W nieprawdopodobnych wręcz okolicznościach kapitan Betard Sparty Maciej Janowski uległ kontuzji. Działo się to przed startem do szóstego biegu rewanżowego półfinałowego meczu pomiędzy Spartanami a Apatorem Toruń. Awaria sprzęgła w motocyklu Macieja Janowskiego. Zawodnik jeszcze przed biegiem wjechał w taśmę, a kierownica upadającego motocykla trafiła Magica w kostkę w prawej nodze. Do dziś kapitan Betard Sparty przechodzi rehabilitację kontuzjowanej nogi, poruszając się o kulach.

Po finale PGE Ekstraligi (24 września br.) Maciej Janowski wypowiedział się w Magazynie PGE Ekstraligi:

Patrząc na całokształt tego sezonu i na to, z jakimi problemami się borykaliśmy na koniec, to wydaje mi się, że jesteśmy zadowoleni.

Oczywiście za moimi słowami jest gorycz, bo sportowa dusza chciałaby walczyć o złoto, ale jest, jak jest. Musimy iść dalej i przygotowywać się mocniej do następnego sezonu i powalczyć. Motor też miał wiele kontuzji, ale one były wcześniej, a nie na koniec rozgrywek. Teraz było widać ich potężną moc, gdzie czołówka walczy o medale Grand Prix, a kolejny znakomity sezon jedzie Dominik Kubera. Byli mocni. Dla nas za mocni.

Magic nie pominął także tematu startu w finale Taia Woffindena:

Sam kilka razy startowałem, będąc nie do końca sprawnym. Z wiekiem ta moja ostrożność jest większa i bardziej szanuję zdrowie. Koniec sezonu, najważniejsze mecze… Tai pokazał ogromne serce, że zdecydował się walczyć. Na szczęście też ten jego upadek w niedzielę skończył się na tyle dobrze, że mógł wyjść z nami na podium.

Na koniec Maciej Janowski odpowiedział na pytanie dotyczące presji jaka była na Betard Sparcie – by ta wywalczyła w bieżącym sezonie złoty medal DMP:

Wydaje mi się, że jeżdżąc na tym poziomie, to już sami wiemy, po co tu przyjeżdżamy. Nikt z nas nie jedzie na dziesięć procent, czy nie imprezuje w tygodniu. Wiemy, jakie mamy zadania i każdy pracuje zimą, a potem w sezonie, by znaleźć się w tym miejscu. Tutaj nie trzeba nakładać presji.