Późno, bo późno, ale właśnie trwa speedrowerowy Plebiscyt 2024 roku. O szczegółach pisaliśmy w artykule z dnia 19 lutego br. Jedną z kategorii jest wybór drużyny roku. Przypomnijmy, iż kapituła w składzie: Tomasz Włodarczyk, Jarosław Lis, Artur Bujnowski, Daniel Kubiak, Witold Strzelec, Bartosz Fryckowski (zarząd PFKS), Dariusz Wychodil (przewodniczący Komisji Rewizyjnej PFKS), Paweł Cegielski (przewodniczący Centralnego Kolegium Sędziów), Damian Wojczyński (przedstawiciel Federacyjnego Trybunału Speedrowerowego), Maciej Laskowski (sekretarz generalny PFKS) oraz Konrad Cinkowski (CS Superliga) nominowała w tej kategorii drużyny Niziołków Szarży Wrocław, KS Orła Gniezno i reprezentację Polski seniorów.

Fakt, wybrano wg naszej oceny najlepsze drużyny 2024 roku. Dlaczego więc drużyną roku powinna zostać młoda ekipa ze stolicy Dolnego Śląska.

Rok 2024 był dla Szarży Wrocław rokiem wyjątkowym, pełnym sukcesów, które zaprzeczyły wszelkim prognozom sceptyków. Jeszcze niedawno wrocławski klub speedrowerowy był oceniany jako ten, który zmierza ku upadkowi. Tymczasem najmłodsi zawodnicy Szarży pokazali, że wbrew przeciwnościom potrafią walczyć o najwyższe laury. Dowodem tego było pasmo sukcesów w kategorii żaków w 2024 roku indywidualnych jak i drużynowych.

Nie wzięło się to z niczego. We Wrocławiu na szeroką skalę prowadzone jest szkolenie z dziećmi. W Akademii Szarży Wrocław jest ponad 70 dzieci w wieku od 4 do 14 lat. Miniony rok dobitnie pokazał, iż w stolicy Dolnego Śląska postawiono na ilość połączoną z jakością. Powszechnie wiadome jest to, iż szkolenie to proces złożony, żmudny i rozciągnięty w czasie. Nauka od podstaw – a tak się właśnie dzieje we Wrocławiu – jest pracą tytaniczną, która nie zawsze przynosi efekty. Dzieci (z różnych względów) mogą się zniechęcić trenowaniem speedrowera – co jest zrozumiałe w dzisiejszych czasach oferujących dużo więcej atrakcji z jasnymi i przejrzystymi regułami.

Oprócz chęci samych dzieci musi iść dla nich wsparcie dorosłych. To właśnie oni tworzą reguły i zasady rywalizacji a także interpretację wydarzeń na torze. Nie można pozwolić na to, by takie same „sytuacje torowe” w różnych  miejscach w Polsce były interpretowane w różny sposób. Dzieci doskonale wyłapują niespójne zachowania arbitrów.

We Wrocławia od początku istnienia Szarży a zarazem reaktywacji speedrowera we Wrocławiu jest kilkoro dzieci, które rozpoczynały swoją przygodę z tą dyscypliną w wieku 4-6 lat.

Efekty tytanicznej pracy przyszły zdecydowanie szybciej niż spodziewano się tego w klubie.

W 2023 roku po raz pierwszy w historii postanowiono zgłosić drużynę złożoną z własnych wychowanków do rozgrywek CS Superligi żaków. W ekipie Szarży był wówczas tylko jeden 12-latek, kilku 11-latkow i cała masa młodszych dzieci.

Władze klubu nie za bardzo chciały wystawiać tak młodą drużynę w rywalizacji o drużynowe mistrzostwo Polski do lat 12. Jednak Szarżaki wraz z rodzicami swoją determinacją ostatecznie przekonały zarząd rateli i Wrocławianie wystartowali w CS Superlidze żaków w 2023 roku. Rywalizując z ekipami z Częstochowy, Leszna oraz Zielonej Góry dzieci z Wrocławia poniosły komplet porażek. Nie stanowiło to powodów do załamania. Był to ważny element w budowaniu drużyny oraz „team spirit”. Szarżaki wiedziały w jakim miejscu się znajdują.

W 2024 roku przed drużyną Niziołki Szarża Wrocław nie stawiano wygórowanych celów. Po cichu liczono na wygranie meczów na własnym torze. Wiadomo też było jak wygląda drużynowa rywalizacja w Polsce , wiadomo już było „z czym to się je”. To co wydarzyło się w trakcie rozgrywek przerosło jednak najśmielsze oczekiwania wszystkich osób związanych z wrocławskim speedrowerem.

Szarżaki pod wodzą Mateusza Ślęzaka w rozgrywkach grupowych szły jak burza, prowadząc praktycznie od samego początku do końca tej fazy rywalizacji. Jedynej porażki Wrocławianie doznali jadąc w osłabionym składzie w Częstochowie, która szkoli dzieci na szeroką skalę. Jednak gospodarze w tym jednym meczu sezonu skorzystali z wypożyczenia 12-letniego zawodnika ze Świętochłowic.

Ostatecznie z jedną porażką Niziołki Szarża Wrocław wygrały swoją grupę eliminacyjną. W wyniku losowania miejscem finału drużynowych mistrzostw Polski żaków zostało Gniezno. O tym jak nietypowy i nielubiany przez zawodników z różnych stron Polski jest to tor, nie trzeba przypominać. Najkrótszy obiekt w Polsce, dodatkowo nie spełniający wymogów regulaminowych PFKS jest specyficzny. Daje tym samym spory handicap gospodarzom. I właśnie w pierwszym meczu turnieju finałowego Orzeł Gniezno rywalizował z Szarżą Wrocław. Stawką była walka o złoto.

Mecz był bardzo zacięty i wyrównany. W drużynie gospodarzy wyróżniało się szczególnie dwóch liderów, Szymon Bochenek i Jakub Nowak. Ten drugi nie znalazł pogromcy w części zasadniczej meczu. Na 12 biegów wyżej wymieniona dwójka gospodarzy wystąpiła 11 razy. Mecz zakończył się remisem i o wszystkim zadecydował bieg dodatkowy, w którym lider Wrocławian Wojciech Kowalski wygrał z niepokonanym do tej pory Nowakiem. Niemożliwe przed tym wyścigiem stało się faktem!

Jednak nie byłoby tego dodatkowego biegu, gdyby nie sytuacja z trzeciego wyścigu spotkania. Po starcie jadący z czwartego pola Tomasz Góral był na ostatnim miejscu. Jednak doskonała akcja na drugim wirażu i co najważniejsze, czyste wejście pod dwójkę zawodników gospodarzy sprawiło, iż to Szarża wyszła w tym biegu na podwójne prowadzenie.

Wyczyn 10-letniego Górala zasługuje na akcję tego meczu. I właśnie ten bieg przesądził o tym, że Wrocławianie najpierw mogli walczyć w dodatkowym wyścigu o finał, a później w samym finale drużynowych mistrzostw Polski dzieci do lat 12. Mecz o złoto Szarżaki wygrały już bardzo wyraźnie z ekipą z Zielonej Góry.