes na wczasach. To tak a propos szpilek i źle skrywanej złośliwości made in Cieślak wobec Świącika. Trochę nie poszło. Torres odpalił. W parkingu rządził Ślączka. Atmosfera była super. Nie żarło emerytowi ze złośliwościami. Może kiepski moment wybrał na prywatne prztyczki i własną wojenkę? Nikt wszakże doskonałym nie jest. Czyż nie?

Piętro niżej biznesmen Skrzydlewski bardzo stara się przekonać wszystkich wokół, iż rzeczywiście nie zna liczby okrążeń toru w wyścigu. Chciał zrobić prezent ukochanej córeczce tatusia, a wychodzi, że sprawił jej sporą dawkę stresu. Z niewiedzy? Nie sądzę. Po kilku latach to i małpa w cyrku pojmie. Czyżby więc pan Witold zatrzymał się w teorii ewolucji? Raczej nie. Bardziej – nie przyłożył się w tym sezonie. Niewłaściwe wybory personalne, od czapki po czubki palców i nie ma kto pchać tego wózka we właściwym kierunku. Wtopa na własnych śmieciach z Poznaniem mogłaby oznaczać katastrofę, gdyby nie początkowa faza sezonu takoż… obecność Gdańska w lidze. Pora działać. Rozważnie i skutecznie. Pytanie – czy Skrzydlewski podoła. No i zarówno Gdańsk jak też Poznań nikomu niczego nie odpalą za free. Tu także zapowiada się interesująco. I tu także w dolnej połówce tabeli. Ja tam bym promował trzech z kwartetu Krosno, Bydgoszcz, Ostrów, Rybnik (jeden pośmigałby w barażach) i poszerzył E-lipę do dziesięciu ekip. No chyba, że w pakiecie z podwójnymi barażami. Dwóch pierwszych awans. Trzeci z ósmym i czwarty z siódmym o przyszłość. Przynajmniej beniaminek nie byłby skazany na ochłapy z Pańskiego stołu i jedynie walkę o przetrwanie. Baaaa! Przy „normalnych” play offach z ośmioma ekipami walczyliby (teoretycznie) o medale. Tylko kogo to interesuje co by stary Sierak dla dobra dyscypliny poczynił? Są młodsi i… swoim zdaniem – mądrzejsi. Oni „muszą” silić się na autorskie koncepcje. A że te się nie sprawdzają… . Wymyśli się kolejne. Własne. Równie… nieudane.

No i na koniec. Telewizory dały ciała. Zabrały najważniejszy wyścig z Leszna na żywo. Zdarza się. Reakcja? Właściwa. Sepere aude.

foto ilustracyjne – publiczny facebook