Max Fricke nie może doczekać się startów w nadchodzącym sezonie. Wierzy, że mimo koronawirusa, regularne i częste starty pozwolą mu na zdobywanie zdecydowanie większej liczby punktów niż w ubiegłym sezonie.
Australijski były młodzieżowy mistrz świata, ma nadzieję, że gdy będzie miał bardziej wypełniony startami kalendarz, podczas sezonu 2021, to będzie w zdecydowanie wyższej formie niż w 2020 roku.
Pochodzący z Andory as zakończył swój pierwszy pełny sezon FIM Speedway Grand Prix 2020 zajmując w nim 10 miejsce. Fricke tryumfował w siódmej rundzie SGP w Toruniu 2 października.
To wystarczyło, by Max otrzymał dziką kartę od Komisji SGP na ten sezon. Fricke ma nadzieję, że regularne starty podczas tego sezonu, a szczególnie w lecie, pomogą mu jak najlepiej zaprezentować się podczas całego cyklu GP. W ubiegłym sezonie, kiedy wznowiono, zawieszone wcześniej z powodu korona wirusa, rozgrywki Fricke w czerwcu i lipcu ścigał się w tylko PGE Ekstralidze w barwach Sparty Wrocław, walcząc o punkty dla klubu z Dolnego Śląska.
Bez wątpienia poprawa wyników Fricke zbiegła się w czasie z rozpoczęciem sezonu Bauhaus Elitserien w Szwecji na początku sierpnia a także ze startem SGP 2020 kilka tygodni później. Fricke przyznaje, że lubi rywalizować, mając dużo regularnych startów na różnego typu torach, dzięki czemu jego forma jest dużo wyższa.
Przed tegorocznym sezonem Australijczyk stwierdził: „Nie mogę się doczekać, kiedy będę bardziej zajęty niż w zeszłym roku. To jest cel dla całego żużla w tej chwili z Covid i wszystkimi trudnościami z tym związanymi. Chodzi o to by powrócić do jakiejś formy normalności i regularnych startów w sezonie.
Faceci tacy jak ja i Doyley (Jason Doyle), żeby użyć go jako przykładu, muszą w sezonie regularnie startować, na różnych torach. W ostatnim sezonie, po prostu siedzieliśmy bez jazdy, przez większość czasu. A gdy już zaczęliśmy normalne starty w lidze to jeździliśmy po prostu w kółko po tych samych torach.
Możliwość zmiany torów i ściganie w różnych miejscach to dla nas coś normalnego. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni, a zostało to nam zabrane na początku ubiegłorocznego sezonu.” – podsumował Max.
Oprócz jazdy w swoim nowym klubie Falubazie Zielona Góra w PGE Ekstralidze, Fricke ma nadzieję ścigać się w Szwecji od maja przez cały obecny sezon. W ubiegłym roku ze względu na wybuch epidemii Covid-19 ilość meczów Bauhaus Elitserien została zmniejszona o połowę.
Fricke będzie występował w Indianernie, a jego klubowymi kolegami będą min. mistrz świata z 2012 roku Chris Holder (w ubiegłym sezonie wspólne starty w Sparcie Wrocław) i Niels-Kristian Iversen.
„Wróciłem do Kumli i wszystko jest tam dobrze. To dobry, solidny klub. Ostatni rok był moim pierwszym w tej szwedzkiej drużynie. Byłem bardzo szczęśliwy, że pojechałem tam i wystartowałem w kilku meczach poprzedniego sezonu” – dodał Max Fricke.
Na koniec Australijczyk podsumował: „Oczywiście było ciężko przez obostrzenia związane z Covidem i zmieniającymi się zasadami dotyczącymi podróży i tym podobnych rzeczy. Ale mam nadzieję, że ten rok będzie trochę bardziej stabilny pod względem przepisów dotyczących przemieszczania się między krajami i mam nadzieję, że będę mógł pojawiać się w Szwecji, na meczach co tydzień i odjechać wszystkie spotkania Indianerny. To zgrana grupa ludzi i wspaniały zespół. Bardzo się cieszę, że tam wróciłem ”.