Po rozegraniu trzech pierwszych – zresztą przegranych – spotkań sparingowych przez zawodników Betard Sparty Wrocław już pojawiły się głosy, że Drużynowi Mistrzowie Polski z 2021 r mają mikroskład.
Ubył jeden żużlowiec z podstawowego składu – zawieszony Rosjanin, Indywidualny Mistrz Świata – Artem Łaguta. To jaki skład miała wrocławska drużyna zanim zawieszono Artema, skoro teraz ma mikroskład? Mini? A może midi?…
Dla przypomnienia Sparta Wrocław zdobyła tytuł Drużynowych Mistrzów Polski w praktycznie niezmienionym składzie. Do zespołu dołączył Bartłomiej Kowalski, w miejsce kończącego wiek juniora Przemysława Liszki. Oprócz tego, podczas jesiennego okienka transferowego, do zespołu dołączył Francis Gusts – utalentowany łotewski zawodnik. Cóż więcej trzeba na kosmetyczne zmiany w ekipie drużynowych mistrzów Polski?
Mając sprawdzony i pewny skład postanowiono dokonać koniecznej, drobnej korekty. Podczas budowania zespołu na sezon 2022 nikt nie był w stanie przewidzieć, iż zawodnicy z Rosji zostaną wykluczeni z rozgrywek.
Dodatkowo, by nie blokować rozwoju młodego talentu i zapewnić mu jak najwięcej ścigania – nie tylko w rozgrywkach Ekstraligi U24 postanowiono wypożyczyć do drugoligowego klubu, Francisa Gustsa.
Ale jak ktoś chce rzucić to zawsze znajdzie pod ręką jakiś kamień…
Nie tak dawno przez nadmiar zawodników w składzie Sparty Wrocław były z tego powodu problemy w drużynie. Żeby daleko nie szukać przypomnijmy sezon 2017, w którym w zespole ze stolicy Dolnego Śląska było aż sześciu seniorów, a miejsc w składzie na mecz było tylko pięć. Wówczas nieodżałowanej pamięci Tomasz Jędrzejak, mimo ogromnej chęci walki na torze, odjechał tylko 6 meczów (26 biegów) w całym sezonie ligowym. Niezadowolony wówczas był także Szymon Woźniak, który nie dość, że walczył w 15 meczach ligowych (na 18 ogółem) to zdobył tytuł Indywidualnego Mistrza Polski. Ale pozostała u Bydgoszczanina zadra za to, że w jednym z pierwszych meczów nie wystawiono go w spotkaniu, a stosowano „zz” za kontuzjowanego zawodnika.
Nie lada trudny do zgryzienia orzech miał też ówczesny trener Spartan Rafał Dobrucki. Wrocławianie mieli wszystko w swoim ręku by zdobyć już wtedy tytuł DMP – do ostatniego biegu finału we Wrocławiu. Stało się inaczej. Może właśnie przez nadmiar zawodników gotowych do jazdy?
Po sezonie niezadowoleni z występów w 2017 r. (ilość startów w drużynie) zawodnicy odeszli z Wrocławia…
Później w Sparcie podobna sytuacja powtórzyła się w 2019 r. W drużynie było wówczas sześciu seniorów gotowych do jazdy w meczu (Czugunow miał 20 lat, ale mógł występować tylko jako senior). W składzie był także jadący ostatni sezon jako junior Maksym Drabik. Ekipa wydawać by się mogła bardzo silna. Jeżeli podstawowy junior dostaje w meczu więcej niż trzy jazdy, dodatkowo na tor wypuszcza się Czugunowa, to któryś z podstawowej piątki seniorów musi tych biegów mieć w meczu mniej – co jest oczywiste.
Sparta podobnie jak w 2017 w finale uległa Unii Leszno i musiała, kolejny raz, zadowolić się srebrem z Drużynowych Mistrzostw Polski.
Najbardziej niezadowolonym zawodnikiem w drużynie Sparty był wówczas Jakub Jamróg. Zawodnik rodem z Tarnowa wystąpił w 18 meczach (odjechał 65 biegów). Mniej od niego – bo tylko 13 spotkań zaliczył Vaclav Milik. Ale obaj zawodnicy w kolejnym sezonie reprezentowali już inne kluby. Jamróg odszedł do Lublina, gdzie podczas podpisywania kontraktu obiecywano mu więcej biegów niż we Wrocławiu. Motor przed sezonem 2020 r. do składu dokooptował Jarosława Hampela. W efekcie z obiecanej przez Lublinian większej ilości biegów i spokojnej głowy dla Jamroga wyszło tak, że wychowanek Unii Tarnów zaliczył tylko 7 meczów i odjechał tylko 25 biegów – czyli grubo ponad połowę mniej, tego co rok wcześniej we Wrocławiu. Oczywiście niezadowolony Jamróg po sezonie 2020 niezadowolony odszedł z Lublina.
Skoro na przestrzeni ostatnich lat maksi skład Sparty nie przyniósł spodziewanych sukcesów – w postaci zdobycia tytułu drużynowych mistrzów Polski, to jeśli skład „szyty na miarę” przyniósł sukces – czyli tytuł DMP dla Sparty (dla przypomnienia po 15 latach przerwy) to dlaczego – ucząc się na własnych błędach – nie zastosować takiego właśnie wariantu drużyny w kolejnym sezonie?
Czy dziennikarze potrafią znaleźć złoty środek na rozwiązanie tej sytuacji, czy tylko potrafią krytykować?