Zapraszamy na kolejny felieton Przemysława Sierakowskiego ( https://www.facebook.com/photo?fbid=122173440932263907&set=a.122096781884263907 )

Gorzów uratowany! Ściśle – ekstraligowy byt zasłużonego klubu. Zatem pora triumfować. Czy aby na pewno? Zbyt wiele niedomówień, ogromne zadłużenie – tak po prawdzie do końca nie wiadomo jak wysokie. Dużo uznaniowości w ocenach i recenzjach stanu finansów Państwa. No i projekt uchwały Rady Miasta wrzucony do porządku obrad „last minute” już w trakcie Sesji. To daje do myślenia.

Tylko jakie to ma znaczenie? Teraz terminarz rozpala wyobraźnię i… media. Za moment kolejne posiedzenia instytucji odwoławczych (to w kwestii przyznania bądź odmowy licencji). Swoją drogą ciekawy ten moment ogłoszenia terminarza – jeszcze przed ostatecznymi rozstrzygnięciami licencyjnymi. Znaczy – będą korekty. Wiadomo także, że KLŻ telewizja nie pokaże. Przynajmniej na tę chwilę. Co prawda jest rzekomo jeden chętny (Motowizja), ale zważywszy ton wypowiedzi możnych żużlowego zaścianka – raczej nie przejdzie.

Mnie się zaś marzy jasność i przejrzystość w żużlowych ośrodkach. Zasady – ograniczające nawet możliwość popełnienia czegokolwiek niecnego. Dla wszystkich jednakie i narzucone przez towarzysza Ministra. Dalej – skuteczna kontrola. Audyty prowadzone kompleksowo przez specjalistyczne Firmy zewnętrzne, wyłonione w drodze przynajmniej konkursu ofert. Transparentnie. Do tego dostępne zewsząd wyniki finansowe uczestników, przódy zweryfikowane przez audytora. Z pewnością mimo wszystko znaleźliby się chętni by czwarzyć, jednak możliwości zostałyby ograniczone do minimum.

Obecnie mamy w tym zakresie prawdziwą „wolną amerykankę”. Niby kluby to spółki akcyjne. Niby wszystko jasne i przejrzyste. Tyle, że życie swoje. Stal „pochwaliła się”, choć nieoficjalnie, bowiem kontrola jak się okazuje takową nie była – około 13 milionami zadłużenia. Taki Włókniarz podobno takoż ledwie zipie, ale ten do niczego się póki co nie przyznaje. To nie powinna być kwestia dobrej woli, czy też interpretacji. To powinno stanowić obowiązek. Bez względu – zyski czy straty. No ale po to byłby niezbędny fachowy audyt. Nie jakiś „wybiórczy” dokonany przez „nie wiadomo kogo”. A już w takim GKM samorząd posiada niemal 100% akcji, zaś kapitał (opłacony) spółki regularnie przyrasta, przez kolejne dokapitalizowania, czyli de facto, pokrywanie zadłużenia przez właściciela (Miasto). Na dziś to już bez mała 33 miliony złotych. 33 miliony! Opłacone. Jest gdzieś granica absurdu? Co warte audyty wykonywane przez SE? Przecież żadna ze spółek praktycznie nie dysponuje wartościowym majątkiem. Teoretycznie jeśli taki GKM „wyprodukowałby” zadłużenie na poziomie Stali Gorzów, to przy nieskuteczności egzekucji komorniczej, bowiem przecież istotnych składników tam nie ma, grudziądzanie byliby zmuszeni z mocy prawa zrzucić się na zapłatę. No bo kto kupiłby za ogromne pieniądze potencjalnie deficytowy stadion? Ten należy do Miasta, a Miasto jest właścicielem spółki, tylko… . No właśnie. Zawsze owo enigmatyczne „tylko”. Oczywiście, przepisy regulują także kwestie nadzoru właścicielskiego albo to wglądu i wpływu na poczynania – to jednak wciąż jedynie teoria. Egzekwowanie – stanowcze i skuteczne – obowiązków mocno kuleje. Tak długo, jak długo nikt imiennie, własnym portfelem nie będzie odpowiedzialny za finanse klubów, a nie jest – tak długo będzie pole do kreatywnej księgowości, że tak delikatnie to określę. Z mocy prawa sprawa wygląda solidnie, jednak tu znowu mamy do czynienie z ogromnymi rozbieżnościami między teorią a praktyką.

Święta idą – dajmy spokój dywagacjom na temat cudzych pieniędzy. Podejmujesz decyzje = przyjmujesz personalną odpowiedzialność za ich skutki. Czy aby zawsze i na pewno? Polemizowałbym

Przemysław Sierakowski

Fot.ilustracyjne – publiczny FB

#sport#motosport#motorsport#speedway#speedwaygp#pgeekstraliga#FIM#PZM#żużel