Po meczu 13 rundy PGE Ekstraligi kibic z szalikiem Unii Leszno przebiegł około 200 metrów po pasie bezpieczeństwa i przez nikogo nie zatrzymywany chciał zepsuć podziękowania zawodników Betard Sparty swoim kibicom – za doping podczas tego meczu.

Fan miejscowych nie zdążył. Jak tylko zjawił się przy zawodnikach Betard Sparty Tai Woffinden wyręczył zarówno nieporadnych ochraniarzy tego meczu, jak i biernie przyglądającej się całemu zajściu ekipie policji w białych kaskach.

Zawodnik Betard Sparty otrzymał sporą karę – 40.000 zł. Klub organizatora imprezy został ukarany symboliczną kwotą 7.000 zł.

Widać to była woda na młyn niektórych krewkich kibiców Unii Leszno – nikła kara dla klubu, jegomość, który wkroczył bezpodstawnie na pas bezpieczeństwa nie został ukarany – żyć nie umierać.

Dodatkowo redaktor Dryła domagał się surowej kary dla żużlowca Betard Sparty, który wyręczył nieporadnie zachowujących się ochraniarzy i policję. Żądał nawet dyskwalifikacji Woffindena.

Podobna sytuacja powtórzyła się podczas ostatniego meczu w Lesznie. W niedzielę 13 sierpnia odbył się mecz w ramach pierwszej rundy play off pomiędzy miejscową Fogo Unią a Betard Spartą Wrocław. Gospodarze prowadzili tylko raz w tym spotkaniu, a dominacja gości nie podlegała dyskusji.

Oczywiście, jak zwykle policja troskliwie zajęła się zabezpieczeniem sektora gości. Stróże prawa w białych kaskach szczelnie otoczyli sektor przyjezdnych. Ale w przerwie po 13 biegu a przed wyścigami nominowanymi, nagle pod samą flagą Sparty zjawił się jegomość ubrany a czarno. Dlaczego policja nie reagowała na wbiegnięcie kibica gospodarzy na pas bezpieczeństwa pozostanie ich słodką tajemnicą. Dopiero tumult podniesiony przez kibiców Sparty sprawił, że policja w białych kaskach ruszyła do kibica, który zapewne chciał ukraść flagę Sparty. Uznanie jakie miałby wśród swoich kumpli byłoby niepodważalne i bezcenne.

Osobnik ubrany na czarno najwyraźniej przestraszył się stróżów prawa, gdyż z szybkością sprintera pobiegł w stronę trybun – „Prosta przeciwległa”. Tam otworzył sobie furtkę prowadzącą z pasa bezpieczeństwa na trybuny i oczywiście zniknął wśród innych kibiców zasiadających na stadionie Unii. Oczywiście policja nie złapała delikwenta…

Czy to przypadek, że furtka prowadząca z trybun była otwarta? Uciekający przed policją doskonale znał drogę ucieczki, więc musiało to być dużo wcześniej przygotowane.

Gdzie była ochrona stadionu w Lesznie w momencie, gdy ów kibic WYCHODZIŁ na pas bezpieczeństwa, a później gdy wbiegał z tego pasa na trybuny?

Całe wydarzenie mogli zaobserwować prowadzący studio dla telewizji przeprowadzającej transmisję z tego meczu. Nikt nawet nie wspomniał o całym zajściu. A w studiu siedział min. redaktor Dryła.

A to już kolejny raz miejscowy kibic (jeden!) daje sobie radę z ochroną i policją i nie zatrzymywany przez nikogo dopada do flagi gości, a później skutecznie ucieka stróżom prawa na trybuny.

Czy wobec tego na stadionie w Lesznie jest bezpiecznie? Czy – jak pokazują powyższe przykłady – z dwóch meczów przeciwko Betard Sparcie Wrocław, każdy kibic może wejść bezkarnie na pas bezpieczeństwa przez nikogo nie zatrzymywany?

Po meczu 13 rundy redaktor  Puka pisał:

Za wtargnięcie na pas bezpieczeństwa kibic może spodziewać się sporej kary. Odpowiedzialności nie uniknie zapewne także klub, który nie zapewnił gościom bezpieczeństwa.

Rozumiemy, iż teraz żadna kara nie spotka ani klubu Fogo Unia, ani kibica ubranego na czarno, mimo, iż w Lesznie taki incydent to już recydywa… Czy w speedwayekstralidze obowiązują więc podwójne standardy? Jednych się surowo karze, a innym pozwala się łamać istniejące przepisy…

Wideo z tego zdarzenia:

Zdjęcie: autor tekstu