Jak żużel – ten ligowy – to tylko w niedzielę. To zdanie od tego roku jest już niestety nieaktualne.

Władze ligi (PGE Ekstraliga) wpadły na „doskonały” pomysł, by w telewizji pokazywać wszystkie ekstraligowe mecze. Dwa w piątek i dwa w niedzielę, dzieląc tym samym ligową kolejkę na dwie części.

Napisano już o tym wiele, ale chciałbym zwrócić uwagę na fakt, iż niejasny jest klucz wg jakiego władze ligi przyznały mecze piątkowe poszczególnym klubom.

W pierwotnym kalendarzu Unia, jako gospodarz, miała rozgrywać mecze w niedzielę 5 razy, a w piątek tylko dwa. Np. Włókniarz, Falubaz i Stal meczy piątkowych w roli gospodarza miały mieć trzy, co oznacza, że cztery mecze u siebie mieli rozgrywać w niedzielę.

A SPARTA? Cóż, drużyna w której dwóch zawodników (Woffinden, Janowski) to stali uczestnicy cyklu Grand Prix plus dwóch (Milik, Fricke) mogących brać udział w pojedynczych rundach cyklu GP ma cztery mecze jako gospodarz w piątek, a tylko trzy u siebie w niedzielę! I to jeszcze piątkowe mecze kolidujące z oficjalnymi treningami przed GP.

Jakim kryterium kierowały się władze naszej żużlowej ekstraligi rozdzielając mecze poszczególnym klubom? Myślę, że (wobec niejasnych zasad tego kryterium) najbliższe będzie to dotyczące „lubienia bądź nielubienia” (co jest mało profesjonalne – w najlepszej i profesjonalnej przecież lidze żużlowej świata!).

Jeśli przyjąć kryterium miejsc uzyskanych w sezonie 2018 (co jest najbliższe sytuacji faktycznej) to Sparta w sezonie 2018 zajęła trzecie miejsce, Włókniarz czwarte, a Falubaz siódme.

Uwzględniając natomiast widowiskowość meczy na danym stadionie i to kryterium jest najkorzystniejsze dla Sparty. Stadion Nowy Olimpijski wypełniony w prawie 100% z największą ilością wyprzedzeń w całej polskiej ekstralidze sezonu 2018. I cóż z tego? Kluby, które zajęły gorsze od Sparty miejsca w sezonie 2018, czy też miały na swoim stadionie mniej wyprzedzeń niż we Wrocławiu, otrzymały od ekstraligi cztery niedzielne mecze w roli gospodarza.

Tak, dla mnie przyznanie klubom niedzielnych meczy w roli gospodarza, w ekstralidze, nie jest do końca jasne. A w profesjonalnej lidze zasady i wszelkiego rodzaju kryteria powinny być przejrzyste. Chyba, że stosujemy zasadę, że tam gdzie zaczyna się żużel kończy się logika.

A problemu by nie było, gdyby wszystkie mecze rozgrywane były w niedzielę…

Na szczęście dzięki różnym sytuacjom (mecz Sparty ze Stalą plus decyzje ekstraligi) Sparta jako gospodarz rozegrała do tej pory tylko jeden mecz ligowy w piątek (majowy mecz z Motorem Lublin). Na wyjeździe w piątek jeździliśmy w czterech meczach (Lublin, Częstochowa, Grudziądz, Gorzów).

Wg przedsezonowego kalendarza wszystko wskazuje na to, że pozostałe mecze Sparta będzie rozgrywać już tylko w niedzielę. Ale ten kalendarz oczywiście może jeszcze ulec zmianie (jest dynamiczny)…

Władze ligi mogą z niedzieli przenieść na piątek mecz Sparta – GKM. Obym nie był złym prorokiem…

Co dają piątkowe mecze?

Oprócz pieniędzy dla producentów – czyli telewizji, władz ekstraligi, klubów i oglądania wszystkich meczy w telewizji przez kibiców kanapowych – nic więcej.

Minusy?

Zawodnicy jeżdżący w SGP są pozbawieni możliwości zapoznania się z torem. W tym sezonie trening jest jednocześnie kwalifikacją do turnieju głównego. Zawodnik z najlepszym czasem pierwszy wybiera numer startowy na GP. Jeżeli chcemy mieć trzeciego mistrza świata z Polski w historii żużla (na którego od wielu lat już czekamy), to przyznam, że władze ekstraligi nie pomagają w osiągnięciu tego sukcesu polskim zawodnikom. Wiem – mamy teraz dwóch Polaków na czele klasyfikacji, a J. Kołodziej wygrał ostatnią GP Czech.

Ale mnie chodzi o sam fakt. Jeśli jest możliwość, to robimy wszystko by w KAŻDYM turnieju cyklu GP zdobywać jak najwięcej punktów. Żużel to sport z bardzo dużą ilością urazów. Najdobitniej w drodze po tytuł IMŚ na żużlu przekonał się o tym Tomasz Gollob. W sezonie 1999 r Tomasz Gollob prowadził w klasyfikacji generalnej przed ostatnim turniejem SGP w Danii (wówczas rozgrywano 6 turniejów i w każdym z nich można było uzyskać max. 25 pkt.). Po drodze był jeszcze 27 września i Finał Złotego Kasku we Wrocławiu. W pierwszym biegu T. Gollob miał fatalny wypadek z Piotrem Protasiewiczem. Poobijany T. Gollob podjął heroiczną próbę utrzymania przewagi nad T. Rickardssonem i zdobycie upragnionego tytułu IMŚ. Nie był w stanie na ciężkim torze ścigać się z rywalami. I wówczas zabrakło paru punktów by zdobyć tytuł IMŚ…

T. Gollob dopiął swego dopiero w 2010 r. a tytuł IMŚ na żużlu zapewnił sobie już w przedostatnim turnieju w Terenzano… A ostatni turniej w Polsce jechał z kontuzją…

Zostańmy może na terenie sportów motorowych i organizacji FIA (pod którą i żużel podlega).

W obecnym sezonie wszyscy wiemy jak słabe są samochody Williamsa w Formule 1. W zasadzie nie muszą uczestniczyć w treningach i kwalifikacjach, bo (gdyby nie kary i defekty rywali) i tak zajmują dwa ostatnie miejsca, nie mogąc wyprzedzić rywali. Ale nie startując w kwalifikacjach, automatycznie wykluczają się z udziału w wyścigu. Nikomu nie przychodzi do głowy, by rezygnować z kwalifikacji w zawodach Formuły 1. Jedna organizacja – dwa podejścia…

Kibic chcący oglądać w piątek mecz swojej drużyny na stadionie musi wiele poświęcić by to zrobić.

Pierwszy piątkowy mecz o godzinie 18 (a tak było np. w przypadku meczu Sparty z Motorem) sprawia, że ci którzy pracę kończą o 16 praktycznie muszą na ten mecz (na stadion) od razu po tej pracy jechać (uwzględniając zwiększony piątkowy ruch popołudniowy w mieście). Dla kończących pracę o godz. 17 jest duże ryzyko nie dotarcia na stadion na czas…

A dzieci? Żużel to sport rodzinny – to prawda, która jest podkreślana od lat. Ale w piątek muszą być wyraźne odstępstwa od tej reguły. Dzieci zazwyczaj w tygodniu mają różne zajęcia dodatkowe i mimo nawet największej miłości do żużla wolą (jeśli mają oczywiście te zajęcia dodatkowe w piątek) ten czas spędzić ze swoimi rówieśnikami realizując swoje pasje. Podobno czym skorupka za młodu… Jeśli władze żużla zniechęcają najmłodszych (musisz wybrać: koledzy i zajęcia lub żużel) do pójścia na stadion, bo mecze są w piątek, to jak ma się rozwijać ta dyscyplina w Polsce i jak wychowywać przyszłych mistrzów?

Kolejna sprawa to mecze wyjazdowe. Na mecz piątkowy każdy, kto chce wziąć udział w meczu wyjazdowym swojej drużyny musi wziąć urlop w pracy. Nie ma innej możliwości.

Przejechanie dystansu 500 km do Lublina „trochę” czasu zajmuje.

Nie jest to ułatwienie, czy też zachęcenie by kibice przyjeżdżali na mecze wyjazdowe swojej drużyny.

Mnie osobiście, poprzez tak ułożony kalendarz i piątkowe mecze, PGE Ekstraliga pozbawiła możliwości wyjazdu na mecz Sparty do Częstochowy. W Częstochowie zawsze jest bardzo fajne ściganie i jest dużo emocji. Poza tym z Wrocławia nie jest daleko pod Jasną Górę.

W piątki poprzez pośpiech nie ma również atmosfery. Atmosfery święta żużlowego. Niedzielne wyjście z rodziną, lody dla dzieci, małe piwo wypite przez dorosłych przed meczem, dyskusja o żużlu ze znajomymi (trochę plotek), a wszystko bez zbędnego pośpiechu, który nam wszystkim towarzyszy w ciągu całego tygodnia. To wszystko nadaje smaczku żużlowi. Sprawia, że jest on wyjątkowy.

Na razie w piątki są pełne trybuny na meczach (oprócz Torunia – ale tam to w tym sezonie już tradycja…).

Zobaczymy jak sytuacja potoczy się dalej.

Bardzo ciekawie jest wtedy, gdy przez niesprzyjającą pogodę trzeba przełożyć mecz. I tak, mecz odwołany w piątek – mimo np. wolnego najbliższego niedzielnego terminu (chodzi o zawody i żużlowców) – musi być rozegrany w innym (sugerowanym przez władze ligi) ale tylko w piątkowym terminie! Analogicznie mamy sytuację z odwołanymi meczami w niedzielę.

Oby to wszystko dążyło do rozwoju polskiego żużla i jak najbardziej atrakcyjnych meczy ligowych. Przy udziale jak największej i zadowolonej rzeszy kibiców.

Czego Państwu i sobie życzę.