Zapraszamy na drugą część wywiadu z Damianem Wojczyńskim, który nie tylko ściga się na speedrowerowych torach.
Na Wirażu: Czy planujesz wystartować w tegorocznych Mistrzostwach Europy w Toruniu?
Damian Wojczyński: Tak, jak już wspominałem na wstępie, jest to jeden z głównych punktów na mojej speedrowerowej mapie na rok 2024. Dość niespodziewanie, bo już podczas IMP we Wrocławiu, w 2023 otrzymałem nieformalne zaproszenie od Prezesa klubu TSŻ aby także organizacyjnie dołożyć „swoje 5 groszy” do tego wydarzenia. Szczegółów jeszcze nie ma ale jest moja deklaracja i chęć pojawienia się tam nie tylko w zawodniczej roli.
NW: Co byś przekazał osobom które chciałyby zostać sędziami?
DW:
zabieraj na zawody papierową wersję regulaminu, z zaznaczonymi kluczowymi punktami
co jakiś czas przypominaj sobie najważniejsze punkty RSS
oglądaj zawody (także zagraniczne), próbując wcielić się wtedy w rolę sędziego
oceniając sytuację zwracaj uwagę także na przyczyny jej powstania, a nie tylko końcowy efekt
NW: W jaki sposób można zostać sędzią?
DW: W każdym okręgu są przedstawiciele Kolegium Sędziowskiego. Ich zadaniem jest lokalne wspomaganie szkolenia przyszłych sędziów, pełnienie roli obserwatora, ocenianie pracy, wsparcie merytoryczne. Członek Kolegium Sędziów odpowiedzialny za dany okręg wydaje rekomendacje odnośnie poszczególnych kandydatów z jego „rejonu” i w porozumieniu z pozostałymi członkami Kolegium, klasyfikuje Sędziego do prowadzenia danej rangi zawodów.
NW: Jakie elementy techniczne powinno się Twoim zdaniem ćwiczyć najbardziej podczas treningów na torze?
DW: Zacznijmy od tego, że trening na torze to tylko jeden z elementów całego przygotowania zawodnika, natomiast wszystkie one muszą ze sobą współgrać. Tor to przede wszystkim okazja do doskonalenia techniki startu spod taśmy, obieranie optymalnej ścieżki do najszybszego pokonania okrążenia, a także przeprowadzenia ataku.
NW: Czy chciałbyś zostać w przyszłości trenerem?
DW: Przez ponad 20 lat obecności na torze służyłem radą wielu młodym zawodnikom. Kilku z nich ma obecnie w swojej kolekcji medale rangi Mistrzostw Świata i Europy (nie są one jednak moją zasługą, a wynikiem ich ciężkiej pracy i determinacji). Z natury jestem obserwatorem, analitykiem, potrafię słuchać i tonować nastroje, a to pomaga w pracy trenerskiej. Myślałem o tym aby uzyskać oficjalne uprawnienia trenerskie – z jednej strony aby bardziej pomóc w Klubie, a z drugiej aby nauczyć się też czegoś nowego, co mogę wykorzystać do podniesienia własnego poziomu sportowego. Czy to się uda, czas pokaże. Na razie pełnię tą funkcję z doskoku, mając na względzie rodzinne priorytety.

NW: W jaki sposób kluby mogłyby zwiększyć swoje budżety? Czy masz jakieś pomysły?
DW: Historii o tym jak próbowałem pozyskać sponsorów dla mojego macierzystego klubu – PKS Wiraż Ostrów Wielkopolski starczyłoby pewnie na osobny artykuł. To jednak dobitnie pokazało mi jak trudna jest to sztuka. Przychodzi mi na myśl ubiegłoroczny wywiad z Pawłem Kozłowskim, który dopinając budżet na wyjazd na Mistrzostwa Świata do Australii wspominał, że firmy nie były zainteresowane reklamą, a środki przeznaczały z dobrej woli, chęci pomocy, czy też na zasadzie powiązań rodzinnych z zawodnikami.
Obserwując ilość firm wspierających Ostrowską Omegę czy też formę promocji TSŻ Toruń widzę bardzo wiele ciekawych wzorców, godnych naśladowania i myślę, że to dobry kierunek.
Paradoksalnie, w mniejszych miejscowościach szansa pozyskania środków na działalność speedrowerową wydaje się być większa, gdyż nie rywalizują oni o finanse z Ekstraklasą Piłkarską, Ligą Żużlową, Koszykówką itp. Mniejsze miejscowości to często skupiska prywatnego biznesu osób, które z dala od zgiełku zatłoczonych miast potrafią robić ciekawe rzeczy i skupiać przyjaznych ludzi, skłonnych do dzielenia się plonami swojego sukcesu z innymi.
NW: Szarża Wrocław to ostatnio fenomen jeśli chodzi o szkolenie najmłodszych zawodników których są dziesiątki. Czy udzielasz czasem rad tym młodym ludziom odnośnie techniki jazdy, treningów?
DW: W sezonie 2023 kilkukrotnie prowadziłem treningi na torze. Głównie w formie „zastępstwa” gdy Artur lub Adrian nie mogli się zjawić na obiekcie. Zawsze służę radą i pomocą, tym bardziej, że wielokrotnie nie jest to wiedza „kosmiczna”, a czasami podstawy, które potrafią jednak zrobić wielką różnicę, na tym etapie sportowego rozwoju.
cdn…
foto: Bogielczyk Foto i archiwum Damiana Wojczyńskiego