W jednym – wydawałoby się – z poważnych portali sportowych jedna z osób pisząca o żużlu popełniła tekst o tym, iż w sprawie startów żużlowców polskich pochodzenia rosyjskiego jest już wszystko jasne. Zawodnicy ci – ku uciesze ich pracodawców, a przede wszystkim kibiców, będą mogli mieć uprawnienia do startu w polskiej ekstralidze żużlowej pod koniec listopada – a więc już po zamknięciu okienka transferowego. Owa decyzja ma zapaść po listopadowym posiedzeniu zarządu PZM. A możliwość startu w Polsce, Rosjan z polskim paszportem wg autora tego tekstu została uzgodniona z władzami FIM jeszcze przed ostatnią rundą SGP w Toruniu.
No pięknie – cóż za rewelacje! Klikalność w artykuł jest bardzo duża, autor tego tekstu się cieszy, bo poniosła go jego własna fantazja i ciekawe co wypalił, albo wypił, by stworzyć takie dzieło. Oczywiście w tekście nie ma podanych żadnych źródeł tych, wyssanych z palca, informacji. By odróżnić się od swojego guru, nauczyciela i mistrza, który także nie za bardzo lubił Spartę, autor tego artykułu nie napisał „z dobrze poinformowanych źródeł”, gdyż był to znak firmowy skazanego na banicję do niszowego portalu żużlowego, owego guru „dziennikarstwa”.
Jeszcze w miarę młody, autor tekstu o dopuszczeniu Rosjan z polskim paszportem do startów w ekstralidze żużlowej, nie zdaje sobie sprawy, że stąpa po cienkiej linie, w dodatku na kruchym lodzie. Sport – to nie polityka, w której można manipulować ludźmi.
Sport to dziedzina życia, jak żadna inna – wymierna, jednoznaczna i policzalna. Nie należy tworzyć własnych historii, chyba że swoje „rewelacje” można porównać do informacji wymienianych między przekupkami w pralni. Ale to inna liga odbiorców. Może jeśli autor podzieli los swojego guru wówczas tę prostą zasadę zrozumie…
Papier (Internet) przyjmuje wszystko. Jak błyskawica rozeszła się więc „po Internetach” na różnych znanych i cenionych portalach wieść o dopuszczeniu do startu w lidze Polaków pochodzenia rosyjskiego. Kibice na forach zainteresowanych drużyn ucieszyli się z faktu, iż liderzy wracają do składów meczowych.
Autor się cieszy, iż stworzył fake news, który żyje w sieci już swoim życiem. Tylko, że żaden z zainteresowanych klubów żużlowych nie ogłosił tych rewelacji na swoich stronach klubowych, czy też w mediach społecznościowych, zresztą podobnie jak PZM. Przypadek? Specjalnie trzymają kibiców w niepewności?
Dopóki młody człowiek piszący o żużlu będzie miał zielone światło od swoich mocodawców na takie teksty, co jakich czas czekają nas podobne rewelacje, czy sensacje tego autora. Mając to na uwadze – trzeba po prostu zachować zimną krew i nie czytać tych bzdur.
A co na te niesamowite informacje odpowiedział prezes PZM Michał Sikora:
Nie wiem skąd takie informacje, na pewno nie ode mnie. Żadne decyzje w tej sprawie nie zapadły. Więcej w tym temacie nie będę się na razie wypowiadał — czytamy na stronie Przeglądu Sportowego. Jest to jasna informacja, iż żadna decyzja w sprawie startu żużlowców rosyjskich mających polskie obywatelstwo jeszcze nie zapadła. A przypomnijmy wg autora tego science fiction, takie decyzje miały zapaść już przed SGP w Toruniu.
Przypomina się tam również (na stronie PS), że Polski Związek Motorowy jest jedynym organem, który może podjąć decyzję w sprawie ewentualnego powrotu wszystkich Rosjan, bądź tylko Rosjan z polskimi paszportami, do polskich rozgrywek ligowych.
We Wrocławiu, Toruniu i innych klubach wiążących swe nadzieje z Rosjanami, wciąż zatem muszą żyć w niepewności i w okresie transferowym zabezpieczyć się kadrowo na wypadek, gdyby PZM przedłużył zakaz startów dla zawodników z tego kraju na kolejny sezon.
A rewelacje pewnego piszącego o żużlu można włożyć miedzy bajki i czytać dzieciom na dobranoc.
Tylko ciekawe jak ten mały człowiek może spojrzeć rano w lustro nie tylko podczas golenia?
Zdjęcie: media społecznościowe Artema Łaguty