We wtorek wieczorem 4 lipca, media obiegła wiadomość, iż Bartłomiejowi Kowalskiemu skonfiskowano nieprzepisowe gaźniki. Niektórzy już tworzyli fantastyczne historie, iż rzekomo to, że w meczu ligi szwedzkiej Bartłomiej Kowalski zdobył tylko jeden punkt było spowodowane faktem, iż musiał używać legalnych gaźników. Dawano jasno do zrozumienia, że zawodnik Betard Sparty jest oszustem.

Bardzo szybko wydano wyrok na – jak się okazało – Bogu ducha winnego zawodnika. Czy wszyscy ci, którzy tak lekko oskarżyli zawodnika o oszustwo – przeprosili go?

Żużel to sport wysoce stresujący z wielką presją na zawodników. Żużlowców nie ma zbyt wielu, więc ze szczególną troską powinniśmy dbać o tych, którzy są i jeszcze wybijają się ponad przeciętność. Niedawny przykład Maxa Drabika powinien dać niektórym do myślenia i zanim jednoznaczne, oceniające opinie zostaną wydane powinny być po kilka razy sprawdzone – najlepiej u źródła – a nie na zasadzie plotki jak to w maglu jedna pani drugiej pani… W takich niezwykle trudnych momentach ważne jest okazanie wsparcia zainteresowanemu. W prawie od zawsze funkcjonuje zasada domniemanej niewinności o której goniący za klikalnością niektórzy piszący o żużlu zapominają. Winę trzeba UDOWODNIĆ. A jeśli są niejasności przed ferowaniem wyroku należy poczekać do ich wyjaśnienia. Ale przecież klikalność! A ile to może wyrządzić szkody! Szkoda, że dziennikarze podchodzą do wielu zagadnień bezrefleksyjnie…

Cóż na szczęście wydaje się, że cały hejt jaki został skierowany na Bartłomieja Kowalskiego jakoś nie wpłynął negatywnie na niego. Sam zawodnik ze stoickim spokojem napisał w swoich mediach społecznościowych:

Warto zawsze cierpliwie poczekać do wyjaśnienia sprawy.
Nie warto od razu atakować i oskarżać.
Byłem pewien, że mój sprzęt jest OK. Gram fair. Teraz czyszczę głowę i jadę dalej.
Dziękuje tym wszystkim, którzy we mnie wierzyli i okazali mi wsparcie.

Bartłomiej umieścił też na swojej tablicy informację, jaka ukazała się na stronie klubu Indianerna Kumla:

Zawodnik Indianerny Kumla fałszywie oskarżony o oszustwo! We wtorek Bartłomiej Kowalski był podejrzany o próbę skorzystania z dwóch wadliwych gaźników. Przeprowadzone w środę dochodzenie, skonsultowane m.in. z producentem firmą Blixt oraz po zbadaniu wszystkich gaźników drużyny, mierzonych 3-punktowym mikrometrem, wykazało, że Kowalski nie próbował oszukiwać przed wtorkowym meczem.

Zgodnie z regulaminem, rozmiar gaźnika wynosić może 34 mm z błędem pomiarowym 0,1 mm. Okazało się, że w Vastervik użyto błędnego przyrządu pomiarowego.

Przeprowadzone w środę testy wykazały, że zakwestionowane gaźniki Kowalskiego miały wymiary 34,051 mm, 34,100 mm, 33,960 mm i 33,990 mm.

Mam nadzieję, że każdy, kto fałszywie oskarżył Kowalskiego i nasz klub, będzie miał refleksję i zastanowi się, zanim wskaże kogoś palcem. Niezależnie od tego, czy mówimy o osobie zajmującej wysoką pozycję w danym klubie, czy też kibicu sprzed kanapy.

Do naszych kibiców, którzy wspierają nas w tych wszystkich trudnych chwilach chcę tylko powiedzieć ❤️

Serdecznie pozdrawiam Peter Johansson dyrektor sportowy KMSK

Warto wziąć sobie do serca wyważone słowa zarówno Bartłomieja Kowalskiego jak i Petera Johanssona.

Warto kilka razy się zastanowić, niż bezpodstawnie fałszywie oskarżać. Dość już było tragedii wokół żużla!