Władze Głównej Komisji Sportu Żużlowego przy PZM do pomysłu organizacji corocznych, cyklicznych MŚP od samego początku odnosiły się z dużym sceptycyzmem. Sternik polskiego żużla w tym czasie – przewodniczący GKSŻ płk. Rościsław Słowiecki (funkcje sprawował w latach 1957–1974) uważał, że jest to „sztuczny twór”, przypominający „raczej zawody cyrkowe”. Podobne stanowisko prezentowała wówczas federacja radziecka, która konsekwentnie (z nielicznymi wyjątkami) przez następne lata będzie bojkotowała zawody w ramach MŚP. Zresztą płk. Słowiecki uchodził za konserwatystę, bojącego się wszelkich zmian i nowinek. Zabronił na przykład udziału polskich zawodników w elitarnym turnieju Zlatej Prilby w Pardubicach tylko dlatego, że regulamin (i tradycja) zawodów przewidywała start w każdym biegu w sześciu, a nie czterech zawodników. W opinii zawodników uchodził za człowieka „twardej ręki” i bezkompromisowego.
Z drugiej strony uważano, że w swoich decyzjach i ocenach starał się być sprawiedliwy i uczciwy. Znam go (…) z lat z siedemdziesiątych – wspomina Andrzej Grodzki, wówczas działacz sportowy (u schyłku PRL-u przewodniczący GKSŻ), – i mogę powiedzieć, że był zdecydowanym człowiekiem (…) Nie można mu zarzucić despotyzmu lub niesprawiedliwości w postępowaniu. Wprost przeciwnie, było wiele sytuacji, gdy nasi zawodnicy mieli różne problemy z przekraczaniem granicy, a Słowiecki załatwiał to sprawiedliwie, żeby ich nie kompromitować. Były to przecież na przykład czasy przemytu alkoholu lub czasopism pornograficznych, które w naszym rejonie świata były zakazane.
W podobnym tonie utrzymana jest relacja Andrzeja Pogorzelskiego, zawodnika Stali Gorzów i wielokrotnego reprezentanta Polski: O tym, że baliśmy się pułkownika Rościsława Słowieckiego (…) nie mogę powiedzieć. On spacerując z nami po Moskwie, pokazywał gdzie kończył gimnazjum i Akademię Wojskową. Był kiedyś szefem służby samochodowej w ZSRR. Dotarł do Warszawy, gdy szli na Berlin. Poznał jakąś kobietę, a będąc na emeryturze wojskowej w wieku 55 lat został przewodniczącym GKSŻ. Jeździł z nami, „zaciągał” po rosyjsku, a myśmy się wygłupiali, choć na pewno byliśmy zdyscyplinowanymi zawodnikami.
Mimo niespodziewanego awansu z eliminacji w Mariborze (dawniej Jugosławia) pary polskich weteranów (niemal 40-letnich wówczas) Mariana Spychały (Stal Rzeszów) i Pawła Mirowskiego (Gwardia Łódź) Polacy decyzją płk. Słowieckiego na finał MŚP w 1970 roku nie pojechali.
Postawa polskich żużlowców w Mariborze i późniejsza nie do końca zrozumiała decyzja władz polskiego żużla została dostrzeżona przez FIM, która zdecydowała powierzyć organizację kolejnych mistrzostw w 1971 r. federacji polskiej. Tym razem postawiono GKSŻ i płk. Słowieckiego „pod ścianą”. Spodziewano się, że odrzucenie oferty wywoła międzynarodowy skandal, niekorzystny dla wizerunku Polski, zwłaszcza, że w kraju następowały polityczne zmiany i na czele KC PZPR stanął Edward Gierek. Organizację zawodów powierzono Rybnikowi, nie tylko dlatego, że miejscowy klub zdobył po raz kolejny tytuł drużynowego mistrza kraju (1970 r.), ale to właśnie Śląsk był matecznikiem nowego pierwszego sekretarza.
Już wiosną rozpoczęto przygotowania do turnieju, zmodernizowano stadion, przebudowano parking i szatnie dla zawodników, zagospodarowano również infrastrukturę wokół stadionu. Finał w Rybniku miał być nie tylko sukcesem sportowym, ale i organizacyjnym. W prasie sportowej rozpoczęły się spekulację, kto będzie reprezentował Polskę w tych zawodach.
W gremiach GKSŻ, ale także wśród kibiców i dziennikarzy pewnym punktem zespołu miał być Andrzej Wyglenda lider, ROW-u Rybnik, wielokrotny drużynowy mistrz i wicemistrz Polski (1961–1968, 1971), złoty medalista drużynowych mistrzostw świata (1965–1966, 1969), sześciokrotny finalista Indywidualnych Mistrzostw Świata (w 1970 we Wrocławiu był ósmy), nieoficjalny Mistrz Europy (z 1967) i kilkukrotny indywidualny mistrz Polski (1964, 1968–1969)12. W IMP w 1970 r. zajął co prawda trzecie miejsce, ale zwycięzcy tych zawodów 33-letniego Edmunda Migosia (Stal Gorzów) nikt nie brał poważnie pod uwagę. Było wiadomo, że jest bliski zakończenia kariery. Spekulowano, że w parze z Wyglendą pojedzie ktoś z listy: Paweł Waloszek (Śląsk Świętochłowice), Antoni Woryna (ROW Rybnik), Piotr Bruzda (Sparta Wrocław), Stanisław Kasa (Polonia Bydgoszcz), Jan Mucha (Śląsk Świętochłowice), Edward Jancarz (Stal Gorzów) i Henryk Gluecklich (Polonia Bydgoszcz). Optymalnym rozwiązaniem miało być wystawienie pary ROW-u: Wyglenda–Woryna. Obaj mieli najwyższą (oprócz Waloszka) średnią biegową w sezonie i co ważne doskonale znali własny tor. Słynęli jednak z tego, że nie lubili jeździć parą.
Niespodziewanie za namową płk. Słowieckiego GKSŻ zdecydowała się wytypować niestawianego dotąd w gronie faworytów 22-letniego Jerzego Szczakiela (Kolejarz Opole), który jeszcze w 1969 r. występował w II lidze. W rozgrywkach na najwyższym szczeblu w 1971 r. prezentował wysoką prawie 2,5 pkt. średnią biegową, ale jeździł nierówno. Zaledwie tydzień przed finałem w Rybniku w meczu ligowym zgromadził zaledwie 8 pkt. Za zawodnikiem Kolejarza przemawiała natomiast bojowość, nieustępliwość, młodzieńcza porywczość i ambicja. Słowem żużlowy „czarny charakter”. Para polska jako gospodarze nie musiała startować w półfinałach. W pierwszym, rozegranym 30 maja w Krsko wygrali zdecydowanie Czechosłowacy (Vaclav Verner, Pavel Mares), przed drużyną Jugosławii A (Ivan Molan, Drasko Orsic) i Austrii (Josef Haider, Gunther Walla). W niespełna miesiąc później w półfinale „zachodnim” na torze w angielskim Leicester pewnie wygrali żużlowcy Nowej Zelandii (Ivan Mauger, Barry Briggs) przed Szwecją (Anders Michanek, Soren Sjosten) i Szkocją (George Hunter, Jim McMillan). Niespodzianką było odpadnięcie Anglików i bardzo słaba postawa Duńczyków, którzy zajęli ostatnie miejsce, ulegając nawet teoretycznie najsłabszym Norwegom. Wśród faworytów rybnickiego finału najczęściej wymieniano zawodników Nowej Zelandii i Szwecji. Ci ostatni dokonali roszad w składzie i przed zawodami za słabo spisującego się w Leicester Sjostena (zdobył zaledwie 6 pkt.) wystawiono Bernta Perrsona z Indianerny Kumla (w Wielkiej Brytanii reprezentował wówczas klub Cradley Heath Heathens). Sukcesem Polaków miało być trzecie miejsce i brązowy medal. Takie były oczekiwania i zapowiedzi tuż przed zawodami.
Do dziś wielu przedstawicieli żużlowego świata uważa, iż był to najwspanialszy występ polskich żużlowców w historii. Nigdy wcześniej, ani nigdy później biało-czerwoni nie zostali mistrzami świata w parze. 11 lipca 1971 roku – ten dzień już na zawsze zapisał się w historii polskiego sportu żużlowego i miasta Rybnika. Na ulicach było wtedy pusto. W drodze na stadion kibice kupowali na szybko lody Bambino i pędzili co sił, by zająć co lepsze miejsce na łuku stadionu.
– Pamiętam, że to było morze głów. Trudno było odróżnić jednego człowieka od drugiego – wspominał tamte wydarzenia Andrzej Wyglenda.
Dnia 11 lipca 1971 r. na stadionie w Rybniku zasiadło ponad 20 tysięcy widzów, wśród nich partyjno-rządowi oficjele: Zdzisław Grudzień (I sekretarz KW PZPR w Katowicach, czł. KC PZPR; z-ca czł. Biura Politycznego KC PZPR), Józef Mitręga (minister górnictwa i energetyki, czł. KC PZPR), Czesław Koszorz (czł. Plenum i Egzekutywy KZ PZPR Huty „Silesia” w Rybniku, czł. Plenum i Egzekutywy KZ PZPR Rybnickich Zakładów Naprawczych Przemysłu Węglowego, a także czł. Plenum i Egzekutywy KM PZPR w Rybniku), Maksymilian Miłek (prezydent Rybnika), przedstawiciele: Wojewódzkiego Komitetu Kultury Fizycznej i Turystyki w Katowicach, Wojewódzkiej Federacji Sportu, delegaci FIM oraz narodowych federacji motorowych.
Zawody rozpoczęły się wyjątkowo pomyślnie dla pary polskiej. Pokonała ona w stosunku 5:1, kolejno: Czechosłowaków, Jugosłowian, Szkotów i faworyzowanych Szwedów. O ostatecznym zwycięstwie miało decydować starcie z parą: Mauger–Briggs. Decydujący bieg rozpoczął się bardzo dobrze dla Polaków, bowiem na starcie najszybszy okazał się Wyglenda, wygrywając nawet ze znakomitym zwykle Maugerem. Jednak na pierwszym wirażu, gdy obaj Nowozelandczycy przycisnęli naszego żużlowca do krawężnika, wspaniałym zrywem po bardzo szerokim łuku wyszedł na prowadzenie Jerzy Szczakiel. Również Wyglenda potrafił obronić 2 pozycję i mimo zaciekłych ataków obu mistrzów czarnego toru Polacy wygrali ten bieg podwójnie.
Polacy wygrali wszystkie wyścigi i całe mistrzostwa. Za nimi plasowali się żużlowcy Nowej Zelandii i Szwecji. Łącznie para: Wyglenda–Szczakiel zdobyła komplet 30 punktów, co nie zdarzyło się przez wiele następnych lat. Dopiero w 1982 r. wynik ten powtórzyli na torze w Sydeny, Liverpoole w Australii zawodnicy USA: Bobby Schwartz i Dennis Sigalos (wygrał wszystkie biegi, zdobywając 18 pkt.). Finał MŚP w Rybniku zakończył się pełnym sukcesem sportowym i organizacyjnym. Przekonał również kierownictwo GKSŻ do nowej formuły rozgrywek, choć płk. Słowicki w wypowiedzi udzielonej redakcji „Przeglądu Sportowego” chłodził nieco entuzjazm: żałuję, że na starcie nie było ekip ZSRR i NRD. Zawody z ich udziałem byłyby ciekawsze i bardziej wyrównane.
W kolejnym roku finał MŚP miał zostać rozegrany w czerwcu, w szwedzkim Borås. Jeszcze przed półfinałowymi kwalifikacjami nie wykluczano, że Polskę będą ponownie reprezentować: Wyglenda i Szczakiel, ewentualnie dobrze spisujący się w lidze: Edward Jancarz (Stal Gorzów)20, Zenon Plech (Stal Gorzów – IMP z 1972 r.), czy też ciągle utrzymujący reprezentacyjną formę: Paweł Waloszek (Śląsk Świętochłowice), Antoni Woryna (ROW Rybnik) i H. Gluecklich (Polonia Bydgoszcz). Ale to już temat na inną historię…

Wyniki finału MŚP, 11 lipca 1971 rok:
I. Polska – 30 pkt.
Andrzej Wyglenda – 15 (3,3,2,2,2,3)
Jerzy Szczakiel – 15 (2,2,3,3,3,2)
II. Nowa Zelandia – 25 pkt.
Ivan Mauger – 12 (3,2,1,3,0,3)
Barry Briggs – 13 (2,3,3,2,1,2)
III. Szwecja – 22 pkt.
Anders Michanek – 13 (0,2,2,3,3,3)
Bernt Persson – 9 (1,3,0,2,2,1)
IV. Czechosłowacja – 17 pkt.
Vaclav Verner – 9 (0,3,2,1,1,2)
Pavel Mares – 8 (1,2,3,02,0)
V. Szkocja – 16 pkt.
Jim McMillan – 11 (1,0,1,3,3,3)
George Hunter – 5 (0,1,0,2,0,2)
VI. Jugosławia – 10 pkt.
Ivan Molan – 5 (3,0,0,1,0,1)
Drasko Orsic – 5 (2,1,1,0,1,0)
VII. Austria – 6 pkt.
Josef Heider – 4 (0,1,0,1,1,1)
Heinz Zimmermann – 2 (1,0,1,0,0,0)
Źródło: czasopisma.marszalek.com.pl
Nowe komentarze