Fogo Unia Leszno w 12 rundzie PGE Ekstraligi pewnie pokonała na własnym torze ZOOleszcz GKM Grudziądz 55-25 i zgarnęła punkt bonusowy. Było to bardzo ważne spotkanie pod kątem po pierwsze utrzymania się w PGE Ekstralidze, a po wtóre pod kątem wejścia do rywalizacji w fazie play-off.
Gospodarzy niedzielnego spotkania czekają jeszcze dwa trudne mecze: w najbliższej kolejce z niepokonaną dotąd Betard Spartą i na zakończenie części zasadniczej sezonu, na pewno trudny wyjazd w Krośnie.
Kapitan Unii Janusz Kołodziej po spotkaniu nie krył zadowolenia:
Kamień spadł z serca tak mocno, że aż zadudniło. Przez cały tydzień mocno to przeżywaliśmy i przygotowywaliśmy się jak najlepiej. Śmiałem się, że mógłbym mieć na drugie imię galareta, bo nerwy były ogromne. Każdy wyścig był dla mnie nerwowy, bo wiedzieliśmy, jaka jest waga spotkania. Wiedzieliśmy, że kontuzjowani zawodnicy nas wesprą, ale ich forma pozostawała zagadką. Udało się świetnie i cała drużyna pojechała najlepiej, jak mogła w zaistniałych okolicznościach. Cieszymy się jak dzieci.
O tym, że Koldi odczuwa jeszcze skutki kontuzji świadczą słowa zawodnika:
Właściwie to chyba wszyscy rekonwalescenci nie są jeszcze w stu procentach zdrowi. Ja po wstaniu rano nadal czuję ból żeber, natomiast jeździć mogę normalnie, więc cieszę się, że mogłem wrócić do drużyny i jej mocno pomóc.
Samo spotkanie Kołodziej podsumował następująco:
Pierwsza seria to dopiero początek zawodów, ale po równaniu goście mogli się szybko połapać. Było widać, że im się nie udało, więc długo mogliśmy uciekać i powiększać przewagę.
Mi na razie trudno coś powiedzieć. Musimy dojechać sezon do końca i wiedzieć, gdzie pojedziemy, a chyba potem klub będzie budować skład – zakończył Kołodziej zapytany o swoją przyszłość.
Źródło: speedwayekstraliga.pl