Maksym Borowiak to młody żużlowiec Unii Leszno, startujący dotychczas w klasie „250”. Zawodnik w ubiegłym sezonie zajął 10 miejsce w klasyfikacji końcowej Pucharu Ekstraligi oraz 11 w Indywidualnym Pucharze Polski. Były to oczywiście rozgrywki dla motocykli o pojemności 250 centymetrów sześciennych. Maksym niedawno ukończył 15 lat i przygotowuje się już do licencji dla zawodników klasy „500”.
Zapraszam do lektury wywiadu z żużlowcem.

Paweł Wittchen: Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z żużlem?
Maksym Borowiak: Od zawsze podobały mi się sporty motorowe i bardzo często rodzice zabierali mnie na stadion żużlowy i pewnego razu zapytałem się ich czy mógłbym spróbować swoich sił.

PW: Przygotowujesz się do egzaminu w klasie „500”, jakie widzisz różnice w jeździe na „250” i „500”?
MB: Na pewno motor jest dużo silniejszy, rozwija większe prędkości i jest bardziej agresywny.

PW: Ilu chłopaków jeździło w leszczyńskiej szkółce na „250”, gdy zaczynałeś treningi?
MB: Na pojemności „250” jak zaczynałem to nie jeździł nikt, dopiero po jakimś czasie, jak silnik przyjechał do klubu to na jednym motocyklu jeździliśmy we trzech.

PW: Czy jest jakiś żużlowiec na którym się wzorujesz?
MB: Tak, wzoruję się na Emilu (Sajfutdinowie – przyp.red) i Janku Kołodzieju.

PW: Na którym torze najlepiej Tobie się dotychczas jeździło?
MB: Najlepiej jeździło mi się w Lesznie, Gorzowie, Rawiczu i Częstochowie.

PW: Czym interesujesz się poza żużlem?
MB: Interesuję się głównie Formułą 1.

PW: Jak często trenowałeś na torze w sezonie 2020?
MB: Od 2 do 3 razy w tygodniu.

PW: Dziękuję za wywiad.