Dziś druga część wywiadu, z powracającym po zawieszeniu na ligowe tory, Hubertem Kielaszewskim.
Na wirażu: Kto jest Twoim zdaniem największym talentem w historii polskiego speedrowera?
Hubert Kielaszewski: Moim zdaniem największym talentem tego sportu bez żadnego gadania jest Bartek Grabowski. To jest kompletny zawodnik. Jeździłem z Bartkiem w jednej drużynie i dużo wskazówek od niego dostałem. Jego jazda jest bardzo dobra i bezbłędna dla tego bez dyskusji ten zawodnik jest dla mnie najlepszy.
NW: Pochodzisz z Leszna. Czy w mieście tym można mówić o popularności speedrowera?
HK: W moim mieście myślę że speedrower jest dość popularny, ale funkcjonuje gdzieś w tle żużla, bo w moim mieście króluje żużel i to bez dyskusji. Ale na speedrower, to odkąd pamiętam (jak moja mama była prezesem) to przychodziło pełno ludzi. Wspominając Mistrzostwa Świata W Lesznie – to wtedy były takie tłumu, że przy bandzie tworzyły się 3 sektory (uśmiech). To były czasy! Teraz nie wiem jak jest, bo nie uczestniczę praktycznie w żadnych wydarzeniach w tym klubie. Zdarzyło mi się parę razy być na meczach, ale szału nie było (uśmiech).
NW: Czy Twoim zdaniem z biegiem czasu sprzęt w speedrowerze będzie się jakoś mocno zmieniał?
HK: Hmm myślę że nie ma co zmieniać. Na motorach nie będziemy jeździć (uśmiech).Sprzęt, jak sprzęt. Moim zdaniem tu chodzi i zawodnika. Nie jestem zwolennikiem rowerów za 5 tysięcy złotych. Jak zaczynałem przygodę z tym sportem, to dostałem pierwszy lepszy rower jaki był. I trzeba było jechać i nie było gadania. A teraz… Teraz to powoli zaczyna się robić jak na żużlu (uśmiech). Trzy rowery, mechanicy. Stara szkoła bez gadania (uśmiech).
NW: Co zmieniłbyś w przepisach speedrowera?
HK: Trudne pytanie. Ale – wszystko. Zaczynając od ludzi w zarządzie. Ten sport jest piękny tylko po prostu ludzie go niszczą, którzy ciągle robią przekręty na każdym kroku. Taka prawda (uśmiech). Sędziowie mają swoje zasady, a każdy inne (uśmiech). Śmiech na Sali. Prosty przykład – w jednych zawodach, w których dzieci walczą o awans, za upadek i przerwanie wyścigu wyklucza się winne tego zdarzenia dziecko. W innych zawodach za to samo zdarzenie (gdy jest winny przerwania biegu) nawet na drugim okrążeniu – w imię zasad fair-play w powtórce jadą wszyscy. Jak to ma wpływać na dzieci? Nie wie tylko ten, kto tych dzieci nie ma! Niejasne, często naciągane reguły – to zniechęca dzieci do uprawiania tej pieknej dyscypliny!
NW: Czy jest to Twoim zdaniem speedrower to trudny sport do sędziowania?
HK: Moim zdaniem nie. Tylko po prostu są tak chore zasady i przepisy, że masakra. A najlepsze jest to że każdy sędzia sędziuje po swojemu, o czym wspomniałem już wcześniej.
NW: Wobec ostatnich zawirowań, nie było wiadomo co będzie w kolejnych rundach play off. Co sądzisz o czerwonej kartce dla Mateusza Ślęzaka w ostatnim spotkaniu w Częstochowie, którą otrzymał jako kierownik drużyny i czy można łączyć ją (kartkę) z zawodnikiem, który startował w tym meczu?
HK: Jeżeli chodzi o kartkę Mateusza to tylko i wyłącznie jest zrobienie nam – czyli Szarży na złość. Przed meczem tak myślałem, że jak będzie sędziował Szychalski to będzie się starać kogoś z naszych wykluczyć z kolejnych spotkań. Stoję za Mateuszem murem i koniec! Jedziemy do końca i się nie poddamy. A co do dwóch funkcji w meczu. Według mnie tak nie powinno być. Zawodnik powinien zająć się jazdą i tyle. W następnych meczach – jeśli chodzi o Szarżę, już tak nie będzie.
NW: Jak wiesz, są osoby które podobnie jak ciebie chciały dożywotnio ukarać – tak i teraz chciały przykładnie ukarać Mateusza Ślęzaka, by nie wystąpił w rewanżowym meczu przeciwko Lwom Częstochowa. Co sądzisz o takich ludziach i czy to ma jeszcze cokolwiek wspólnego z równą rywalizacją na torze i zasadami fair play?
HK: W speeedrowerze powiedzmy sobie szczerze nie ma czegoś takiego jak fair play(szeroki uśmiech). Jeżeli chodzi o tych ludzi to powiem tak, i myślę że Mateusz się też pod tym podpisze. Niech próbują. Czekamy na to. Ja się śmieje z tych ludzi, bo to przez nich są takie sytuacje jakie są. Najlepsze jest to, że „na żywo” te osoby chowają głowę w piasek i nic nie mówią. A to mnie najbardziej śmieszy.
NW: Czy obecna sytuacja w polskim speedrowerze nie przypomina sytuacji w której jeden cwaniak mający koneksje w PFKS chce przechytrzyć innego – który takich układów nie ma? Dotyczy to nawet rozgrywek dzieci!
HK: Taka jest prawda. Wiadomo kto rządzi speedorowerem i to oni robią największe przekręty. Mówię tu o pewnych osobnikach z Torunia (uśmiech). Szkoda, że cierpią na tym dzieciaki bo one nie są niczego winne. Mam nadzieję że nadejdą dobre czasy dla tego sportu, już bez tych ludzi!
NW: Tajemnicą poliszynela jest, że jeszcze nie wróciłeś na tor, a już urządzono na ciebie polowanie – by tylko znaleźć pretekst aby dożywotnio ukarać cię zakazem startu w speedrowerze. Co o tym sądzisz?
HK: Polowanie to oni mogą urządzać sobie w swoim pokoju, jak im się nudzi (uśmiech). Czekam – zapraszam do tańca (uśmiech).
NW: Co chciałbyś przekazać tym prawdziwym kibicom speedrowera przed twoim powrotem na tor, a także tym mniej ci życzliwym – zarówno kibicom jak i działaczom?
HK: Dla moich przyjaciół, którzy mnie wspierają bardzo chciałabym podziękować za wszystko. A tym co mnie nie lubią, to chciałbym powiedzieć, że niedługo się widzimy i jeszcze trochę wam napsuję krwi i to ja zdecyduję kiedy zakończę przygodę ze speedrowerem. I dziękuję wam za te trzyletnie zawieszenie, bo naprawdę było fajnie i nie żałuję tego co zrobiłem! Zresztą już wcześniej także o tym mówiłem.
NW: Dziękuję za rozmowę.
HK: Dziękuję za wywiad i do zobaczenia już niebawem na torze (uśmiech).