Jeszcze w czasach startów Maksyma Drabika w Betard Sparcie Wrocław duet ojciec – syn Drabików rozstał się w nie najlepszych relacjach. Nie od dziś wiadomo o głośnym konflikcie na linii Drabik senior – Drabik junior. Ostatnio świat żużlowy obiegła informacja o odejściu z Włókniarza Częstochowa Sławomira Drabika. Senior rodu był tam trenerem najmłodszych zawodników.

Zaprzecza się plotkom, iż to że Sławomir nie pracuje już w klubie spod Jasnej Góry związane jest z przyjściem do Włókniarza jego syna Maksyma.

Zawodnik Motoru Lublin długo milczał na temat relacji ze swoim ojcem. Jednak postanowił po raz pierwszy (i ostatni jak sam zaznaczył) publicznie napisać o nie najlepszych relacjach z tatą. Jest to bardzo osobisty wpis zawodnika Motoru Lublin.

W nim Drabik zaznaczył, że nie spodziewał się, iż pewnego dnia przyjdzie mu się porozumiewać  z ojcem za pośrednictwem mediów społecznościowych. Drabika seniora nazywa obcym egocentrycznym człowiekiem. Maksym wyjaśnił też, że wbrew powszechnej opinii na jego karierę największy wpływ miał nie ojciec – a jego mechanik Wojciech.

Poniżej pełna treść internetowego wpisu Maksyma Drabika z 1 września 2022 roku:

Wiele zaistniałych sytuacji w moim życiu wpłynęło na złożoność oraz wartości mojego jestestwa. Ubiegając się o granice prywatności, uciekając od inwigilacji oraz wiecznego opiniowania dokonań, które z moją działalnością gospodarczą nie posiadają nic wspólnego stroniłem od udostępniania emocji zazwyczaj bardzo głęboko skrywanych przed społeczeństwem.

Trzymałem się z dala od osób które pejoratywnie wpływają na mnie oraz najbliższe istoty czy interpretowanie rzeczywistości.

Przez ostatnie lata nie sądziłem, że poprzez słowa przekoloryzowane i subiektywne będę zobligowany do tego by konfrontować się za pomocą mediów społecznościowych z kiedyś Ojcem a dziś względem mnie daleko położonym egocentrycznym człowiekiem.

Żałosne jest to, że Nasz dogmat, który powinien pozostać w rodzinnych kuluarach zostaje ułożony na piedestale dl podziwiania tłumu wyrażającego chęć ujrzenia polemiki, w której główną rolę odgrywa trwoga.

Naprawdę jest mi niezmiernie przykro.

Z p. Sławomirem, Sławkiem, legendą… różnimy się od siebie w każdym aspekcie pogmatwanego życia, z powodu różnicy przekonań oraz wartości, zaprzestaliśmy utrzymywać przy życiu relację, którą zakończyliśmy bardzo radykalnie z powodu ubliżania p. Sławomira mojej cioci Pauliny.

Zresztą nie tylko Paulina była materialną formą jego złowrogiego, wiecznie trwającego stosunku do rodziny Glińskich. Moja matka Katarzyna, która miewała mroczny okres w swym życiu, opierający się na oddaniu swych smutków alkoholowi, próbując odnaleźć lekarstwo na stratę podstaw egzystencjalnych chociażby w postaci wsparcia ówczesnego męża. Nigdy z matką nie posiadałem relacji, którą mógłbym nazwać piękną, lecz w żadnym etapie swojego życia w stosunku do mnie nie posiadała złych zamiarów, wręcz przeciwnie, gdy nadarza się sposobność, to stara się mnie wspierać, słuchając mnie, a przy tym posiadając zamiar pomocy.

Lata temu bez zastanowienia chciała zapisać dla mnie w prezencie dom rodzinny, to antagonistą okazał się P. Sławomir, który wyraził dezaprobatę mówiąc, że mi nie ufa.

Wiecznie rozwodzący się nad najdrobniejszymi szczegółami, uczestniczący w libacjach alkoholowych i zabawiający towarzystwo, nie przybył pożegnać mojej chorującej babci Elżbiety, która podarowała mi beztroskie, urocze, kochane dzieciństwo, bo inaczej trwałbym w patologii opierającej się na nieprzerwanych kłótniach Ojca z Matką

Smutny człowiek, kryjący swoje przywary pod groteskowym uśmiechem pozostawił mnie w trakcie trwającego sezonu, gdy błądziłem w ciemności, ucząc się wszystkiego potykałem się o własne nogi, próbując poradzić sobie z wieloma nieodzownymi elementami sezonu, mogłem się opierać na kilku bliskich mi osobach, które pozostały, a przy tym na mojej ówczesnej partnerce, która lata temu przed najważniejszą częścią sezonu przez kilka tygodni oddała część swojego życia, zaniedbując ważne zobowiązania, by pomóc mi ze złamanym obojczykiem, gdy p. Sławomir spędzając wraz ze swoimi preferencjami dni, nie zainteresował się żadną częścią procesu odzyskiwania możebności jazdy na motocyklu

Zawsze uważany za genezę sukcesów prowadzącą do winszowania przy każdej sposobności, lecz to nie prawda największą pracę w moim zespole w oparach kurzu, nie zauważany niekiedy nawet przez moje oczy, za co chciałbym przeprosić-Wojciech niezwykle kompetentny mechanik, z którym współpracuję.

Przyznać muszę jedno, p. Sławomir nauczył mnie podstaw jazdy na motocyklu, za co jestem bardzo wdzięczny, czyniąc w życiu to, co uważam za intrygujące oraz fascynujące. Zawód oddał mi za zmartwienia, ból oraz czas, życie przyjemne, niezależne i stabilne

W życiu, które nie opierało Siena motocyklach, nie ukazał mi niczego o pięknej wartości funkcjonowania tego świata, wyklarowało się z P. Sławomira dłoni zaniedbanie do fauny oraz flory, drwin  większości napotkanych osób, niekonstruktywne krytykowanie wszystkiego niezrozumiałego, czy śmiech który prowadził do nikąd lecz był ucieczką od kłopotów. Nadal przez prawie dwie dekady nie przedstawiając mojej osobie tolerancji, wiedzy, czy radzenia sobie z wymagającym życiem. Człowiek, który dziś mnie postawił w cieniu zła a siebie w świetle nieprawdziwej czystości, wyręczając się najzwyczajniejszym Gryzipiórkiem bo sam zdolności pisania nie pojął.

Od lat p. Sławomir mi złorzeczy, agitujący do krytykowania mojego postępowania oraz decyzji, chciałby się pogodzić, co przyprawia mnie tylko o pogłębienie awersji.

Posiadając zmęczenie po wiekuistą chwilę definiując swoje postępowanie szukam zgody oraz moralności wewnątrz siebie nie pragnąc wśród klakierów utyskiwać na imaginację swoich żądań stawiając się w świetle zubożałego, pokrzywdzonego człowieka niczym P. Sławomir, krzywdząc przy tym wszystkich dokoła.

Skrajność absurdu by niemoralny człowiek moralizował innych.

Akceptuję ludzi weredycznych, oszczerstwa są okropnym czynem, za które powinnyśmy ponieść konsekwencje.

Nie jestem człowiekiem altruistycznym, idealnym i zbudowanym z takich cech jakie wszystkim by odpowiadały lecz ubiegam się by zrozumieć drugą istote we wszelaki sposób, werbalny czy niewerbalny, próbując podążać do zgody lub oddalając się bez słowa zajmując własną przestrzeń opierającą się na tym co w moim mniemaniu jest interesujące oraz akceptowalne.

Nie pragnę by zrozumieli mnie wszyscy, pragnę jedynie przybliżyć Państwu nie tylko postępowanie mojej osobliwej, kontrowersyjnej, buńczucznej osoby a fakty, które w niewielkim stopniu przybliżą do rzeczywistych wydarzeń.

Brak obiektywizmu, który powinien być priorytetem położonym blisko rzeczywistości jest skrajnie przejmujący. Ludzie bez refleksji, cyniczni, apodyktycznie przekonani do Swego nigdy nie zrozumieją prawdy.

Sławomirze, proszę Ciebie o przedstawienie prawdy, zawsze oraz wszędzie. Jeśli nie tolerujesz mojej osoby, a w tym żywisz do mnie urazę za swoje przywary, to proszę byś pozostawił mnie oraz moich bliskich w spokoju, bo tego pragnę, a nie mścił się bezpodstawnie. Ja, osoba powszechnie okropna i okrutna, nie dotykała Ciebie nigdy w mediach społecznościowych ze względu na obawy obopólnych niekorzyści i infantylność zaistniałego zachowania. Mam ponad cierpliwości złości, która napływa do nas wszystkich od lat, której jesteś inicjatorem.

Niech życie Twe będzie spokojne oraz piękne, lecz moja osoba uczestniczyć w nim nie będzie.

Niech słowa pozostaną tutaj do jutrzenki, by móc przeczytać po wtóre, bo nie odniosę już do tego okresu mojego życia, nigdy.

W komentarzach Maksym dopisał pod postem:

„Czemu ty się zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś – a więc musisz minąć.
Miniesz – a wiec to jest piękne.”