Marka Cieślaka kibicom żużla nie trzeba przedstawiać. Doskonały zawodnik, wspaniały trener i nasz wieloletni narodowy kończy pracę trenerską w żużlu. Ale nie odchodzi od swojej ukochanej dyscypliny dla której poświęcił wiele lat swojego długiego życia. W przyszłości będzie ekspertem telewizyjnym, choć już od paru lat nie obce jest Cieślakowi to zajęcie.

Miniony sezon w którym prowadził w pierwszej lidze żużlowej drużynę H. Skrzydlewska Orła Łódź był jego ostatnim w roli trenera. Na szczęście ekipa przez wielu uznawana za jedną z silniejszych na drugim poziomie rozgrywek żużlowych w Polsce utrzymała się w pierwszej lidze żużlowej, choć o byt walczyła do ostatniej kolejki zmagań ligowych.

Niedawno nasz były narodowy dla częstochowskiej telewizji kablowej Orion udzielił wywiadu:

Przeszkadza mi moje nazwisko. Każdy, kto mnie zaprosi do siebie, to myśli, że przyszedł MacGyver i od razu będzie nie wiadomo co. A ja zawsze powtarzam – jak przyjdę do klubu, to muszę tam popracować ze dwa, trzy lata, muszę poznać teren, zawodników, ewentualnie powymieniać na nowych. A nie, że ja przyjdę i nagle się okaże, że połapali kontuzje, jak Gapiński, albo przeżywają kłopoty, jak dwaj nasi obcokrajowcy. A pierwsza liga była mocna.

Każdy myśli, że jak przyjdzie Cieślak, to możemy nie mieć drużyny, a wynik będzie. To są bzdury i nie mam z kim gadać.