No cóż stało się! Sparta Wrocław 13.09.2019 przegrała pierwszy mecz finałowy o tytuł DMP z drużyną z Leszna. Przed meczem wśród wrocławskich kibiców panował umiarkowany optymizm. Chociaż byli i tacy, którzy porażkę z ostatniej kolejki rundy zasadniczej uważali za wyznacznik formy obu drużyn. Jak się okazało w piątek, drużyna z Leszna to nie są jacyś nadludzie. Z nimi można wygrać w normalnej walce na torze. Najlepiej o tym wiedzą uczestnicy potyczek z zawodnikami z Leszna na różnych torach i zawodach, zarówno w kraju jak i za granicą – M. Janowski, T.Woffinden, czy M. Drabik (żeby nie szukać dalej).

Fala niesamowitego hejtu z różnych stron wylała się na działaczy Sparty po piątkowym meczu. Nie dotyczy to tylko kibiców z Leszna. Również na różnych sportowych portalach, które niekoniecznie darzą sympatią wrocławską drużynę możemy wyczytać wiele nieprzychylnych Wrocławianom artykułów. Do chóru wyśmiewających Spartan za przygotowanie toru dołączył niejaki Jacek Gajewski. Przygodę z żużlem zaczynał jako handlarz częściami do motocykli żużlowych. Później na fali sukcesów żużlowych zaangażował się w politykę, będąc jednocześnie ekspertem żużlowym. W sezonie 2017 pełniąc funkcję menadżera zespołu z Torunia przegrał u siebie trzy mecze 44-46. Na domiar złego 25.06.2017 r Sparta Wrocław po raz pierwszy wygrała mecz na Motoarenie pokonując prowadzony przez J. Gajewskiego zespół Get Well Toruń 49-41. Miesiąc po porażce z drużyną Sparty Wrocław Jacka Gajewskiego na stanowisku menadżera toruńskiej drużyny zastąpił supermenedżer Jacek Frątczak. Bilans meczy J. Gajewskiego w sezonie 2017: 2 wygrane i 8 porażek. Imponująca statystyka. Prawda?. Widać teraz jeśli ma możliwość J. Gajewski całą swoją żółć wylewa na Spartę Wrocław. W artykule w jednym z tzw. „opiniotwórczych” portali sportowych możemy przeczytać słowa J. Gajewskiego: „Zawodnicy mieli problemy z płynną jazdą”. I dalej: „Sparta ośmieszyła regulamin. Z informacji na temat przygotowania toru, które docierały do nas przed meczem, można wysnuć wniosek, że gospodarze nie robili sobie nic z przepisów. Tor był nieregulaminowy, a oni nie kiwnęli nawet palcem. Pokazali, że regulamin można wyrzucić do kosza. Pewnie posypią się za to kary”. W dalszym ciągu oprócz oskarżeń kierowanych w stronę Sparty żadnych konkretów wynikających z ust byłego menadżera drużyny z Torunia nie możemy wyczytać: „Zrobili nawierzchnię przeciwko Unii. Mieliśmy zupełnie inne warunki niż podczas ostatniego spotkania rundy zasadniczej. Niby prawo gospodarza, ale dziś została przekroczona granica. Wszystkie procedury trafiły do kosza. Wrocławianie ośmieszyli siebie, ale jeszcze bardziej regulamin. Mieliśmy mecz finałowy, było jury, wielu mądrych ludzi i to słabe, że wydarzyło się coś takiego. Nikt nie chce oglądać takich spotkań w finale najlepszej ligi świata.”

Tutaj widać geniusz jakim zabłysnął J. Gajewski. Najlepiej oceniać wydarzenia z pozycji kibica w kapciach w fotelu przed ekranem telewizora. I już wychodząc przed szereg wydawać wyroki, sugerując kolegom z żużlowej centrali co mają zrobić. Z wypowiedzi J. Gajewskiego wylewa się bełkot bez żadnych konkretów – ale kary są przecież nieuniknione. Gajewski kopie drużynę Sparty bo uważa, że może to robić. Niestety nie wie, że na torze działacze Sparty nie robili żadnych prac, gdyż to właśnie jury obecne na stadionie takich prac zakazały! Nie może też były działacz z Torunia (bo nie był we Wrocławiu) wiedzieć, że w dniach poprzedzających mecz Sparty z Unią, we Wrocławiu były obfite opady deszczu. Deszcz padał również w piątek 13.09 (a więc w dzień meczu) na godzinę przed rozpoczęciem meczu. Tor był inny 13.09.br niż w meczu rozgrywanym 25.08.br! Panie Jacku naprawdę pan to powiedział? I wierzy w to co mówi?? Wielu fachowców, w tym trener Dariusz Śledź (mający dużo większe doświadczenie na żużlu niż menadżer J. Gajewski) twierdzą, że toru nie da się przygotować tak samo! „To nie apteka” padają sformułowania fachowców. Tor może być podobny – a taki sam na pewno nie. Poza tym należy zwrócić uwagę na fakt, iż w sierpniu mieliśmy zupełnie inną pogodę. Było sucho. We wrześniu zrobiło się bardziej wilgotno i zaczęły padać nawet przez kilka dni bez przerwy deszcze. Możemy w tym miejscu tylko zacytować klasyka: „Sorry, taki mamy klimat”. Chyba, że w regulaminie rozgrywek ekstraligi, na specjalne życzenie pana Jacka zapiszemy punkt dotyczący obowiązkowego osuszania toru!

Z drugiej strony przypominamy panu Jackowi, iż to w rundzie zasadniczej najwięcej wyprzedzeń (i właśnie walki) było w meczach Sparty. Ale jakim kosztem?? Pan Gajewski chce oglądać wyprzedzenia podczas biegów w finale! Nie wspomina, iż to właśnie Sparta za przygotowywanie najlepszego toru do walki w sezonie zasadniczym została przez władze ekstraligi ukarana karami finansowymi, a osoby funkcyjne: trener, kierownik zawodów i toromistrz zostali ukarani odsunięciem od trzech meczów ligowych. Przecież to władze ekstraligi w osobach komisarzy, zabijają widowiska żużlowe nakazując przygotowanie torów tak, że nie ma zbyt wiele wyprzedzeń podczas zawodów. We Wrocławiu na przekór komisarzom (ale i jakim kosztem jak się okazuje) przygotowywano tory do walki na całej jego długości i szerokości. Dlaczego Sparta ma się cały czas kopać z koniem? To ekstraliga wyznacza standardy na ligowych torach w Polsce. Przygotowywanie torów betonowych nijak się ma do tego z czym mogą się spotkać polscy zawodnicy startujący na zagranicznych torach: w Szwecji, Anglii, Danii, czy Niemczech.

W Toruniu za to mieliśmy w sezonie 2019 arcyciekawe widowiska! Ilość wyprzedzeń na mecz: 9,60 – przedostatnie miejsce pod względem wyprzedzeń w całej ekstralidze W poprzednich sezonach ilość wyprzedzeń w Toruniu – 2018: 14; 2017: 13,14. Porównując to z ilością wyprzedzeń we Wrocławiu wypada to żenująco słabo! Dla przypomnienia ilość wyprzedzeń we Wrocławiu w sezonie 2019: 22, 2018: 21,67 (w obu przypadkach najwięcej w ekstralidze), w 2019: 8,22 – zaraz po ułożeniu nowego toru. Podane statystyki wyprzedzeń za stroną: gurstats.pl.

My nie chcemy oglądać takich nudnych meczy, jak mecze w Toruniu sezonu 2019! Drużyna z Torunia spadkiem z ekstraligi sama zabrała głos dotyczący przygotowania toru na mecze w Toruniu na Motoarenie, przeciw drużynom gości.

W swoim zacietrzewieniu J. Gajewski nie zauważa nawet faktu, iż obecny na Stadionie Olimpijskim szef ekstraligi żużlowej stwierdził, iż z tego co widział na pewno tor we Wrocławiu był bezpieczny. A to powinna być podstawa wszelkich rozważań.

Po meczu trener Sparty Wrocław, Dariusz Śledź powiedział m.in.: „Przygotowaliśmy taki tor, jaki planowaliśmy”. Dodajmy, że pogoda pomogła Wrocławianom przygotować tor przyczepny, bezpieczny i bardzo szybki. Wg wypowiedzi pana Gajewskiego zawodnicy mieli problemy z płynnym pokonywaniem wiraży. To w jaki sposób osiągano czasy zaledwie o 0,5 sekundy gorsze od rekordu toru? Dla wiedzy pana Jacka – osiągane czasy na torze powodującym brak płynnej jazdy podczas biegów – były najlepszymi osiąganymi na torze we Wrocławiu w sezonie 2019.

Fakty wręcz krzyczą – ale pan Gajewski wie lepiej – ale niekoniecznie wiadomo co wie lepiej!

W sobotę 14.09.br mieliśmy drugą rundę IMŚJ w Niemieckim Gustrov. Tor był niesamowicie przyczepny. Stwarzał realne problemy w płynnym pokonywaniu wiraży zawodnikom poniżej 21 roku życia. Tor nie był bezpieczny. A właśnie na takich zawodach przede wszystkim tor powinien być bezpieczny. Zawodnicy bardziej niż z przeciwnikiem, walczyli z torem – by utrzymać się na motocyklu. Były też upadki. Po jednym z takich upadków zawodnik Nick Skorja stwierdził, iż jego zdrowie jest ważniejsze od ewentualnych punktów zdobytych w tych zawodach i wycofał się z zawodów. Czy ktoś wyraził jedno słowo narzekania na tor?? Redakcja na wirażu nie zanotowała takiego przypadku. Sędzią zawodów w Gustrov był polski sędzia z Lublina – Piotr Lis. Czyli polscy sędziowie stosują inne standardy dla torów w Polsce , a inne dla torów za granicą? Co więcej Maciej Janowski w programie nSport+ stwierdził, że tory w Szwecji na starcie całe „chodzą”. Przypominają bardziej piaszczystą plażę niż udeptaną leśną ścieżkę.

Z takim podejściem do tematu, jak w przypadku J. Gajewskiego, niedługo zostaniemy mistrzami własnego podwórka i okolic! Żużlowy świat, przyjeżdżający w wielu przypadkach do nas po naukę, z wielka szybkością nam odjedzie. Nie będziemy go w stanie dogonić przez najbliższe lata. Na kolejnego indywidualnego mistrza świata na żużlu będziemy musieli czekać długie lata – przede wszystkim do zmiany podejścia działaczy w przygotowaniu torów w Polsce… Albo… do upadku żużla w Europie. Wówczas to my – Polska – będziemy mogli dyktować warunki wszystkim uczestnikom zawodów żużlowych!