Michał Szmaj to jedyny zawodnik Szarży Wrocław, który brał udział w mistrzostwach świata w Australii. Zapraszamy na rozmowę z zawodnikiem rateli, który choć troszeczkę przybliży nam przygotowania do wyprawy na Antypody oraz to co działo się w trakcie rywalizacji o tytuł czempiona naszego globu. Dziś pierwsza część wywiadu.
Redakcja Na wirażu: Jako jedyny zawodnik Szarży Wrocław brałeś udział w mistrzostwach świata w Adelajdzie. Co skłoniło cię do wyjazdu na tę imprezę?
Michał Szmaj: Gdy zaczynałem, na nowo, parę lat temu przygodę ze speedrowerem, myślałem sobie ze skończy się na treningach, okazjonalnych zawodach i tyle. Ale jak to w życiu bywa, apetyt rośnie w miarę jedzenie i jak pojawiła się możliwość startu w Mistrzostwach Świata to po bardzo krótkiej konsultacji z najbliższa mi osobą, postanowiliśmy ze pojedziemy na Antypody, by po pierwsze spełnić swoje turystyczne marzenie z dzieciństwa, a po drugie sprawdzić się na tle zawodników z całego świata.
Nw: Na turniej poleciałeś ze swoją partnerką. Niektórzy „życzliwi” zarzucają Ci Michał, iż pojechał do kraju Kangurów na wycieczkę, by zimą wygrzewać się w słońcu. Czy zdementujesz te głosy?
MSz: Zdementuje…Nie było upałów więc wygrzewanie się w tym wypadku jest bardzo przesadzone. A wszystkim “życzliwym” życzę aby również mogli tak spędzać czas .
Nw: Każdy kto ciebie zna doskonale wie, że bardzo wiele pracy włożyłeś w to, żeby znaleźć się w tym miejscu w którym jesteś. Regularne treningi, nie tylko na torze, starty, jeszcze raz starty. Możesz pokrótce opowiedzieć o przygotowaniach do tej najważniejszej speedrowewrowej imprezy w tym roku?
MSz: Tak jak dobrze zauważyłeś, od pewnego czasu bardzo sumiennie podchodzę do treningów jak i do odpowiedniego trybu życia i nie ma znaczenia czy jest to mecz ligi regionalnej, Grand Prix Wrocławia , Mistrzostwa Polski czy Mistrzostwa Świata, przygotowania trwały od stycznia i były podporządkowane pod cały sezon a nie stricte pod Mistrzostwa globu..
Nw: Wiemy, że na zawodach w Australii dałeś z siebie wszystko. Zresztą na sprzęcie masz wypisane hasło: dopóki walczysz jesteś zwycięzcą. Czy możesz powiedzieć o sobie, że po MŚ jesteś zwycięzcą?
MSz: Walczyłem, czy zwyciężyłem… hmm myślę że osiągnąłem niezły wynik, chociaż zawsze chcę więcej i rzadko kiedy jestem z siebie zadowolony po zawodach. Podobnie było i tym razem… Dlatego wracam do “kangurów” za 4 lata i wtedy postaram się o lepszy wynik.
Nw: Czy mógłbyś w skrócie opisać jak wygląda speedrower na Antypodach? Bo podobieństwo zaczyna się i kończy na nazwie dyscypliny i sprzęcie na jakim się ścigają zawodnicy.
MSz: Z uśmiechem można tak powiedzieć :-). Na pewno jest inna specyfika sędziowania, zawodnicy mają pozwolenie na więcej ostrych ataków, zawody trwają krócej, nie ma dyskutowania z sędziami i to według mojej oceny jest bardziej atrakcyjne dla kibica i może dlatego, tam na każdych zawodach, było tych kibiców bardzo dużo, porównując z polskimi realiami.
Nw: Po raz pierwszy miałeś okazję startować poza granicą naszego kraju. Na ilu torach w Adelajdzie startowałeś i jak byś scharakteryzował te obiekty w porównaniu do naszych owali?
MSz: Startowałem w zawodach na jednym torze a na drugim miałem przyjemność trenować, jakiś wielkich zauważalnych różnic nie było, podobne długości, profile na łukach i lampa na środku:)
Nw: Jak wyglądała rywalizacja w Australii. Czy zawodnicy szanują swoje kości podczas walki na torze?
MSz: Tak jak wspominałem o różnicach w speedrowerze polskim i australijskim, to było dużo ostrej jazdy, ale myślę że poszanowanie przeciwnika było również zauważalne. Można jeździć ostro ale z szacunkiem dla przeciwnika.
Nw: Wiemy, że niektórzy z przygodami dotarli do Australii. Czy mógłbyś krótko scharakteryzować swoją podróż do i z Australii?
MSz: Nie wiem czy byłem jedynym zawodnikiem który dotarł bez przygód i bez dodatkowych kosztów, ale faktycznie po rozmowach już na miejscu, dowiadywałem się, że wielu zawodników musiało dopłacać do biletów do roweru, bądź kupować wize na lotnisku, w kraju w którym się tylko przesiadali na kolejny lot. Naszą podróż zaczęliśmy we Wrocławiu z przystankami w Szwecji i w Katarze, ogólnie około 40 godzin w podróży.
cdn…