Emocje związane z tegorocznymi rozgrywkami PGE Ekstraligi, a zwłaszcza meczami finałowymi pomiędzy Spartą a Motorem już opadły..

Fakt zdobycia przez Spartę tytułu mistrzowskiego na pewno już na dobre dotarł do świadomości zawodników, którzy powoli oswajają się z tym, że są częścią najlepszej drużyny w Polsce. W ogłoszonym przez PGE Ekstraligę konkursie na najlepszego rajdera finałów wygrał zawodnik drużyny przegranej Dominik Kubera.

Dlaczego przegranej? Nie sposób umniejszać wielkiego sukcesu Motoru Lublin, który po30 latach powtórzył swoje najlepsze osiągnięcie i po raz drugi w historii klubu zdobył srebrny medal w rozgrywkach o Drużynowe Mistrzostwo Polski. Jest to fakt niezaprzeczalny i z tym nie dyskutujemy.

Jednak na całym świecie drugie miejsce jest równoznaczne z pierwszym przegranym. W każdej rywalizacji chodzi o zwycięstwo. A zwycięzcą w tegorocznej PGE Ekstralidze jest drużyna Sparty Wrocław.

Jest to dosyć nietypowe, że rajderem finałów zostaje zawodnik drużyny przegranej i taki, który nie był najlepszym zawodnikiem finałów, patrząc na statystyki żużlowców. Dość powiedzieć, że mecz na Stadionie Olimpijskim był do 10 biegu bardzo wyrównany i dopiero wygrana Sparty ostatnich pięć biegów w stosunku 21-9 przechyliła szalę zwycięstwa na stronę gospodarzy ostatniego meczu. To był prawdziwy nokaut w wykonaniu Wrocławian. Kubera, jadący trzy razy w pięciu ostatnich biegach zdobył 3 punkty i bonus. Nie wygrał ani jednego z tych wyścigów. Czy to jest postawa godna lidera i zawodnika, który został rajderem kolejki?

Tytuł rajdera finałów powinien trafić w ręce zawodnika, który potrafił wytrzymać ciśnienie związane z meczami finałowymi do samego końca. Jak ulał pasuje tutaj słynne już powiedzenie klasyka polityki, że prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, a po tym jak kończy…

Aplikacja do głosowania na najlepszego zawodnika meczów o tytuł była niedostępna na Stadionie Olimpijskim o czym miłym głosem informowała pani spiker podczas tych zawodów. Część kibiców gospodarzy (z około 10.000 fanów Sparty) na pewno nie mogła z tego powodu zagłosować na swojego zawodnika.

Kto więc był najlepszym zawodnikiem finałów?

Według naszej subiektywnej oceny rajderem finałów powinien zostać ktoś z dwójki Tai Woffinden – Daniel Bewley, ze wskazaniem na starszego Brytyjczyka.

Notę zawodnika Belle Vue obniża słabszy występ w 14. biegu meczu we Wrocławiu, w którym przyjechał za plecami wszystkich rywali. Jednak jego jazda podczas finałów była niesamowita. Swoje umiejętności Daniel pokazał min. podczas 14. wyścigu w Lublinie, kiedy dosłownie jechał po bandzie i do mety przywiózł wówczas dwa punkty Zawodnik Sparty przyjechał za plecami Dominika Kubery, pokonując Mikkela Michelsena. Poza tym Bewley w 10 finałowych biegach ani razu nie przyjechał do mety na ostatnim miejscu.

Tai Woffinden z kolei, wygrał 14. gonitwę dnia we Wrocławiu, jednak zdarzyły mu się wpadki podczas tych dwóch meczów. We czwartek dotarł do mety czwarty w przedostatnim wyścigu, a w niedzielę zajął to samo miejsce w 9. biegu, a para wrocławska uległa wówczas gościom 1-5.

Każdy z wymienionych zawodników ma na swoim koncie „jakieś grzeszki”. W dzisiejszym speedwayu o tym, na którym miejscu zawodnik dotrze do mety decydują detale, w tym szybkość reakcji na zmieniające się warunki na torze.

Naszym subiektywnym zdaniem najlepszym zawodnikiem finałów został bez wątpienia Tai Woffinden. Brytyjczyk po zdobytym tytule mistrzowskim nie krył łez wzruszenia. Widać jak bardzo zależało mu na zdobyciu tytułu DMP. Nie ukrywał tego zresztą w swojej wypowiedzi na murawie dla reportera stacji transmitującej finał z Wrocławia.