Michał Korościel to na co dzień dziennikarz Radia Zet. Jednak jego pasją jest przede wszystkim żużel. Ale trudno się dziwić skoro dziennikarz pochodzi z Zielonej Góry, a tam większość chłopaków „wsiąka w speedway”, który jest tam bardzo popularny.

Od dwóch lat – po przejęciu przez SGP przez Discovery głos Michała Korościela kibice żużlowi mogą słyszeć podczas komentowania rund Speedway Grand Prix. Poza tym komentuje zawody żużlowe na kanale Eleven Sports. Wspólnie z Marcinem Kuźbickim tworzy jeden z najlepszych komentatorskich duetów – jeśli chodzi o speedway.

Tak o początkach swojej kariery dziennikarskiej powiedział w obszernym wywiadzie dla toruńskiego dziennika Nowości:

U mnie było to proste od dziecka, nawet Świętemu Mikołajowi o tym mówiłem: zawsze chciałem komentować mecze żużlowe i byłem święcie przekonany, że tak właśnie będzie. Do radia trafiłem przez przypadek. Na studiach dziennikarskich podwoziłem moim Polonezem Truckiem kolegę na przesłuchanie. Jak już tam dojechałem, to stwierdziłem, że sam spróbuję, ja się dostałem, a kolega nie. Potem było Radio Zachód, gdzie świetnie żużel robili Jacek Białogłowy i Maciej Noskowicz. Udało mi się skomentować finał IMP we Wrocławiu w 2007, ale wiedziałem, że weterani nie specjalnie chcą robić miejsce młodemu. Zacząłem rozsyłać CV po dużych stacjach i wszędzie mnie olewali. W końcu wpisałem w tytule maila do Zetki: „Nie olewajcie mnie, chcę pracować w Radiu Zet”. I wyobraź sobie, następnego dnia zaprosili mnie na przesłuchanie. Pojawił się wtedy także kontakt z Eurosportem. Powiedziałem im wtedy: jak będziecie mieli żużel na antenie, to pamiętajcie o mnie. Pierwsze turnieje SEC komentował Andrzej Mielczarek, ale kiedyś zachorował, był do wzięcia turniej w Togliatti. Byłem bardzo zestresowany, ale jakoś poszło, a od sezonu 2014 zacząłem już regularnie komentować ligę szwedzką.

Wywodzący się z Zielonej Góry dziennikarz i na co dzień kibic Falubazu, musiał bardzo uważać komentując ligowy mecz drużyny z rodzinnego miasta:

Pamiętam swój pierwszy komentarz meczu Falubazu w Eleven. Wszyscy wiedzą, że jestem z Zielonej Góry i bardzo starałem się tego nie pokazywać w czasie transmisji. Potem ojciec mi powiedział, że brzmiałem jak kibic przeciwnej drużyny, był to GKM, jak dobrze pamiętam. Natomiast zdarza mi się kibicować słabszym w czasie transmisji i tego się nie wstydzę, bo lubię wyrównane mecze i emocje.

O wspólnym komentowaniu żużla z Kuźbickim mówi wprost:

Bardzo dobrze nam się razem pracuje. „Kuźbik” ma podobne poczucie humoru, ale jest bardziej stonowany. W tym układzie ja jestem sercem, on rozumem. Inaczej z nim mi się komentuje, a inaczej, nie znaczy, że gorzej, z Rafałem Lewickim. Z zawodników świetnie się czuję z Tobiaszem Musielakiem, ma poczucie humoru, potrafi ubrać myśli w odpowiednie słowa i co ważne, nie boi się mówić.

Podczas komentawania wydarzeń na żywo zdarzyło mu się zanotować słowną wpadkę: Chciałem wtedy coś powiedzieć w stylu, że ma potwornie szybki silnik między nogami, wyszedł taki bon mot, ale myślę, że większość osób potraktowało to z humorem i dystansem. Czy miałem jakieś wpadki antenowe? Do dziś każdy pamięta „dziecko dwóch pedałów” Bohdana Tomaszewskiego, ale w dobie social mediów takie rzeczy żyją góra jedną dobę.

Na youtubie można obejrzeć film jak dziennikarz próbuje swoich sił na motocyklu żużlowym:

Udało mi się skompromitować (śmiech). Można to znaleźć na youtubie, ale jeszcze wcześniej Krzysiek Cegielski zorganizował dla mnie przejażdżkę w Krakowie na motocyklu Janusza Kołodzieja. Myślałem, że pędziłem jak wariat, otarłem się o śmierć, a na nagraniu wyszło, że można było umrzeć, ale ewentualnie ze śmiechu. Uważam jednak, że każdy, kto jest blisko żużla, powinien tego spróbować, to uczy szacunku dla tych gości.

Zimą Michał Korościel dla Eurosportu komentuje także skoki narciarskie:

Skoki też kocham, ale najpierw byłem po prostu kibicem sukcesu, typowym dzieckiem Adama Małysza, dopiero później się w to wgryzłem i pokochałem bez względu na wyniki Polaków. Skoczkowie w zdecydowanej większości wywodzą się z regionów, które są żużlowymi pustyniami. Gdzieś tam te środowiska się stykają, słyszałem, że Patryk Dudek wymieniał ciekawe opinie z Piotrem Żyłą, sami żużlowcy zresztą upodabniają się do skoczków z wyglądu, są coraz chudsi. Myślę, że ze względu na charakter, emocje i adrenalinę żużel najszybciej trafiłby do Piotra Żyły, który lubi takie ekstrema, z kolei Dawid Kubacki to majsterkowicz, jego mogłaby zaciekawić techniczna strona czarnego sportu.

Źródło: nowości.com.pl