Zapraszamy na kolejny felieton Przemysława Sierakowskiego z cyklu – Piórem Sieraka (https://www.facebook.com/profile.php?id=61557917217134)

Wieszczyłem zupełnie niedawno, przy tym kategorycznie i jednoznacznie, zmierzch hegemonii rodzimego narybku w zmaganiach o SGP2. I co? Ano… tradycyjnie. Najsłabiej na żużlu to się znają „eksperci”, że tak zażartuję. Latorośle znad Wisły zgarnęły w Szwecji potrójną koronę, albo jak komu wygodniej – trzy korony i zamknęły mi usta. Na cóż liczyłem? Nastawiałem się mianowicie na sukcesy, korzystających z dobrodziejstwa ligi U24, wrogów narodu. A to w osobach choćby Gustsa, Pollestada, Drejera, czy Parniciego. Zawiedli? Jeżeli, to najbardziej siebie. Mógłbym przekonywać na siłę, że to dopiero początek cyklu, że obsada wyjątkowo słaba (gdyby nie U24 to pewnie sami hobbyści próbowaliby dotrzymać kroku uzbrojonym po zęby Lachom), że tor nie był wymagający i taki trochę przy tym… Polski. Po co? Energię przekieruję na poszukiwania odpowiedzi, jak to sprawić, by wreszcie zadziałał „dalszy ciąg”. Zdobywa młokos tytuł juniorski i nie ginie w tłumie potem. A u nas nawet ci karani finansowo za brak szkolenia mają swojego na pudle. Ot, paradoks. Czego jednak chcieć od marynarek? Wymyśliły certyfikowane plandeki, homologowane pogodynki, takoż certyfikowane odwodnienia liniowe, dodali do tego komisarzy, jury i dziwią się, że po lekkim deszczyku zawody nie mogą się odbyć. A w Szwecji? Bez plandek i odwodnień, po nawałnicy, bez szacownego jury i stada komisarzy ogarnęli temat, przy czym za robotę wzięli się już kiedy opady ustawały. Można? To może w pakiecie u nas mniej zasłużonych, a więcej zasług?

Zmarzły wrócił. Na dobre. 24 wygrane turnieje. Rekord. Nieustająco jednak żałuję, iż cykl zastąpił IMŚ z gęstym sitem eliminacji rozsianych po świecie. Także tej żużlowej, zapomnianej i zamarłej prowincji. Dla mnie powinno to funkcjonować obok siebie. Jak w wielu innych dyscyplinach. Jest Puchar Świata i są mistrzostwa. Wtedy więcej szans na niesprawiedliwość, sensacje, dzień konia tego czy owego nieoczywistego ściganta. A tak? Nuda. Bartek fruwał w swojej lidze i dopiął celu. Teraz buduje przewagę, na wypadek gdyby musiał opuścić jeden turniej z powodów… hmmm… nazwijmy to – regulaminowych. A propos – po okrzyczeniu wątku w ubiegłorocznym cyklu coś się zmieniło? W przepisach? W postrzeganiu Polaków? W znaczeniu polskiego głosu na świecie? Rozumiem. Nie mam więcej pytań. Brawo marynarki. Pociągnęły wątek z sobie właściwą „dyplomacją”. Jak IMP w Krośnie, którego nie było, Złoty Kask w Pile, którego nie było, czy ostatnio obustronny walkower w Gorzowie, podczas meczu, którego nie było. Tu w domu (jeszcze) można z buta, na świecie znaczą tyle co ukraińska plandeka przeciw opadom deszczu.

Skoro zaś o SGP. Rozgorzała dyskusja o powrocie Rosjan do cyklu. A to przy okazji sporu dwóch czołowych dziennikarzy telewizyjnych (jeszcze telewizyjnych). Ja zdania nie zmieniam. Oczywiście podnieśli by poziom sportowy. Oczywiście od trzech lat na Ukrainie nic się nie zmieniło. Oczywiście nie potępili dotąd (Emil i Artiom) jednoznacznie agresji. Oczywiście zrobił to Gleb Czugunow i jakoś jego rodziny na wschodzie nie zesłali za to do łagru. Są więc wyliczeni i nastawieni na własne zyski. Cóż więc uważam? Uważam, że ogólnoświatowy ostracyzm wobec rosyjskich i białoruskich sportowców jest ze wszech miar uzasadniony i nie podlegający dyskusji. Szlag mnie trafia, gdy widzę sprzedających mi beztroskie banany różnych milionerów Miedwiediewów, Rubliowów, Sabalenki i innych takich w NHL chociażby. Kasa się zgadza, Ukraińców i Putina mają więc w du…szy. Bo ich na to stać. Chore i niedorzeczne. Przy tym nieludzkie i niesprawiedliwe. Przy okazji, zanim padną zarzuty. Tych z Izraela za zbrodnie wojenne też bym wykluczył. Rozumiem o co toczy się gra. Rozumiem, że w Strefie Gazy Arabowie (Hamas) z premedytacją wykorzystują cywilów, w tym dzieci dla swoich celów, ale tym można usprawiedliwić każde bezeceństwo. Jestem lepszy, bo jestem gorszy? Bo stosuję bardziej nieludzkie metody od wroga? Mimo wszystko – w ten sposób nie wolno.

Kolejny problem w Lesznie. Uparli się nie dać na górę GKM-owi. To w kategorii „Pechowiec ligi”. Szczęście w nieszczęściu, że za chwilę dłuższa przerwa. Może zdołają się wykurować. Brakuje Kołodzieja, Ratajczaka, teraz jeszcze Lebiediew, a od początku marca sezon nie ruszył dla Smyka. Podobno jednak dla Unii im gorzej tym lepiej. Zobaczymy. Rozgrywki wyjątkowo nieoczywiste i nieprzewidywalne zarazem. Motor wydaje się poza zasięgiem, ale… . Różnie bywa. Kontuzja, zawieszenie, zjazd formy, albo temperatura nie dla… sprzętu. Poczekajmy. No i apeluję. Powstrzymajcie się sędziowie i znawcy życia, rodem z ławeczki w Wilkowyjach. Prześcieradłem żaden nie był. Świadkiem takoż. Dajcie więc odpust Madsenom. Od rozstrzygania są sądy. I to one niech się tym zajmują. Leon palnął publicznie i zrazu oberwał rykoszetem. Pewnie pożałował. A plotka wylatuje muchą, zaś wraca wołem. Warto pamiętać. Swoje brudy najlepiej prać we własnym domu.

Przemysław Sierakowski