19 grudnia 1908 roku urodził się Albrecht von Alvenleben, zwany także Tito. Był to Polak niemieckiego pochodzenia mieszkający niedaleko Bydgoszczy. Od połowy lat 20. do połowy lat 30. uznawano go za jednego z najlepszych motocyklistów sportowych w naszym kraju. W zawodach występował jako członek Klubu Motocyklowego z Bydgoszczy.
Historia jego rodziny jest mocno zagmatwana – są tam oficjalni ojcowie i nieoficjalni kochankowie, którzy w rzeczywistości byli biologicznymi rodzicami. Mniej więcej w momencie narodzin Albrechta, jego matka Katarzyna Bnińska poślubiła Joachima Martina von Alvenslebe-Schönborn. Rodzina zamieszkała w pałacu w Ostromecku. Dalsze jej dzieje to barwna opowieść, ale na inną okazję.
W połowie lat 20. Albrecht von Alvensleben rozpoczął swoją przygodę z motocyklami. Szybko okazało się, że ma do tego spory talent. Już pod koniec lat 20. triumfował w największych zawodach, głównie wyścigach. Zasobność finansowa rodziny pozwalała mu na swobodne rozwijanie tej pasji, np. posiadanie kilku motocykli sportowych. Z nieoficjalnych źródeł można dowiedzieć się, iż posiadał cztery motocykle wyścigowe. Starty zakończył w połowie lat 30. Choć jego nazwisko, tytuł szlachecki i korzenie rodziny były niemieckie, pisano o nim zawsze jako o zawodniku polskim. Nie było wzmianki, która by to kwestionowała. Być może było to wynikiem polskiej matki lub pozycji społecznej jego oficjalnego (nie biologicznego) ojca, Joachima Martina von Alvensleben-Schönborn. Joachim Alvensleben miał polski paszport, polskie dokumenty, był lojalnym obywatelem polskim, uczciwym ziemianinem. Nie zapisał się do żadnej organizacji niemieckiej. Duchowy związek z młodym państwem polskim wyraził wprost manifestacyjnie, stawiając we wsi Pomnik Wolności w 10-lecie uzyskania niepodległości. Z naszą ojczyzną utożsamiał się do tego stopnia, że gdy w 1939 roku Niemcy wkroczyli do Polski, trafił do obozu koncentracyjnego.
Dość szybko Albrecht von Alvensleben zaczął odnosić sukcesy na torach całej Polski. Już w 1927 roku znalazł się w obsadzie zawodów zorganizowanych na warszawskim (nie istniejącym dziś) torze Dynasy, gdzie przyznano mu tytuł motocyklowego mistrza Polski.

Regularnie stawał na podium, ścigając się na swoim motocyklu marki Norton. O jego sukcesach pisał chociażby „Przegląd Sportowy”, choć wyścigom motocyklowym nie poświęcano wielkiej uwagi. „Publiczności dużo. Organizacja zawodów sprawna” – pisano w sierpniu 1930 roku po turnieju w Grudziądzu, w którym zwyciężył von Alvensleben, pokonując o sekundę zawodnika Rolfa Poszadela jra.
Na przełomie lat 20. i 30. coraz popularniejsze zaczęły stawać się wyścigi na zamkniętych torach, wtedy nazywane dirt trackiem. Dość powiedzieć, że w Wielkiej Brytanii już w 1928 roku zainaugurowano rozgrywki ligowe (w Polsce 20 lat później).
Albrecht von Alvensleben również zainteresował się tą dyscypliną. Znalazł się w gronie pionierów żużla w Bydgoszczy. Był członkiem tamtejszego Klubu Motocyklowego, który zrzeszał zarówno Polaków, jak i Niemców.
W sprawozdaniach z zawodów rozgrywanych na początku trzeciej dekady XX wieku ścigał się właśnie w barwach KM-u Bydgoszcz. Jak podaje portal speedwayw.pl, szczególnie imponujący triumf odniósł w 1932 roku w Poznaniu. Na torze na Ławicy zwyciężył w finale rozgrywanym na dystansie 21 km z przewagą blisko dwóch minut nad przedstawicielem gospodarzy Michałem Nagengastem.
„Express Bydgoski” wymienia go w gronie żużlowców obok takich zawodników jak Edward Buda, Alfons Ziółkowski czy Herbert Beitsch (który w trakcie II wojny światowej należał do SS). Autor książki „Dirt-track: żużel lat przedwojennych” nazwał z kolei von Alvenslebena „asem doborowym miejscowych motocyklistów”.
Ostatnie wzmianki dotyczące jego startów datowane są na rok 1933. Po blisko dekadzie dość niespodziewanie zrezygnował z brania udziału w zawodach, choć miał wtedy dopiero 25 lat. Powody jego decyzji nie są do końca znane.

Historyk Krzysztof Drozdowski zauważa, iż w 1933 roku Albrecht po raz pierwszy wystąpił do sądu o przejęcie majątku Ostromecko. Ale oprócz tego w styczniu 1933 w Niemczech do władzy doszedł Adolf Hitler. Niewykluczone, że już wtedy Albrecht był w niego wpatrzony. Tego nie ustalono, ale daty są bardzo zbieżne.
Albrecht von Alvensleben był przeciwieństwem swojego ojczyma. W powszechnej opinii uznawany był za Polaka, okazał się jednak podłym i podstępnym zdrajcą. W 1936 roku ożenił się z Dagmarą von Kreis ze Sławkowa koło Chełmży, gdzie urządzono jeden z tajnych ośrodków szkoleniowych V Kolumny, czyli dywersji na tyłach wroga. Odbywając służbę wojskową w 18. Pułku Ułanów Pomorskich w Grudziądzu, zdezerterował i uciekł do Wolnego Miasta Gdańsk. Od stycznia 1939 roku do stycznia 1940 roku służył w 55 Totenkopfverband, działając do 15 września 1939 roku w SS-Heimwehr Danzig, a później Selbstchutzu na Pomorzu, gdzie brał czynny udział w zamordowaniu ok. 60 Polaków, w tym dwóch zabił osobiście.
Przez krótki czas walczył na froncie wschodnim, po czym ranny leczył się w szpitalu wojskowym w Warszawie, awansując do oficerskiej rangi SS-Obersturmführera. Paradoksalnie kara dopadła go ze strony niemieckiej. Jesienią 1941 roku wydział personalny w Reichsführung SS zarekomendował wyrzucenie go z SS oraz pozbawienie stopnia i odznaczeń ze względu na ujawnienie, że: „miał polską matkę, a jego ojcem nie był graf Joachim von Alvensleben, a hiszpański Żyd”. Przyczyniły się do tego donosy rodziny Alvensleben, która później wyrzekła się go i odebrała prawo do używania nazwiska. Po wojnie przez lata ukrywał się m.in. w Argentynie i zachodnich Niemczech.
W drugiej połowie lat 40-ych XX w. Sąd Okręgowy w Toruniu skazał zaocznie Albrechta Alvenslebena na karę śmierci.
Akt oskarżenia zarzucał mu:
1. Udział w Selbstschutzu w charakterze komendanta grupy w Ostromecku od września 1939 do końca 1939 roku.
2. W czasie wojny 1939 – 1945 przynależność do zbrodniczej organizacji SS
3. Spędzenie Polaków we wrześniu na miejsce straceń, branie w nich udziału oraz dokonanie bezpośrednio i osobiście mordu na Janie Raszeji i Franciszku Śmiglewskim.
4. Znęcanie się we wrześniu 1939 r. nad Polakami i branie zakładników.
Jako zarzut dodatkowy postawiono zesłanie do obozu koncentracyjnego w Dachau własnego ojca.
Władze amerykańskie nie wydały go w ręce sprawiedliwości w Polsce. Zmarł około 1965 r. w Republice Federalnej Niemiec w Zelle, gdzie mieszkał po wojnie, ponownie jako Alvensleben, ponieważ jeden z klanu Alvenslebenów usynowił go. Według niesprawdzonych wiadomości zginął zastrzelony przez nieznanego sprawcę.
Źródło: stronarodzinna.ma7.eu, swiatmotocykli.pl, sportowefakty.wp.pl
Zdjęcia: swiatmotocykli.pl