Tai Woffinden w sobotę chciał się pokazać z jak najlepszej strony przed swoimi kibicami w Grand Prix Wielkiej Brytanii, ale zawody zakończyły się dla niego fatalnie

Do pechowego zdarzenia z udziałem Brytyjczyka doszło w 16. biegu sobotniej rywalizacji w Cardiff. Woffinden prowadził od startu, ale bez przerwy bardzo mocno naciskał na niego Bartosz Zmarzlik. Po dwóch okrążeniach zawodnikowi gospodarzy podbiło motocykl, a rozpędzonej maszyny nie udało się już opanować. Zatrzymał się on dopiero na dmuchanej bandzie po bolesnym upadku.

– Koło złapało gdzieś koleinę, przyczepniejsze miejsce i jak z katapulty, mocno uderzył o tor – analizował na gorąco przyczyny upadku Rafał Lewicki w Eurosporcie Extra w Playerze.

Do poszkodowanego szybko dotarła pomoc medyczna, a po chwili zdołał on nawet wstać o własnych siłach. Woffinden nadal trzymał się jednak za obolały bark i zamiast szykować się do następnego startu, musiał udać się do szpitala.

– To było pechowe zdarzenie, czasem opony bezdętkowe po prostu reagują w ten sposób i cię podnoszą. Moja ręka jest złamana, więc dla mnie to już koniec – powiedział załamany żużlowiec w rozmowie z brytyjskim Eurosportem.

Nieszczęście Woffindena pomogło tymczasem Zmarzlikowi w zdobyciu awansu do półfinałów. Przed tym biegiem Brytyjczyk miał sześć punktów na swoim koncie i o jeden wyprzedzał aktualnego mistrza świata, który nie zachwycał w fazie zasadniczej. Zmarzlik wykorzystał jednak potem swoją szasnę i ostatecznie zakończył Grand Prix Wielkiej Brytanii na trzecim stopniu podium.

Tai Woffinden przed kamerami Eurosportu z obandażowaną lewą dłonią stwierdził także, iż dokładnie zna swoje ciało i wie, że na pewno, że kość w dłoni jest złamana i będzie potrzebował operacji. Ale do szpitala się nie wybiera. Chce pójść w miasto uśmierzyć swój ból. Brytyjczyk dodał także, że ciężko jest mu tak kończyć wieczór, tym bardziej, że czuł że Grand Prix w Cardiff może wygrać.

Wypadek Taia Woffindena:

Źródło: eurosport.tvn24.pl