Maksym Drabik przerwał milczenie i wydał oświadczenie. To co napisał Maks pokrywa się z tym co wcześniej pisaliśmy o tym utalentowanym żużlowcu Sparty Wrocław. Niestety ci co napisali o oświadczeniu Maksa dalej szukają taniej sensacji i podbijają bęben w tytule sugerując pewne rzeczy.
Czyż tytuł w jednej z gazet (kiedyś sportowych) – „DRABIK PRZERWAŁ MILCZENIE. „JESTEM WINNY. BRZYDZĘ SIĘ DOPINGIEM”” – nie sugeruje jasno, co nasz żużlowiec zrobił? Jeszcze mało taniej sensacji i dodatkowych kliknięć w linki do artykułu???
My wiemy jedno:
#MuremZaMaksem. Trzymaj się Maks!
Oto pełna treść oświadczenia Maksyma Drabika w mediach społecznościowych:
Cześć Wszystkim,
od dnia dzisiejszego osobiście przez długi czas nie udzielałem się w mediach, głosy osób trzecich robiły to za mnie w sposób niepoprawny i cyniczny, dlatego nie chciałem brać w tym udziału. Pragnąłem się wyłączyć i skoncentrować na sobie, na swoim życiu.
Nie potrzebowałem prowadzić sprzeczek przez płaszczyznę mediów pełnej kłamstwa i irytacji. Uważałem to za zbędne.
Nie chciałbym żalić się oraz stawiać siebie w miejsce ofiary czy człowieka skrzywdzonego, chciałbym naświetlić Wam mój pogląd na sprawę z POLADA oraz powikłania jakie niesie za sobą.
Od początku sprawa prowadzona była w sposób dla mnie niezrozumiały, bo byłem piętnowany tam gdzie tylko znajdowało się moje nazwisko i wyrokowano dla mnie cztery lata dyskwalifikacji, co moim zdaniem było nierzetelne na samym początku postępowania, dlatego zostałem zmuszony z moim pełnomocnikiem bronić się. Również od samego początku sprawa przybrała bardzo duży wydźwięk medialny, który był tylko podsycany przez stronę POLADA. Nadal nie potrafię zrozumieć, dlaczego przedstawicielom POLADA zależy, by było głośno, by mówiono i komentowano.
Prosiłem i podkreślałem wraz z mecenasem, by nie nadużywać mojej osoby, a przekazywane są informacje, które powinny być poufne.
Do tej pory odbieram to negatywnie, bo decyzja powinna być podejmowana tylko w sądzie, poprzez osoby odpowiedzialne za to, a nie z wpływem oraz zobowiązaniami medialnymi, przy których zatraca się obiektywizm.
Podążając w stronę sedna.
Jestem winny i nie neguję tego, nigdy nie negowałem. Sam przyznałem się do wykonywania infuzji przy badaniu, chciałem być rzetelny i uczciwy. Nigdy nie miałem złych zamiarów, a dopingiem się brzydzę.
Uważam się za sportowca, który doszedł do sukcesów ciężką pracą oraz nauką, dlatego nie jest to łatwe do przyswojenia, gdy z dnia na dzień stałem się złowrogą postacią, która ma na celu oszustwo.
Infuzja wyniknęła z inicjatywy klubu, lekarz klubowy podjął taką decyzję wraz z ratownikiem medycznym zaaplikowano mi infuzję dożylną. Wówczas nie czułem się dobrze więc zdecydowano, że będzie to rozważne, by ustabilizować mój stan zdrowia. Nie zapytałem, czy nie dociekałem, bo darzyłem klub, w tym lekarza zaufaniem i uważałem za kompetentnych. Byłem nieświadomy, że została mi podana metoda zabroniona.
Sprawa nadal trwa co jest deprymujące, bo do dziś nie poznałem finalnej decyzji, do której mógłbym się ustosunkować, a ta którą podjąć Panel Dyscyplinarny została podważona, więc zapewne przede mną kolejne miesiące zawiłości prawnej.
Deklarowano mi, że sprawa zakończy się w połowie minionego sezonu, dlatego wsiadłem na motocykl i wykonywałem obowiązek, a żadnej przyjemności czy innych korzyści niż finansowe nie doświadczałem.
Bolało mnie, że nikt nie potrafił doprowadzić tej sprawy do końca i wiecznie przeciągające się terminy spowodowały, że całkowicie straciłem chęć, motywację i zaangażowanie, dlatego skończyłem sezon nader wcześnie.
Straciłem wszystkie dobre emocje, które kierowałem do tej dyscypliny. Życie wewnątrz przyprawiało mnie o irytację i niechęć.
Podążając do końca,
Chciałbym również podziękować osobom, które trwają ze mną w tym w czym znalazłem się aktualnie przecież tyle negatywu wokół mnie.
Wiadomości, słowa napomknięte przy spotkaniu, czy to, co miało miejsce na Stadionie Olimpijskim w trakcie sezonu. To było odmienne i bardzo miłe.
Nie pragnę pobłażliwości, czy braku konsekwencji, nie oczekuję tego. Chciałbym sprawiedliwości, zrozumienia oraz świadomości, że jestem istotą, która myśli i odczuwa. A doznaję wrażenia, że jestem doskonałym produktem, który sprzedaje się, kupuje i rzuca z kąta w kąt bez moralności. Prosiłbym o uszanowanie mojej osoby, nie rzucanie słów na wiatr, co przy tej sprawie miało wielokrotnie miejsce, jak i ferowanie wyroków.
Nie wiem co przyniesie dzień jutrzejszy, dlatego…”