Już od jakiegoś czasu nietrudno zauważyć, iż obecne władze żużlowe „na siłę” chcą wprowadzić zmiany „na lepsze” w naszym speedwayu.
Słowo tradycja zostało wyparte ze słownika sterników polskiego żużla. Podobno wymagania telewizji – jednego z głównych sponsorów czarnego sportu mają tutaj decydujący wpływ.
Sponsor płaci i wymaga. Wydawać by się mogło – prosta jak drut zasada. Tylko czy do końca to się musi sprawdzać w rodzimym żużlu?
Puste stadiony podczas meczów żużlowych mieliśmy okazję przerabiać podczas pandemii. Wszyscy zgodnym chórem twierdzili, że „to nie jest to”. Że kibice na stadionie sprawiają, że jest specyficzna atmosfera a doping fanów niektórych zawodników niesie do zwycięstwa.
Czyli jednak kibice są ważnym – przynajmniej dla sportowców – elementem żużlowego widowiska.
A ja po raz kolejny zadam pytanie – ale czy są ważnym elementem dla rządzących polskim speedwayem i dla telewizji?
Mam wrażenie, że całość rozgrywek ligowych „kręci” się wokół darczyńców, a kibic jest tu tylko dodatkiem do imprezy jaką „sobie organizują krewni i znajomi królika”.
Od wielu lat, zanim ster rozgrywek ligowych przejęli obecnie rządzący, jeśli termin rozpoczęcia ligi wypadał na okres Świąt Wielkanocnych to mecze ligowe odbywały się ZAWSZE w lany poniedziałek.
Mimo różnych zawirowań, Polska to w dalszym ciągu kraj katolicki, a Wielkanoc obok Bożego Narodzenia jest najważniejszym świętem polskiej rodziny, czy się to komuś podoba, czy nie.
Nawet w siermiężnych, mrocznych czasach komuny, partyjni decydenci z GKSŻ, czy ich koledzy-prezesi klubów żużlowych nie próbowali organizować rund drużynowych mistrzostw Polski w Wielką Sobotę, czy w Niedzielę Wielkanocną.
Na żużlową inaugurację był zarezerwowany poniedziałek wielkanocny.
Pamiętam, jak będąc dzieckiem, całą dużą rodziną spotykaliśmy się w wielkanocny poniedziałek w dużym mieszkaniu moich dziadków, znajdującym się nieopodal mostu Uniwersyteckiego. Po świątecznym, ale już poniedziałkowym obiedzie męska część rodziny, czyli dziadek, wujkowie, ich dzieci, tata i oczywiście ja „maszerowaliśmy” na plac Bema, by tam wsiąść w tramwaj 9 bądź 17 i dojechać na Stadion Olimpijski na żużel.
Można było i mieć święta i obejrzeć żużel na stadionie.
A dziś?
Pierwsza runda PGE Ekstraligi zaplanowana jest na 8 i 9 kwietnia, czyli w Wielką Sobotę oraz w Niedzielę Wielkanocną.
Jeszcze można zrozumieć organizację meczów ligowych w sobotę. Sam byłem wyganiany w ten dzień przez mamę na stadion przy ul. Oporowskiej, jeśli w Wielką Sobotą mecz ligowy grał Śląsk. Nie „kręcił” się mamie nikt po kuchni w trakcie świątecznych przygotowań…
Niedziela Wielkanocna 9 kwietnia to dwa mecze PGE Ekstraligi: w hicie kolejki Platinum Motor Lublin podejmuje Betard Spartę Wrocław. Tego dnia odbędzie się równie ważny mecz w Lesznie. Na Smoczyku Fogo Unia Leszno walczy z beniaminkiem rozgrywek Cellfast Wilkami Krosno.
Na pewno dla przyjezdnych fajnie byłoby jeździć pierwszy w historii mecz w ekstralidze, w obecności swoich kibiców na stadionie w Lesznie.
Tylko kto poświęci Wielkanocne święto i na CAŁY dzień wyjedzie na wyprawę związaną z żużlem? Na pewno znajdą się pasjonaci, którzy wybiorą się z Krosna do wielkopolskiego miasta na mecz ekstraligi. Ale wówczas gwarantowane są rozwody. Łagodniejszym rozwiązaniem będą ciche dni w domu, po takiej całoświątecznej wyprawie na speedway.
Podobna sytuacja jest w przypadku kibiców Sparty Wrocław. Na Świąteczny mecz w Lublinie fanatycy Sparty Wrocław nie organizują autobusu dla kibiców klubu ze stolicy Dolnego Śląska. Jest to jedyne miejsce w tym sezonie do którego fani Wrocławian nie dojadą w sposób zorganizowany.
Czy władze PGE Ekstraligi rozumieją to, co zrobiły publikując taki terminarz PGE Ekstraligi? Wszystkim kibicom wydaje się to wręcz irracjonalne co zaproponowała żużlowa centrala. Dodatkowo w polskiej ekstralidze są kluby, które liczą każdy grosz z wpływów z biletów z meczów ligowych.
Jest jeszcze druga strona medalu.
Głównymi aktorami niedzielnych meczów są zawodnicy. Wielu otwarcie przyznaje się do wiary w Boga. Wielu ma rodziny. Wyjazd w Niedzielę Wielkanocną na drugi kraniec Polski eliminuje możliwość spędzenia przez nich tych świąt w gronie najbliższych…
Tak, dożyliśmy ciekawych czasów, w których zarówno kibice jak i zawodnicy są tylko dodatkiem do zabawy, którą organizują działacze różnej maści.
Poniżej prezentujemy tekst jaki opublikowano w mediach społecznościowych na profilu Spartan – fanatyków Sparty Wrocław:
Inauguracja sezonu zbliża się wielkimi krokami.
Od kliku sezonów obserwujemy, że terminarz układany jest pod widzów telewizyjnych. Start ligi wcześniej w Wielką Sobotę, teraz w niedzielę powoduje, że wyjazd dla ekipy autokarowej na 500km kasuje praktycznie możliwość tradycyjnego rozpoczęcia tego dnia.
Z tego powodu jesteśmy zmuszeni zrezygnować ze zorganizowanej formy wyjazdu jaką zawsze też stwarzamy dla Was. Jednocześnie informujemy, że jest to jedyny mecz wyjazdowy gdzie nie organizujemy wyjazdu otwartego. Na wszystkie pozostałe będziemy działać w takiej formie jak dotychczas. Śledźcie nasz profil i na nim wszystko znajdziecie.
Oczywiście nie oznacza to, że nie będzie nas na pierwszym meczu. Stawimy się jak zawsze w sektorze gości by wspierać nasz klub! Do zobaczenia w Lublinie!
Jesteśmy zawsze tam, gdzie Sparta mecz swój ma!
Być może w przypadku meczu w Lublinie sytuacja nie będzie dla kibiców taka zła. Z doniesień napływających z tego miasta wynika, iż przy obecnych warunkach pogodowych jest marna szansa na rozegranie pierwszego tegorocznego meczu ligowego w grodzie koziołków w pierwotnie zaplanowanym terminie. Jednak, jak zawsze – czas pokaże jak to wszystko będzie.