Cóż można powiedzieć po meczu 12 rundy PGE Ekstraligi w Lesznie? Ano to, iż gospodarze tego spotkania Fogo Unia Leszno jechali w tym meczu z nożem na gardle i walczyli o życie – to znaczy o utrzymanie statusu ekstraligowca.

Niejako tlen podał Fogo Unii Leszno, Max Fricke, który w czwartkowym meczu ligi brytyjskiej spowodował groźny upadek Dana Bewleya, w wyniku którego wykluczył żużlowca Betard Sparty na jakiś czas z występów na torze. Cóż sytuacja torowa… Wróbelki ćwierkają, iż Australijczyk nie będzie zawodnikiem Betard Sparty w sezonie 2025.

Trener Dariusz Śledź miał plan na niedzielną potyczką Unii ze Spartą, który wziął w łeb w czwartkowy wieczór. Osłabieni Spartanie, jadący bez dwóch podstawowych zawodników, jednak stawili bardzo silny opór gospodarzom tego spotkania. By myśleć o utrzymaniu w PGE Ekstralidze Fogo Unia musiała niedzielny mecz wygrać – i to najlepiej za trzy punkty. Jednak Spartanie mieli ogromną zaliczkę po meczu we Wrocławiu, której nie roztrwonili w Lesznie.

Przyjezdni nadspodziewanie dobrze zaczęli mecz w Lesznie. Po czterech biegach Betard Sparta prowadziła 14-10. W biegu piątym wystąpił min. Artem Łaguta, który po starcie napędzał się po szerokiej, by wyprzedzić prowadzącego Andrzeja Lebiediewa. Na wirażu przy parku maszyn, niestety jego motocykl złapał przyczepność, przez co Łaguta upadł uderzając z impetem w bandę. Żużlowiec gości dość długo nie podnosił się z toru. Wówczas to z sektora najzagorzalszych fanów Unii (znajduje się nieopodal całej sytuacji) w stronę zawodnika poleciały wyzwiska, głównie dotyczące jego pochodzenia, przy akompaniamencie gwizdów. Wszystko niosło się po całym stadionie i doskonale było słyszalne w sektorze gości.

Po meczu kapitan Betard Sparty Maciej Janowski dosadnie odniósł się do skandalicznego zachowania najzagorzalszych fanów Unii Leszno:
Wiedzieliśmy właściwie, czego się spodziewać, byliśmy na to gotowi. Już w przeszłości działy się różne rzeczy. W Lesznie kibice nigdy nie byli zbyt rozwinięci, jeśli chodzi o kulturę na stadionie.
To było karygodne zachowanie kibiców. My przyjeżdżamy na stadion robić show i walczyć na torze. Brak szacunku ze strony kibiców gospodarzy był rażący.

Dlaczego nas to nie dziwi? Słynne są już wyzwiska kierowane przez fanów (?) z Leszna w stronę Andrzeja Lebiediewa po słabszym występie na torze. Można skrytykować zawodnika po słabszym występie ale są pewne granice, które w tym przypadku także zostały przez Leszczynian przekroczone.

To, że kibice – ogólnie mówiąc – niezbyt lubiących się drużyn (choć nie powinno to mieć miejsca) przerzucają się nawzajem wyzwiskami to jedno. Jest to niejako trash talk – pokazujący kto „dominuje w stadzie”. Nie popieramy tego – ale tak to niestety funkcjonuje na prawie wszystkich stadionach żużlowych, wśród drużyn ogólnie mówiąc „nie pałających do siebie miłością”.

Wyzywający się nawzajem kibice to jest jedna strona medalu. Druga – to zawodnicy, którzy nierzadko z narażeniem życia walczą o ligowe punkty dla swojej drużyny. Tak było w przypadku Artema Łaguty. Podjął ryzyko i chciał wyprzedzić przy bandzie swojego rywala, by wygrać bieg i zdobyć 3 punkty dla swojej ekipy. Nie udało się, ale na szczęście zawodnik Sparty był zdolny do dalszej jazdy. Zamiast oklasków za odwagę i podjęte ryzyko – spotkały go wyzwiska i gwizdy…

I dla kontrastu – drużyna Sparty Wrocław podeszła po meczu do sektora gości by podziękować swoim kibicom za doping. Mimo porażki zawodnicy gości wspólnie ze swoimi kibicami intonowali różne przyśpiewki. W międzyczasie swój obchód wokół toru kontynuowali żużlowcy Unii. Zawodnicy przeciwnych drużyn „przybili ze sobą piątki’, a kibice Sparty oklaskami podziękowali gospodarzom za super mecz. Szkoda, że organizatorzy tego meczu także chcieli popsuć wspólną zabawę zawodników i kibiców Sparty. Po meczu na stadionie w Lesznie było cicho jak makiem zasiał. W momencie, gdy zawodnicy Sparty podeszli do sektora gości z głośników na stadionie popłynęła głośna muzyka… My to doskonale rozumiemy. Po meczu były problemy techniczne z nagłośnieniem, które gospodarze naprawili akurat w momencie gdy zawodnicy Sparty bawili się ze swoimi kibicami… Cóż życie… Taki folklor.

Sektor kibiców Sparty w momencie „przybijania piątek” przez zawodników przeciwnych drużyn

Nawiązując do zachowania fanatyków gospodarzy w biegu piątym, „pamiętliwi” fani Sparty powinni wygwizdać zawodników Unii „przeszkadzających” we wspólnej zabawie kibiców i żużlowców z Wrocławia. DO TEGO NIE DOSZŁO.

I tutaj mamy tę subtelną różnicę w zachowaniach kibiców. Wrocławscy fani (choć mają swoje „za uszami”) doceniają wysiłek żużlowców na torze, nie tylko tych ze swojej drużyny. Okazują szacunek WSZYSTKIM ZAWODNIKOM rywalizującym w zawodach. Niestety, po tym co wydarzyło się w niedzielę w Lesznie i co nie uszło uwadze Macieja Janowskiego – nie można tego powiedzieć o kibicach Unii Leszno… Ich zachowanie nie przystoi standardom ekstraligowym.

Zdjęcie: autor tekstu