Przyznano stałe dzikie karty na cykl SGP 2024. Wzbudziły one sporo kontrowersji, bo spokojnie można znaleźć o wiele lepszych kandydatów niż Huckenbeck czy Lebiediew. Z challengu trafili Kvech oraz Woźniak – żaden z nich raczej nie  będzie odgrywał kluczowej roli w rywalizacji o tytuł IMŚ. Maciej Janowski startujący od lat, praktycznie aktualny sezon miał słabszy a w poprzednich spokojnie utrzymywał się w czołowej 6 cyklu. Max Fricke pokazywał że potrafi wygrywać turnieje. Gdzie są Emil Sajfudinow, czy zawodnik który potrafił pokonać Zmarzlika i zdobyć tytuł Mistrza Świata? Nie ma ich mimo, że w lidze startują z polską licencją. Organizatorzy tłumaczą to rozszerzeniem na inne państwa. Czy coś to da? Wątpię. SGP to Indywidualne Mistrzostwa Świata – o tytuł powinni walczyć najlepsi na świecie, niezależnie od narodowości. Kontrowersyjnie (o czym piszemy w innym miejscu) na temat powołań wypowiedzieli się min. Krzysztof Cegielski czy Marek Cieślak. Pora coś zmienić w Grand Prix. Ale zmiany nie idą w dobrą stronę – według wielu ekspertów i kibiców, jest to najsłabsza obsada cyklu od wielu lat, a wartość zdobytego w mocnej obsadzie tytułu jest zdecydowanie większa.

Może też warto zastanowić się nad 2-3 turniejami Challengu i przyznawaniu np. 3 dzikich kart tuż przed SGP – można już w miarę ocenić poziom zawodników.

Jak według mnie powinna wyglądać obsada na tą chwilę? – Wiadomo pierwsza szóstka zostaje bez zmian jak najbardziej zasłużenie:

1, Bartosz Zmarzlik

2, Fredrik Lindgren

3. Martin Vaculik

4. Jack Holder

5. Ledon Madsen

6. Robert Lambert

Co ciekawe jest to międzynarodowe towarzystwo bo nie ma 2 zawodników z tego samego kraju.

Z Challengu awansowali Jan Kvech i Szymon Woźniak, którzy moim zdaniem w cyklu nic nie osiągną, Doyle się broni – były Mistrz Świata, wciąż jest to czołówka światowa.

7. Jason Doyle

I dzikie karty. Tutaj najmniej kontrowersji zdecydowanie co do wyboru dwóch Brytyjczyków – Dan Bewley to nadzieja światowego żużla, wciąż w miarę młody, pokazał że wygrywanie nie jest mu obce – może sporo osiągnąć. Tai Woffinden legenda światowego żużla, były 3 krotny Mistrz Świata, stracił 2 turnieje przez kontuzję. Nie miał szans utrzymać się w czołowej 6.

Co do Kubery kontrowersyjne jest, że dostał on dziką kartę, a nie Maciej Janowski, któremu ostatni sezon przekreślił poprzednie lata w czołówce. Nie raz była już taka sytuacja że żużlowcy po słabszym sezonie dostawali szansę – jemu jej nie dano. Huckenbeck i Lebiediew moim zdaniem zdecydowanie nie ten poziom. A tłumaczenie, że cykl jest w tamtych krajach – jest żadne. Przecież można im dać dziką kartę na turniej w Łotwie czy Niemczech.

8. Tai Woffinden

9. Daniel Bewley

Zwyciezca SEC Mikkel Mikkelsen również mnie nie przekonuje. Dostał swoją szansę w SGP ale niestety nie przełożyło się to na wyniki.

Zostałoby 6 miejsc. Kto powinien je zająć?

10. Artiom Łaguta       –  wiadomo Mistrz Świata sprzed 2 lat, nie dostał szansy na obronę tytułu przez wojnę na Ukrainie

11. Emil Sajfudinow   – podobna sytuacja jak Artioma – również 3 zawodnik świata.

12. Maciej Janowski   – od lat w czołówce poprzedni sezon jedynie słabszy, przed rokiem… to był przecież 3 zawodnik świata.

13. Max Fricke     – zwycięzca z tego sezonu z Warszawy, również przed 2 laty w Toruniu, ten sezon słabszy ale powinien dostać szansę.

14. Anders Thomsen – również potrafił wygrać turniej GP w zeszłym sezonie, ale stracił szansę na coś więcej przez kontuzję.

15. Tutaj szansę powinien dostać jeden z dwóch Polaków  – Dominik Kubera bądź Janusz Kołodziej – obaj w czołowej 10 średniej biegowej naszej ligi. Kołodziej wyżej notowany, ale tutaj chyba jednak bym postawił na Kuberę – młodszy, wystartował w 3 turniejach w 2021, z czego 2 skończył na podium.

W takim przypadku mielibyśmy po 3 żużlowców z Polski, Wielkiej Brytanii i Australii 2 jeżdżących pod neutralną flagą 2 Duńczyków , Szweda i Słowaka.