Głośnym echem odbiło się zwolnienie z pracy w Stali Gorzów, trenera Stanisława Chomskiego. O osobisty wpis na temat jego poświęcenia dla klubu, kosztem życia rodzinnego pokusiła się w mediach społecznościowych córka trenera Chomskiego, Julia:
Od dziecka słowo Trener było tożsame ze słowem Tata. Pamiętam jak pani w podstawówce zarzuciła mi, że nie ma takiego zawodu jak trener, kiedy trzeba było napisać gdzie pracują rodzice. Z dnia na dzień widziałam jednak, że praca mojego Taty jest inna niż wszystkie inne. Pracował 365 dni w roku, nie jeździł z nami na wakacje. Na koloniach odwiedzali mnie rodzice w soboty, a nie w niedziele jak inne dzieci- bo w niedziele był mecz. Planując jakąkolwiek imprezę rodzinną pierwsze co otwieraliśmy kalendarz meczy żużlowych. Pamiętam zdziwienie mojego Męża jak rzucał datami naszego ślubu a ja odpowiadałam „tu mecz, tu mecz…”. Od dziecka mam wspomnienia: taty nie ma bo mecz, bo trening, bo obóz, bo wywiad, bo zawodnika trzeba do szpitala odstawić. Zaczęłam być w tych chwilach z Nim. Dzięki temu poznałam ten sport od najczarniejszej, ale i od najjaśniejszej strony. W święta wielkanocne był mecz- więc spędzałam je na stadionie. Przeszłam z Tatą różne kluby. Od Gorzowa, gdzie szybciej niż później żałowali zakończenia z nim współpracy, przez Piłę i cudowne złote czasy żużla w tym mieście, gdzie zobaczyłam co to jest szacunek do Trenera. Gdańsk- tu studiowałam i tym razem to Tata dołączył do mnie. W tym mieście stał się Ikoną! Tyle docenienia jego pracy ile dostał tu nie widziałam nigdzie! Gdańsk stał się jego drugim domem. I nawet po latach kiedy spaceruje koło Neptuna kibice robią sobie z nim zdjęcia i rozmawiają. Aż wrócił do Gorzowa i miał tylko jedno marzenie i cel- zloty medal ze Stalą. Ja już tam pracowałam i bardzo chciałam mu pomoc w realizacji tego celu.
Zrobiliśmy wiele zmian, wspólne treningi, wspólne posiłki ale przede wszystkim autentyczność, szczerość i uczciwość- to zawsze się obroni. Stworzyliśmy duet, którego ciężko szukać w Polskim sporcie. Wsparcie ale i ciągły rozwój były naszym paliwem. Złoty sezon 2016 był okraszony wieloma skrajnymi sytuacjami zarówno zawodowymi jak i osobistymi. Ale nie poddaliśmy sie. Mój Tata nigdy nie miał w sobie cwaniactwa, Zawodników traktował jak synów, bezgranicznie wierzył w nich i skoczyłby za nimi w ogień. Jego uczciwość nieobecna już w tych czasach wielokrotnie prowadziła go na manowce. Ale finalnie rozsypał się worek z medalami, które były nagrodą za ciężką, wielkogodzinną pracę. Bo jeśli myślicie, że Trener pracuje 8 h dziennie to jesteście w błędzie. Czy upał, czy mróz On jest na stadionie od świtu do zmierzchu. Czy chory z gorączką, czy z pękniętym żebrem On jest na stadionie. Zawsze najpierw myśli o chłopakach, a potem o sobie. Nauczył mnie, że szacunek i uczciwość, posiadanie swojego zdania i otaczanie się specjalistami jest najważniejsze. Jako pierwszy wprowadził do drużyny fizjoterapeutę, psychologa. Jako trener kadry wymusił jednakowe koszulki dla całego teamu POLSKA. To była rewolucja, a teraz to przecież taki standard.
W sierpniu 1974 roku zdał w barwach Stali Gorzów licencje „ż” i od tego czasu w jego sercu zawsze była Stal.
50 lat!!!! PÓŁ WIEKU! I na 2 tygodnie przed upragniona emerytura, na 2 mecze o brązowy medal…..bez klasy, bez szacunku i….bez sensu dostał wypowiedzenie.
Czy robił błędy? Na pewno. Ale to on i cała nasza rodziny ponosiła za nie konsekwencje.
Czy był już zmęczony i sfrustrowany- a znajdźcie mi kogoś, kto po 50 latach pracy w ekstremalnie stresującym środowisku, braku czasu na regeneracje nie będzie. Znajdźcie mi kogoś kto po wyjazdowym meczu do Lublina wraca do pracy musi zrobić trening i rusza w podróż do Krosna na rozgrywki U24 po czym wraca i robi kolejny trening, a zaraz ma mecz. Po drodze konferencje prasowa i milion rozmów. Gaszenie pożarów. Bo On na tym stadionie robił wszystko- bo jakoś nikt sie nie rwał do pracy jak nie ma kamer.
Tak się nie da funkcjonować.
Dla dziennikarzy praca zaczyna się po 15 biegu kiedy chcą tego trenera przemaglować, a u niego po 15 biegu wreszcie schodzi ciśnienie- zazwyczaj wtedy mija 14sta godzina na torze i adrenalina zaczyna puszczać. A kolejne tendencyjne pytania co tydzień takie same mogą wyprowadzić z równowagi. I bardzo bym chciała żeby każdy z Was piszących o żużlu przynajmniej raz poczuł taką odpowiedzialność i poprowadził zespół od a do z, a potem szukał dziury w całym. Warto prócz cyferek brać pod uwagę czynnik ludzki i Zawodników i Trenera i ich rodzin, bo już wystarczająco dużo tragedii było w tym sporcie.
Czy robił za mało zmian- tu chce mi się śmiać, bo wiem co dzieje się w parkingu i czym są podyktowane zmiany. Trzeba mięć jeszcze kim zmieniać i ten ktoś musi chcieć jechać…
A budowanie zawodnika, które urosło już do niewiadomo jakich mitów i memów- kto ma wykształcenie i pojecie o psychologii ten wie, że poczucie lęku, niepewności, strachu w tak niebezpiecznym sporcie jakim jest żużel nie pomaga. Jakoś przez 44 lata pracy trenerskiej Stanley miał swoje zasady, które zawsze się broniły, z Drużyny potrafił wycisnąć tyle siły, że łatało się lukę w składzie i zdobywało medale, kiedy eksperci dawali nam miejsca w dole tabeli. To do niego po latach dzwonią zawodnicy w kryzysie prosząc o rady. Więc jego metody się bronią i kropka.
I na sam koniec- bardzo mnie boli, że co niektórzy wykorzystują potyczkę słowną z kibicami jako brak szacunku do nich. To mój Tata uczestniczył w każdej inicjatywie, zbiórce, przez tyle lat uczestniczył w każdym spotkaniu z kibicami. Zawsze poświęcał im czas. Mało kto wie ile razy kupował bilet dzieciom, które nie miały na to pieniędzy. Ale kiedy słyszy jak kibice wyzywają jego Zawodników to odpala się w nim obrońca. Bo broni ich jak swoje dzieci. Tak jak mnie kiedy kibice rzucali we mnie ogryzkami w szkole po przegranym meczu. Lub jak rzucali we mnie kamieniami na meczu wyjazdowym. Oraz jak kibice zdemolowali mi moje biuro kiedy Stal otarła się o spadek z ligi.
Mimo wszystko Zawsze miał czas by z nimi porozmawiać, zawsze ich szanował ale nie pozwoli, by ktokolwiek obrażał jego podopiecznych. Tak samo przez tyle lat bronił ich przed różnymi prezesami, dziennikarzami i wszystkimi osobami, które ich hejtowały. I jak widać tylko Zawodnicy i ich Rodziny wiedzą jakie to ważne i jakie rzadkie.
Tak funkcjonuje Trener- Ojciec, który na pewno po PÓŁ WIEKU oddawania siebie i swojego czasu nie zasłużył na to co się wydarzyło.
Ps. Na to wszystko co się działo i zadziało patrze zarówno jako psycholog i jako córka i w obu perspektywach nie mieści mi się to w głowie.
Żaden specjalista od PRu nie obroni sposobu tego zwolnienia.
Ciężko budować tożsamość klubową robiąc taki ruch wobec takiego Człowieka i Trenera.
Dziękuję za liczne wiadomości, telefony. Dziękuje, że bez względu na barwy klubowe osoba mojego Taty powoduje tyle pozytywnych wspomnień i uczuć.
Źródło i zdjęcie: fb Julia Chomska Kuffel