W 1960 roku zainaugurowano rozgrywki mające wyłonić najlepszą drużyn świata. Co prawda w 1959 roku w niemieckim Oberhausen rozegrano turniej z udziałem Norwegii, RFN, Szwecji i Wielkiej Brytanii, który był imprezą próbną przed drużynowymi mistrzostwami świata. Jednak oficjalnie uznaje się, ze pierwszego drużynowego mistrza świata wyłoniono w 1960 roku.

Wówczas Polacy spisali się słabo, zajmując w Goeteborgu ostatnie, czwarte miejsce. 3 września 1961 roku na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu, zdaniem wielu fachowców, odbył się najbardziej dramatyczny finał drużynowych mistrzostw świata w dziejach, z różnych, także pozasportowych względów.

Na posiedzeniu plenarnym GKSŻ 22 sierpnia 1961 roku wybrano zawodników, którzy mieli reprezentować Polskę podczas finału DMŚ we Wrocławiu. Trener Józef Olejniczak miał do dyspozycji następujących żużlowców: Mariana Kaisera (Legia Gdańsk), Henryka Żyto (Unia Leszno), Floriana Kapałę (Stal Rzeszów), Mieczysława Połukarda (Polonia Bydgoszcz) i Stanisława Tkocza (Górnik Rybnik). Drużyna ta przed finałem „drużynówki” odbyła we Wrocławiu dwudniowe zgrupowanie.

Zawody o tytuł DMŚ odbywały się w formie czwórmeczów i składały się z 16 wyścigów, a każdy zawodnik w programie miał wpisane cztery występy.

Turniej sprzed 61 lat we Wrocławiu obrósł już legendą. Jest wiele źródeł opisujących tamte dramatyczne wydarzenia w stolicy Dolnego Śląska.

Na Stadionie Olimpijskim zjawił się wówczas nadkomplet publiczności. Na trybunach zasiadło (i stało) 60 tysięcy spragnionych dobrego żużla widzów. Początek rywalizacji o miano najlepszej drużyny świata zaplanowano na niedziele  września o godzinie 15:00. Wczesna pora czwórmeczu wynikała z tego, iż Stadion Olimpijski nie miał wówczas sztucznego oświetlenia. W związku z tym związana jest dramatyczna historia z tamtego czasu.

Kłopoty z dotarciem do Wrocławia miała drużyna brytyjska i dwóch zawodników ze Szwecji. Wszystko na skutek awarii w samolocie, którym mieli przybyć do stolicy Dolnego Śląska z Londynu. Turniej miał się rozpocząć o godz 15:00, tymczasem samolot wylądował na wrocławskim lotnisku dopiero kilka minut przed… 18:00! Wcześniej mimo fatalnych warunków (nadkomplet widzów) zgromadzeni na stadionie fani cierpliwie czekali na pojawienie się żużlowców zza żelaznej kurtyny. Wg obecnych wówczas na Stadionie Olimpijskich widzów samolot z zawodnikami zanim wylądował na wrocławskich Strachowicach przeleciał nad wrocławską areną by sprawdzić, czy kibice czekają na przybycie żużlowców z Szwecji i Anglii.

Nieodżałowanej pamięci Władysław Pietrzak, który był sędzią tamtego finału DMŚ tak wspomina chwile po przylocie żużlowców do Wrocławia:

Wsiadamy w samochody i małą kolumną pędzimy na lotnisko. O 17:50 wylądował wreszcie tak długo oczekiwany specjalny samolot „LOT-u”. Czasu mało, przecież to jesień, niedługo zapadną ciemności! Wszyscy bierzemy się do pomocy WOP-istom, celnikom, przybyłym zawodnikom. Jedni pośpiesznie wyładowują motocykle, od razu na ciężarówkę, gdzie mechanicy zaczynają wmontowywać przednie widelce i koła (będą to kończyć już w czasie jazdy na stadion), inni pomagają zawodnikom pośpiesznie przebrać się w autobusie, który dowiezie ich na tor (i to będzie się odbywać jeszcze w czasie jazdy!). Ja pozbierałem wszystkie paszporty, pomagam wypełnić deklaracje celne i załatwiam z WOP-em i celnikami odprawy formalne. Wreszcie wszystko gotowe, w tempie prawdziwie błyskawicznym i teraz zaczyna się karkołomna jazda na stadion małej kolumny, poprzedzanej milicyjnymi samochodami na światłach i sygnałach. Jesteśmy na stadionie. Biegnę na swoje stanowisko sędziowskie na głównej trybunie. Sygnał z parku maszyn: „Jesteśmy gotowi”. Wzywam zawodników. Na starcie stają (od krawężnika): Florian Kapała, Lubos Tomicek, Ken Mc Kinlay i Soren Sjoesten. Notuje w programie: „19,05”.

Dziś taka sytuacja jest nie do pomyślenia. Z różnych względów. Nikt nie czekałby cztery godziny na przybycie zawodników na stadion. Poza tym „z marszu” żużlowcy nie wyjechaliby na tor podczas zawodów DMŚ.

Finałowy czwórmecz obfitował w wiele wspaniałych biegów. Jednak zaczęło się ściemniać. Wówczas spiker tamtego finału Tadeusz Osmeda zaapelował do kibiców by samochodami wjechali na pas bezpieczeństwa i reflektorami z aut oświetlili tor. Było to jedyne wyjście, aby dokończyć zawody wobec zapadającego zmroku. Samochody ustawiono skośnie wzdłuż siatki ogradzającej tor.

Polacy, ku olbrzymiej radości zgromadzonych w nadkomplecie kibiców tamten finał wygrali. A potem była wspaniała ceremonia dekoracji. Na podium kapitanowie drużyn- medalistów. Na najwyższym, w cywilnym ubraniu Florian Kapała, niżej Ove Fundin i Peter Craven.

Polski sport żużlowy osiągnął pierwszy poważny sukces międzynarodowy – złoty medal w Drużynowych Mistrzostwach Świata we Wrocławiu. Pierwszy finał w Polsce i od razu nasza reprezentacja zdobywa złoty medal!

Jednak nie wszyscy popadali w hurraoptymizm po tym zwycięstwie. W Tempie ukazał się felieton redaktora Bogdana Brzezińskiego, który złośliwie odnosił się do polskiej wygranej we Wrocławiu:

 Przyjemną niespodziankę sprawili nasi żużlowcy we Wrocławiu. Ale chyba trzeba troszeczkę przyciszyć radosne fanfary, gdyż nie wiadomo jakby naszym poszło w meczu z przeciwnikami jako tako wypoczętymi. Trudno! Jak się nie da zwyciężać zagraniczniaków wypoczętych, to trzeba ich lać po ciemku, kompletnie wypompowanych podróżą.

Jednak bezsprzeczny pozostaje fakt, iż polska reprezentacja została pierwszy raz w historii drużynowym mistrzem świata!.

Wyniki Drużynowych Mistrzostw Świata, Wrocław 3 września 1961 roku:

1.            Polska 32
1. Mieczysław Połukard (2,1,2,-) 5
2. Marian Kaiser               (3,3,1,3)10
3. Henryk Żyto   (1,0,3,3)              7
4. Florian Kapała              (3,3,d,-)               6
rez. Stanisław Tkocz        (2,2)       4

2.            Szwecja 31
1. Björn Knutsson             (0,2,2,3)              7            
2. Sören Sjösten               (0,-,-,2)                2
3. Ove Fundin     (2,3,3,3)              11
4. Per Tage Svensson      (3,2,0,2)              7
rez. Rune Sörmander      (2,2)       4

3.            Wielka Brytania 21
1. Ron How        (1,1,1,u)              3            
2. Bob Andrews                (1,1,3,1)              6
3. Peter Craven (2,3,2,1)              8
4. Ken McKinlay                (2,1,d,1)              4
rez. Cyril Maidment         ns

4.            Czechosłowacja 12
1. Luboš Tomíček             (1,2,3,1)              7
2. Antonín Kasper            (3,0,1,0)              4
3. Stanislav Svoboda       (u,0,0,0)              0
4. Bohumír Bartoněk       (0,0,1,0)             
rez. brak zawodnika        —

Bieg po biegu:

  1. (77,2) Kapała, McKinlay, Tomíček, Sjösten
  2. (78,5) Kasper, Craven, Żyto, Knutsson
  3. (76,8) Kaiser, Fundin, How, Bartoněk
  4. (77,5) Svensson, Połukard, Andrews, Svoboda (u)
  5. (77,2) Kapała, Svensson, How, Kasper
  6. (77,8) Fundin, Tomíček, Andrews, Żyto
  7. (78,2) Kaiser, Knutsson, McKinlay, Svoboda
  8. (78,0) Craven, Sörmander, Połukard, Bartoněk
  9. (79,0) Andrews, Knutsson, Bartoněk, Kapała (d)
  10. (78,6) Żyto, Sörmander, How, Svoboda
  11. (78,4) Tomíček, Craven, Kaiser, Svensson
  12. (78,8) Fundin, Połukard, Kasper, McKinlay (d)
  13. (79,8) Żyto, Svensson, McKinlay, Bartoněk
  14. (78,8) Fundin, Tkocz, Craven, Svoboda
  15. (79,4) Kaiser, Sjösten, Andrews, Kasper
  16. (79,6) Knutsson, Tkocz, Tomíček, How (u)