To już ostatnia część rozmowy z Kamilem Chanasem. Zapraszamy.
Na Wirażu: Obecnie grasz w drużynie Polonii Leszno. Mimo „swojego już wieku” nadal masz świetne statystyki. Czy wiesz o tym (bez zaglądania do statystyk), że wśród zawodników twojego klubu masz jeden rekord w tym sezonie? Jeśli tak to czy wiesz jaki to rekord?
Kamil Chanas: Myślę, że z tymi świetnymi statystykami to bym nie przesadzał. Miewam dobre mecze, przeplatam je słabszymi albo po prostu przeciętnymi. Natomiast chyba nie wiem o jakich statystykach mówisz, więc może się dowiem.
NW: Oczywiście. Już przekazuję tę informację: Rekordy: na dzień 1 grudnia – najwięcej oddanych rzutów za 3 punkty – 12 w meczu 27.10 br. z Wiarą Lecha. Wynik 68-64 dla Polonii.
KCh: Rzeczywiście nie znałem tych statystyk.
NW: Czy widziałeś kiedyś na żywo speedrower? Podjąłbyś się zdefiniowania co to jest?
KCh: Nie widziałem. Także takie wyścigi rowerami na torze jest mi całkowicie nieznane.
NW: Wśród zawodników Szarży Wrocław rywalizującej na drugim poziomie rozgrywek ligowych w Polsce w minionym sezonie było kilku zawodników rodem z Leszna. Ci co oglądają mecze miejscowej Polonii tylko i wyłącznie pozytywnie wypowiadają się o Kamilu Chanasie. Możesz powiedzieć jak to się robi?
KCh: Staram się być normalnym gościem i każdego traktować tak samo, wić miło mi, że ktoś tak gdzieś o mnie mówi. A ja porozmawiam z ludźmi z różnych środowisk. To lubię. Lubię być takim normalnym chłopakiem, który stąpa mocno po ziemi. Jestem z Kuźnik Wrocławskich, osiedla z lat na przełomie 70-ych i 80-ych XX wieku i naprawdę różnych ludzi się spotyka. Więc tak naprawdę na samym początku chcę być normalnym gościem.
NW: W Twoim podcaście Strefa Chanasa, prowadzisz bardzo fajne rozmowy. Musze o to zapytać, gdyż oglądając Twoje programy rzucało mi się to w oczy. Swego czasu miałeś koszulkę (którą wręczałeś swoim gościom) – „Ja Dżordan ty Pizd#”. Skąd pomysł na akurat taką koszulkę i jak reagowali goście na twój prezent? Czy poza anteną zwracali na to w jakiś szczególny sposób swoją uwagę.
KCh: Koszulka „Ja Dżordan, ty Pizd#”, to nawiązanie do anegdoty z szatni, gdy grałem w Anwilu Włocławek. To tekst trenera Griszczuka, który tak się zwrócił do jednego z Amerykanów w nerwach. No i po prostu poszła ta koszulka mocno w Polskę. Generalnie wszyscy bardzo ją chcieli. Nikt nie miał z tym problemu, wszyscy zawsze pytali o co tutaj chodzi. To jest taka historia. Zachęcam do odcinka mojej Strefy Chanasa z Łukaszem Majewskim. Tam dużo o tym mówimy.
NW: A teraz prywata. Twój syn Karol trenuje mini koszykówkę w Śląsku. Wiele osób, które widziały Ciebie na parkiecie, jeszcze w czasach Twojej gry (po raz pierwszy) w barwach Śląska twierdzi wręcz, że Karol na boisku ma dokładnie takie same ruchy, taką samą dynamikę jak ty. Czy dużo spędzacie razem, na rozmowach, oglądaniu koszykówki czy wreszcie wspólnych treningach?
KCh: No tak. Już słyszałem takie opinie, że bardzo podobnie się poruszamy i podobnie gramy. To na razie dziewięciolatek, który lubi koszykówkę i niech tak będzie. Koszykówki raczej on dużo nie chce oglądać. Czasami zachęcam go, chyba że gra Śląsk, to rzeczywiście ogląda. Natomiast tak, żeby siedzieć cały Mec obejrzeć, to myślę, że to jeszcze nie ten etap. Niech będzie dziewięciolatkiem, ale nie gościem, który tylko mecze ogląda. Niech idzie swoją drogą. Jeżeli będzie chciał skorzystać z mojej pomocy, to zawsze chętnie mu pomogę.
NW: Jak długo jeszcze Kamil Chanas zamierza grać w koza? Czy może chcesz (tak ja w Lakers Le Bron James i Junior), wystąpić w jednej drużynie podczas meczu ligowego ze swoim synem? J
KCh: To już raczej w formie żartu, że miałbym razem z synem zagrać, musiałbym jeszcze grać, myślę że co najmniej 6, 7, 8 lat. A na to się raczej nie zanosi. Natomiast teraz jest fajnie. Teraz gram. Dostałem propozycję powrotu od prezesów z Leszna i znowu czuję te emocje i jest to bardzo przyjemne. Nie wiem ile pogram. Na pewno pogram jeszcze w tym sezonie.
NW: Co szczególnego – tak od siebie – chciałbyś przekazać młodym ludziom, którzy teraz uprawiają jakikolwiek sport i nie ważne czy to jest żużel, speedrower czy koszykówka?
KCh: Młodym ludziom chciałbym powiedzieć, że sport jest taką rzeczą, która uczy pokory, uczy przegrywać, uczy wygrywać, uczy szacunku, uczy w końcu dyscypliny. W zasadzie są same plusy, więc uprawianie sportu, obojętnie jakiego, polecam bardzo, bardzo serdecznie. Żeby ci młodzi ludzie garnęli się do sportu – a z tym jest coraz trudniej. Bo młodzi ludzie wychowują się w trudnych czasach, gdzie jest wiele „rozpraszaczy”. Ale wydaje mi się, że ten apel trzeba skierować do rodziców, żeby czasami na siłę wyciągnęli te dzieciaki do uprawiania sportu. A potem ci młodzi ludzie podziękują. Tak mi się wydaje, ale jak się już jest na tych zajęciach, to jest zawsze fajnie. Także młodzi ludzie niech wierzą w siebie, niech nie poddają się, nawet gdy ktoś im powie, że się nie nadają. Dopóki wy wierzycie w siebie, wierzycie i coś lubicie, to róbcie to cały czas.
NW: Już na koniec – dziękując bardzo za naszą rozmowę – czego życzyć Kamilowi Chanasowi?
KCh: Mnie to przede wszystkim trzeba życzyć zdrowia i dla całej mojej rodziny także zdrowia. I żeby mnie też nie opuszczał duch kreatywności i chęci do działania, do rozwijania moich projektów. Myślę, że na pewno te rzeczy, a reszta się jakoś ułoży.
Zdjęcie: archiwum Kamila Chanasa






