Orlen Oil Motor Lublin w pierwszym półfinałowym meczu w Toruniu przez długi czas bardzo dobrze spisywał się w rywalizacji przeciwko Apatorowi. Po 12 wyścigu wieczora był remis po 36. Jednak wówczas gospodarze wyprowadzili trzy ciosy. Ostatnie biegi wygrali 15-3 i ostatecznie gospodarze pokonali Motor 51-39. Jest to najwyższa porażka DMP z 2023 roku w tym sezonie.
Na stornie ekstraliga.pl ukazała się pomeczowa wypowiedź menadżera Motoru Jacka Ziółkowskiego:
Trzy ostatnie nokautujące ciosy doprowadziły do tego, że skończyła się zabawa, zaczęły się schody, ale cóż. Jedziemy u siebie, postaramy się odrobić stratę i awansować po raz czwarty do finału.
W jednym miejscu jedna drużyna ma przewagę, a w drugim inna. Juniorzy na pewno nie zawiedli. Szkoda, że w ostatnich trzech wyścigach nie uzbieraliśmy tych dwóch, trzech oczek więcej.
Lambert też jeździł w Grand Prix i zaliczył komplet. Upadki naszych zawodników? Na pewno miały jakiś wpływ, ale taki jest żużel. Upadki, taśmy, defekty to wszystko jest wliczone w sport i po prostu trzeba to przyjąć do wiadomości i z tym jechać.
Tor był podobny do tego, co było w lipcu. Co się stało? Nie wygrywaliśmy wyścigów, bo żeby wygrać mecz, trzeba wygrywać wyścigi, a my wygraliśmy chyba trzy albo cztery na piętnaście. Ratowało nas to, że KS APATOR Toruń miał trzy puste miejsca, czyli Heiselberga, Lewandowskiego i Kawczyńskiego. Ich biegi kończyły się głównie zerami. To nas utrzymywało przy życiu, dzięki temu do 12. biegu był remis, ale potem? Wiemy, co było dalej i skończyło się dwunastoma punktami straty.
Uważaliśmy, że Fredrik Lindgren spisywał się w trakcie wyścigów lepiej niż inni. Nie chodzi o punkty, trzeba spojrzeć, z kim je przywozili, kogo pokonywali. Lindgren nawiązywał walkę z lepszymi i wydawało nam się, że jakieś punkty przywiezie – zakończył wypowiedź Jacek Ziółkowski.
Źródło: ekstraliga.pl






