Niedawno świat żużlowy obiegła informacja, iż wieloletni mechanik i menadżer Taia Woffindena czy Dana Bewleya wraca „na stare śmieci”. Jacek Trojanowski to doświadczona i ceniona postać w speedwayu. W nowym sezonie będzie pełnił funkcję dyrektora sportowego w drugoligowej Texom Stali Rzeszów.
Prezentujemy wywiad z Jackiem Trojanowskim, jaki pojawił się na oficjalnej stronie internetowej Texom Stali Rzeszów.
– Jacku, witamy w klubie i cieszymy się, że obejmujesz nową funkcję. Powiedz, czym będziesz się zajmował?
– Obejmuję funkcję dyrektora sportowego, zatem moje działania będą skupiały się wokół tego, co sama nazwa funkcji wskazuje – aspektów sportowych. Dzięki trzynastoletniej pracy z Taiem Woffindenem poznałem specyfikę pracy zawodnika, jego teamu, ale także całej drużyny. Ponieważ w teamie Taia byłem odpowiedzialny za większość spraw to myślę że te doświadczenia będę mógł wykorzystać właśnie w mojej nowej roli.
– Funkcja dyrektora sportowego w Texom Stali Rzeszów jest nowa. Jak po krótce scharakteryzowałbyś ją w klubie żużlowym?
– Sama funkcja dyrektora sportowego w klubie często kojarzona jest z pracą w biurze, natomiast ja swoje działania skupię bardziej kolokwialnie mówiąc „w terenie”. Będę chciał skoncentrować się wokół kilku kwestii – budowy dobrej atmosfery w zespole, pomocy naszym zawodnikom m.in. przy kwestiach sprzętowych, szczególnie młodszym zawodnikom. Będziemy pracować także nad odbudową szkółki żużlowej, która w przyszłości będzie stanowić o sile drużyny.
– Jak długo zastanawiałeś się nad objęciem tej funkcji i dlaczego zdecydowałeś się podjąć tego zadania?
– Do projektu o nazwie Texom Stal Rzeszów w głównej mierze przekonał mnie Michał Drymajło, z którym współpracuję od 2013 roku. W klubie widzę duży potencjał i determinację wielu osób, a ze względu na to, że jestem z Rzeszowa, to chciałbym dołożyć swoją cegiełkę do tego, by tutejszy żużel był na dobrym poziomie. Rzeszów na taki na pewno zasługuje. Wiele osób które znam czekają na odbudowę „czarnego sportu” w stolicy Podkarpacia. Wiem, że takie oczekiwania mają także kibice i długofalowo do tego chcemy dążyć.
– Miałeś już okazję rozmawiać z naszymi zawodnikami? Jak zapatrujesz się na współpracę z nimi?
– Jestem już po pierwszych rozmowach z naszymi zawodnikami. Większość z nich znałem wcześniej, niektórych dopiero poznaję. Mamy wspólne cele, będziemy solidnie pracować i wierzę, że współpraca ułoży nam się bardzo dobrze.
– Wielu Kibicom może się nasunąć pytanie – czy jako dyrektor sportowy będziesz miał wpływ na ustalanie meczowego składu?
– Będę obecny na treningach, obserwując formę naszych zawodników i na pewno będę mógł pewne rzeczy doradzić. Natomiast jeśli chodzi o sam skład to będzie to należeć do kompetencji managera. Ja mogę tylko doradzić, nie decydować. Muszę powiedzieć, że w funkcjonowaniu rzeszowskiego klubu podoba mi się to, że każdy ma określoną funkcję i kompetencje, które będziemy realizować. Profesjonalizm działania organizacji, nie tylko sportowych bez wątpienia tego wymaga.
– Jakie różnice wskazałbyś w funkcji, jaką pełniłeś dotychczas od tej, którą teraz będziesz sprawował?
– Specyfika pracy, której się podejmuję będzie nieco inna od tej, którą pełniłem dotychczas. Do tej pory pracowałem indywidualnie, z jednym zawodnikiem, natomiast teraz będzie to cała drużyna. Na pewno koncentrując się na jednym zawodniku, czy to podczas zawodów, czy też treningu jest łatwiej, bo siłą rzeczy można poświęcić mu więcej uwagi. Jeśli chodzi o same zadania to myślę, że będą one podobne, tyle, że będę je realizował w szerszym gronie zawodników, skupiając się na pracy całej drużyny. W jakimś stopniu będzie to nowa funkcja. Mam jednak doświadczenie które w żużlu zdobywałem latami i myślę, że może ono przydać się w mojej pracy z drużyną.
– Plany klubu są ambitne, a takie do realizacji wymagają przede wszystkim dużo czasu. Możesz przybliżyć długofalowe cele klubu?
– Dla mnie jest to duże wyzwanie, ale chciałbym, by Rzeszów stał się profesjonalnym klubem. Chcemy poukładać wszystkie sprawy, na wzór klubów z najlepszej żużlowej ligi świata. Myślę, że mówiąc o mocnym klubie, zbudowanym na solidnych fundamentach należy podkreślić cztery ważne aspekty – wynik sportowy, odbudowę szkółki, kompleksową budowę warsztatu oraz stabilność finansową. Skupienie się na działaniach w tych obszarach pozwoli zbudować mocny klub, a efekty tego dostrzeżemy za kilka lat.
- Nie ma co ukrywać – nazwisko Trojanowski, w szczególności dla starszych Kibiców z naszego regionu kojarzone jest żużlem, głównie za sprawą Twojego brata, z którym wspólnie pracowałeś ponad 10 lat. To także można traktować jako handicap dla klubu…
– Myślę, że moje dołączenie do klubu może zwiększyć jego wiarygodność. Mam nadzieję, że tak się stanie. Przez lata pracy miałem okazję poznać wiele osób, działających w środowisku żużlowym, w tym między innymi zawodników, specyfikę tego sportu, funkcjonowanie teamów i klubów żużlowych, a to może pozytywnie wpłynąć na moje obowiązki.
- Kibice, którzy śledzą to, co dzieje się w środowisku żużlowym kojarzą Cię głównie ze współpracy z Taiem Woffindenem. Jak wspominasz ten czas?
– Na pewno był to udany okres, który będę wspominał z dużym sentymentem i uśmiechem na ustach. Wiele się przez ten czas nauczyłem, zdobyłem cenne doświadczenie, ale też wiele wspólnie z Taiem osiągnęliśmy. Nie mam wątpliwości, że był to świetny czas.
– Długa współpraca z Brytyjczykiem pozwoliła Ci z bliska obserwować funkcjonowanie wrocławskiego klubu, od lat rywalizującego z sukcesami w najwyższej klasie rozgrywkowej. Czy w związku z tym jesteś w stanie podpowiedzieć, doradzić coś w kwestiach organizacyjnych klubu?
– Z pewnością tak. Współpracując z zawodnikiem Betard Sparty Wrocław, byłem obecny przy tym klubie od 2012 roku i mogę stwierdzić, że jest to jeden z najlepiej poukładanych klubów w Polsce, zarówno pod względem organizacyjnym, jak i finansowym. Tę wiedzę także będę mógł wykorzystać w funkcji, którą obejmuję, a ponieważ nadal współpracuje z Danielem Bewley (od 2021 roku) będę mógł nadal być w kontakcie z najlepszymi.
– Twój brat Rafał, Tai Woffinden, Dan Bewley – wiemy jednak, że nie są to wszystkie nazwiska, z jakimi miałeś okazję współpracować…
– Tak, do listy należy dopisać trzy lata współpracy z Peterem Karlssonem, po jednym roku spędziłem w teamach Nielsa Kristiana Iversena i Fredrika Lindgrena.
– Wróćmy do Twoich początków z „czarnym sportem” – jakie one wyglądały i czy próbowałeś może startów jako zawodnik?
– Mój brat Rafał na początku karierę sportową zaczynał w sekcji piłkarskiej, jednak po niedługim czasie zdecydował się porzucić piłkę i przesiąść się na motocykl. Natomiast jeśli chodzi o mnie, to miałem w mojej głowie plan spróbowania swoich sił na motocyklu żużlowym, jednak rodzice nie wyrazili na to zgody, a w związku z tym, że nie byłem tak zdeterminowany jak Rafał, to finalnie nie próbowałem. Natomiast moje „żużlowe początki” miały miejsce w momencie, kiedy Rafał stawiał pierwsze kroki w szkółce. Wówczas tata zachęcał mnie, bym mu pomagał, jako mechanik i tak też się stało. Także mogę powiedzieć, że to w Rzeszowie zaczynałem działalność w żużlu i bardzo cieszę się, że ponownie tutaj wracam
– Czy uważasz, że przyjście osoby z Twoim nazwiskiem – doskonale znanym rzeszowskim kibicom może zapoczątkować pewien trend – powrotu osób związanych z rzeszowskim żużlem, które w przeszłości tutaj stawiały pierwsze kroki?
– Bardzo byśmy chcieli, żeby faktycznie coś takiego w przyszłości miało miejsce. Mamy w całej Polsce kilka osób, które wychowały się w Rzeszowie, a aktualnie pracują przy żużlu w różnych miejscach. Nie mam wątpliwości, że powrót tych osób do Rzeszowa i praca przy naszym klubie, dla jego dobra i rozwoju „czarnego sportu” właśnie tutaj to coś, co pozytywnie wpłynęłoby zarówno na klub, jak i wspomniane osoby.
– Ostatnie pytanie – czy chciałbyś przekazać coś naszym Kibicom?
– Bardzo się cieszę na współpracę z klubem, który Wy – Kibice wspieracie i nową funkcję, którą mi powierzono. Liczymy na Wasze wsparcie, bądźcie z nami i do zobaczenia!
Źródło: h69.pl
Zdjęcie: materiały prasowe